Tupolew Tu-154M, numer 102, obecnie znajduje się na terenie bazy lotniczej w Mińsku Mazowieckim
Tupolew Tu-154M, numer 102, obecnie znajduje się na terenie bazy lotniczej w Mińsku Mazowieckim Fot. Mateusz Korbik / http://www.flickr.com/photos/63126210@N02/6092256587/ / CC-BY SA http://creativecommons.org/licenses/by-sa/2.0/
Reklama.
Z oświadczenia opublikowanego przez Naczelną Prokuraturę Wojskową wynika, że w dniach 7 i 12 listopada ci sami eksperci, którzy badali szczątki prezydenckiego Tupolewa w Smoleńsku, podobne badanie na obecność materiałów wysokoenergetycznych przeprowadzili z użyciem drugiego Tu-154 M. Samolot ten stoi w hangarze bazy lotniczej w Mińsku Mazowieckim i ma być wystawiony na sprzedaż.
Czytaj także: Po ekshumacjach ofiar ze Smoleńska: na ciałach nie ma śladów po wybuchu

"W toku prowadzonych badań wykorzystano te same specjalistyczne urządzenia, których biegli używali w trakcie pobytu w Smoleńsku. Są to urządzenia przeznaczone do przesiewowego badania pod kątem obecności związków chemicznych mogących stanowić materiały wysokoenergetyczne, w tym materiały wybuchowe" – pisze prokuratura.
Jak się okazuje, eksperyment wskazał, że w niektórych miejscach (badaniu poddano m.in. fotele pasażerów i załogi) urządzenia reagowały "w analogiczny sposób jak w Smoleńsku, podając sygnały mogące wskazać na obecność materiałów wysokoenergetycznych, w tym wybuchowych.
Naczelna Prokuratura Wojskowa

Uzyskane wyniki nie mogą być traktowane jako podstawa do wydania kategorycznej opinii o obecności materiałów wybuchowych lub wybuchu; są jedynie podstawą do dalszych specjalistycznych badań laboratoryjnych. CZYTAJ WIĘCEJ


Artykuł ujawniający obecność materiałów wysokoenergetycznych na wraku prezydenckiego samolotu ("Trotyl na wraku tupolewa") wywołał, nie tylko polityczną, burzę. Cezary Gmyz, autor materiału, przesądził bowiem, że na niektórych elementach Tu-154 M, który rozbił się pod Smoleńsku, znaleziono materiały wybuchowe.