Kamil Stoch był najlepszy zarówno na jednym z treningów, jak i w piątkowym prologu przed konkursami Pucharu Świata w Willingen. Trzykrotny mistrz olimpijski powrócił do skakania po przeszło miesięcznej przerwie. Co jednak ważne, wrócił z radością, o czym opowiedział po piątkowych zmaganiach.
Dziennikarz sportowy. Lubię papier, również ten wirtualny. Najbliżej mi do siatkówki oraz piłki nożnej. W dziennikarstwie najbardziej lubię to, że codziennie możesz na nowo pytać. Zarówno innych, jak i samego siebie.
Kamil Stoch po raz ostatni na skoczni podczas oficjalnych weekendów Pucharu Świata pojawił się na początku stycznia w Innsbrucku. 34-latek odpadł wówczas w kwalifikacjach do konkursu Turnieju Czterech Skoczni.
– Ten Innsbruck, to nie było miłe, ale potrzebne. Żebym coś zrozumiał i mógł odpuścić choć na chwilę. Super było poczuć też niesamowitą energię od kibiców w Zakopanem. Dostawałem też mnóstwo pozytywnych wiadomości w mediach społecznościowych, ze słowami wsparcia i otuchy – przyznał Stoch przed kamerami Eurosportu po piątkowym prologu PŚ w Willingen.
Trzykrotny mistrz olimpijski opowiedział również o tym, co działo się w ostatnich tygodniach. Przypomnijmy, że wspólnie ze sztabem szkoleniowym trenera Michala Doleżala podjęto wówczas decyzję, że Stoch musi odpocząć i spokojnie potrenować, nie biorąc udziału w zawodach PŚ.
– Czasem człowiek potrzebuje takiego wstrząsu. Mocnego tąpnięcia, żeby coś zrozumieć, odpowiednio poukładać. Cofnąć się parę kroków do tyłu i zacząć wszystko od nowa. Potraktowałem tę przerwę, jako wymazanie czegoś, a zarazem zapisanie nowej karty. Cieszę się, że w końcu mogę wrócić do Pucharu Świata. Cieszyć się rywalizacją i z naprawdę dobrych skoków, bo takie właśnie oddaję – przyznał Stoch.
Lider polskiej reprezentacji nie zdołał powrócić na PŚ w Zakopanem. O absencji Polaka zadecydowała jednak nie dyspozycja, a kontuzja, której nabawił się podczas treningów. Stoch w ostatnich dniach walczył po powrót po urazie lewego stawu skokowego.
– Sporo miałem w głowie i na głowie. Dużo chciałem zrobić w jednym momencie - to musiałem zmienić. Przede wszystkim swoje podejście do skakania. Musieliśmy jednak też z trenerami odgruzować pewne rzeczy, które powinny działać, a nie działały do tej pory. Udało się to znaleźć dla mnie optymalną pozycję, nad którą trzeba będzie pracować, ale póki co działa. Nie muszę pilnować tysiąca elementów, mogę się skupić na dwóch-trzech – skwitował Polak.
Weekend w Willingen będzie pracowity dla skoczów. W sobotę o 16:00 odbędzie się konkurs indywidualny panów. Trzy godziny wcześniej skakać będą panie. Podobny układ w niedzielę, skoczkinie zaczną o 10:00, a panowie skwitują weekend rywalizacją od 15:15.