Adele tuż przed starem swojej trasy koncertowej ogłosiła, że odwołuje koncerty. Oficjalnie powodem miały być przypadki COVID-19 wśród muzyków piosenkarki. W mediach pojawiły się też informacje, że przyczyna mogła być zupełnie inna. Teraz decyzję gwiazdy ostro skomentował kontrowersyjny dziennikarz Piers Morgan.
W naTemat jestem dziennikarką i lubię pisać o show-biznesie. O tym, co nowego i zaskakującego dzieje się u polskich i zagranicznych gwiazd. Internetowe dramy, kontrowersyjne wypowiedzi, a także ciekawostki z życia codziennego znanych twarzy – śledzę je wszystkie i informuję o nich w swoich artykułach.
Napisz do mnie:
weronika.tomaszewska@natemat.pl
Adele odwołała koncerty
Kilka miesięcy temu Adele wróciła do tworzenia po długiej przerwie. Wypuściła swój czwarty studyjny album zatytułowany "30". Krążek wypromował singiel "Easy on Me", który stał się niekwestionowanym hitem.
Wraz z świeżym materiałem brytyjska piosenkarka planowała ruszyć z pompą w trasę koncertową. Na dzień przed tym, jak miała wyjść na scenę w Caesars Palace, przekazała za pośrednictwem mediów społecznościowych, że odwołuje swoje koncerty.
W opublikowanym na Instagramie filmiku, zapłakana mówiła, że zmiana planów w ostatniej chwili dotyczy trudnej sytuacji pandemicznej. Przekazała także, że spora część jej załogi i zespołu zachorowała.
Adele skłamała z powodem odwołania trasy?
Minęło kilka dni, a w mediach zaczęły pojawiać się głosy, sugerujące, że Adele mogła nie być do końca szczera w tym, co się wydarzyło. Źródła brytyjskiego "The Sun" ujawniły, że koncerty były zagrożone od jakiegoś czasu, a wszystko przez zakulisowe przepychanki z uznaną scenografką Esmeraldą Devlin.
"Nie było jasności co do tego, czego Adele chciała dla show z powodu niekończących się zmian wprowadzanych do produkcji. Wyglądało na to, że choć zawsze preferowała skromne występy, była pod pewną presją, by zaprezentować wielką ekstrawagancję" – podawał informator portalu.
Ostatecznie brzmiało to tak, jakby Adele stroiła fochy i była wiecznie niezadowolona z rezultatów. "Większość spektakli ma tego czy innego rodzaju problemy, ale od pewnego czasu można było odnieść wrażenie, że te zmierzają ku katastrofie" – podawało inne źródło serwisu.
Piers Morgan bezlitosny dla Adele
Tłumaczenia Adele dotyczące odwołania koncertów nie przekonały także brytyjskiego dziennikarza, który znany jest ze swojego ciętego języka. Piers Morgan w tekście opublikowanym na stronie "The Sun" stwierdził, że piosenkarka zawiodła rzeszę swoich wiernych fanów, zachowując się niczym rozkapryszona diwa.
"Ludzie wierzyli w nią, bo była zwyczajną dziewczyną z klasy robotniczej, która traktowała ich jak równych sobie. A teraz przekształciła się w kolejną obrzydliwie bogatą, rozpieszczoną, uprzywilejowaną primadonnę, która nie widzi niczego złego w odwołaniu serii koncertów w ostatniej chwili, tylko dlatego, że nie dostała wszystkiego, czego zażądała" – stwierdził były prezenter "Good Morning Britain".
W dalszej części swojej ostrej opinii dziennikarz przekonywał, że artystka, która – jego zdaniem – miała zarobić rekordowe sumy pieniędzy, powinna wywiązać się ze złożonej fanom obietnicy, nawet jeśli organizacja show nie była dopięta na ostatni guzik.
"Skoro Freddie Mercury mógł ukończyć album, gdy dosłownie umierał, myślę, że Adele była w stanie odnaleźć wewnętrzną siłę, by przytulić 500 tysięcy funtów za noc i zaśpiewać kilka piosenek, mimo że scenografia nie była idealna. Żadne łzy i lamenty nie zmienią tego rozczarowującego faktu" – stwierdził ironicznie Morgan.
Przypomnijmy, że dziennikarz już wcześniej krytycznie wypowiadał się o Adele. Wytknął jej hipokryzję, zwracając uwagę na to, że w trakcie trwania rozwodu bardzo broniła swojej prywatności, natomiast teraz w wywiadach i najnowszym albumie opowiada o swoich przejściach.
Posłuchaj "naTemat codziennie". Skrót dnia w mniej niż 5 minut