Gdzie by nie występowała, osiąga sukces. Była mistrzynią Włoch, Turcji a teraz, w ostatni weekend, ze swoim klubem sięgnęła po czempionat Chin. Katarzyńska Skowrońska - Dolata w rozmowie z naTemat. Mówi nam o siatkówce w Azji, swoich planach na przyszłość i trudnych kwalifikacjach do igrzysk.
Co pani teraz robi? Wypoczywa gdzieś w ciepłych krajach? Plaża, drinki z palemką?
Nie, nic z tych rzeczy. Jestem właśnie w trakcie kupowania biletu do Polski. Jeżeli wszystko się uda, to jutro wylecę do kraju. Tam będę odpoczywać, ale tylko przez kilka dni. Potem trzeba znowu wracać do pracy.
Co z pani przyszłością klubową? Jeżeli w Chinach (zespół nazywa się Guangzhou Evergrande - red.) zaproponują przedłużenie umowy zostanie pani w Azji? A może są już jakieś inne oferty?
Na razie przede wszystkim muszę poczekać. W Azji właśnie skończyła się mecząca liga, a te europejskie wciąż jeszcze grają. Usiądę z moim menedżerem i będziemy się zastanawiać nad moją przyszłością. Ale jedno mogę teraz wyraźnie powiedzieć. Jeżeli w Chinach zaproponują mi przedłużenie umowy, na pewno poważnie taką ofertę rozważę.
Czytałem, że w Azji bardzo się pani podoba.
Oj, na początku ciężko było się zaaklimatyzować. Potrzebowałam aklimatyzacji, bo wszystko wokół było takie inne, nietypowe. Nawet dla mnie, Polki, która grała już we Włoszech i w Turcji. Ale tak, teraz jest już fajnie. Nic mnie nie dziwi. Przyzwyczaiłam się do tutejszej kultury i obyczajów.
A jak z rozgrywkami? Czasem oglądam kobiece mecze i zawodniczki z Azji - Chinki, Japonki - przede wszystkim doskonale grają w obronie. Wydaje się, że już jest punkt, a tu piłka wraca na drugą stronę. To chyba dość trudne dla atakującej…(pozycja na boisku Skowrońskiej - red.)
Rzeczywiście, moim zadaniem jest robić punkty. W Chinach to mi się udaje, choć nie jest to sprawą łatwą Te zawodniczki tutaj, one nie są jakoś dużo niższe niż siatkarki z Europy. Mają zbliżone warunki fizyczne, tylko …(Skowrońska się zastanawia) są takie trochę bardziej delikatne. To kwestia określonych predyspozycji, dlatego siatkówka w Azji wygląda nieco inaczej.
Załóżmy, że pani zespół rywalizuje w lidze polskiej. Które miejsce mógłby w niej zająć?
Wielu dziennikarzy mnie o to pyta. Ja jestem przekonana, że czołowe zespoły z Chin spokojnie mogłyby podjąć równorzędną walkę z najlepszymi z Europy. Nawet w rozgrywkach reprezentacji widać, że jak takie powiedzmy Włoszki mierzą się z Japonią, to często mają problemy. Chodzi o odmienność. Tutaj dominuje siatkówka techniczna, oparta na plasach, kiwkach i dynamice, zwłaszcza w obronie. To taka gra powiedzmy taktyczno - techniczna. W Europie za dobrze jej nie znasz, nie obcujesz z nią na co dzień.
Przed Polkami kwalifikacje do igrzysk w Londynie. Dwie grupy. Wy zagracie z Serbią, Holandią i Rosją. A do stolicy Anglii walczyć o medale poleci tylko zwycięzca turnieju. Łatwo raczej nie będzie.
Ten turniej będzie wyjątkowo ciężki. Z jednej strony poziom rywali, z drugiej to, że wiele zespołów będzie się na te mecze wyjątkowo spinało. Ale z drugiej strony to jest cena, którą musimy płacić za ostatnie lata. W najważniejszych imprezach nie odnosiłyśmy większych sukcesów i dlatego jest tak a nie inaczej.
Ostatnie cztery lata to cztery tytuły mistrzowskie Katarzyny Skowrońskiej. Włochy razy dwa, Turcja i teraz te Chiny. Jak pani to robi?
Hmmm… Na pewno mam trochę szczęścia ale też bardzo ciężko pracuję. W Turcji łatwo nie było, a liga włoska to już w ogóle najwyższy poziom na świecie. Myślę też, że bardzo rozsądnie wybieram kluby, do których przechodzę. Nie postępuję pochopnie. Nie podpalam się, tylko dość długo myślę. Co tu można osiągnąć, jakie zalety ma ten klub, a jakie ma tamten. Decydującą rolę odgrywa osoba trenera. I stąd takie efekty.