Lewandowska jest wstrząśnięta śmiercią Agnieszki z Częstochowy. Padły wymowne słowa
redakcja naTemat
27 stycznia 2022, 11:16·3 minuty czytania
Publikacja artykułu: 27 stycznia 2022, 11:16
Parę dni temu polskie media obiegła informacja o śmierci 37-letniej Agnieszki z Częstochowy. W internecie zawrzało. Do znanych osób, które otwarcie wyraziły swoje oburzenie, dołączyła właśnie Anna Lewandowska. Napisała krótki, ale wymowny wpis.
Reklama.
Śmierć Agnieszki z Częstochowy
Jak pisaliśmy wcześniej w naTemat, 37-letnia Agnieszka z Częstochowy była w I trymestrze ciąży bliźniaczej. Trafiła do Wojewódzkiego Szpitala w Częstochowie na oddział ginekologii 21 grudnia 2021 r. z powodu coraz bardziej uciążliwego bólu brzucha i wymiotów. "Wcześniej lekceważono jej skargi, mówiąc, że to ciąża bliźniacza i ma prawo tak boleć" – napisali najbliżsi 37-latki, którzy podzielili się tragiczną historią zmarłej w mediach społecznościowych.
23 grudnia 2021 roku zmarł pierwszy z bliźniaków. "Niestety nie pozwolono na usunięcie martwego płodu, ponieważ prawo w Polsce temu surowo zabrania. Czekano aż funkcje życiowe drugiego z bliźniaków samoistnie ustaną. Agnieszka nosiła w swoim łonie martwe dziecko przez kolejne 7 dni (!!!). Śmierć drugiego z bliźniaków nastąpiła dopiero 29 grudnia 2021 r." – czytamy w rodzinnym komunikacie.
Najbliżsi są zdania, że kobieta zachorowała na sepsę. Ich ocena bazuje na wynikach badań. "Kiedy trafiła do szpitala badanie CRP wskazywało na 7 jednostek, dzień przed śmiercią, było to już 157,31H (norma 5), informacji o sepsie jednak nigdzie w dokumentach nie ma" – zauważyli.
Agnieszka zmarła 25 stycznia 2022 roku. "To kolejny dowód na to, że panujące rządy mają krew na rękach. Ponownie zginęła ciężarna, niewinna, młoda kobieta, matka i żona, osieracając trójkę dzieci, które nie doczekały się powrotu mamy do domu" – ocenili członkowie jej rodziny.
Dyrekcja Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego im. Najświętszej Maryi Panny, w której przebywała pacjentka, wydała komunikat. Jak poinformowały władze placówki, pomimo starań lekarzy doszło do obumarcia drugiego płodu. Właśnie wtedy podjęto decyzję o przeprowadzeniu aborcji. "Lekarze rozpoczęli indukcję mechaniczną i farmakologiczną. Pomimo zastosowania wyżej wymienionych środków brak było odpowiedzi ze strony pacjentki" – poinformowano.
Z oświadczenia wynika, że kobietę skierowano na oddział neurologiczny, gdzie 23 stycznia nastąpiło nagłe pogorszenie jej stanu zdrowia. Stwierdzono cechy zatorowości płucnej oraz zmiany zapalne.
Lewandowska zabiera głos
Aktywiści i celebryci od razu zaczęli nagłaśniać sprawę. Wśród nich znalazła się m.in. Maja Staśko, Martyna Wojciechowska, Borys Szyc i Maja Heban. Do grona osób, które otwarcie wyraziły swoje oburzenie zaistniałą sytuacją, dołączyła Anna Lewandowska. W relacji na Instagramie zamieściła krótki wpis.
"Ile matek musi jeszcze umrzeć, by hasło #AniJednejWięcej z życzenia stało się rzeczywistością? No ile?!" – napisała, dodając, że Agnieszka z Częstochowy osierociła 3 dzieci.
Przypomnijmy, że gdy cała Polska mówiła o śmierci 30-letniej Izabeli z Pszczyny, "Wprost" zdecydował się opublikować wywiad z Anną Lewandowską i zatytułować go "Jestem osobą wierzącą. Nie zdecydowałabym się na aborcję". W rozmowie influencerka opowiedziała m.in. o tym, dlaczego woli... nie wypowiadać mocnych deklaracji. – Wolę sugerować, jakie mam zdanie niż je wykrzykiwać, albo komuś coś narzucać. Kiedy zdarzało mi się to robić mocniej w przeszłości, to mój głos bywał przeinaczany – stwierdziła.
Posłuchaj "naTemat codziennie". Skrót dnia w mniej niż 5 minut