Gościem programu "Jeden na jeden" w TVN24 był poseł Prawa i Sprawiedliwości Bolesław Piecha. Polityk komentował fiasko jego obozu politycznego, któremu nie udało się przepchnąć przez Sejm i krytykowanej przez wielu ustawy covidowej tzw. lex Kaczyński. Piecha za klęskę własnego ugrupowania obwinił... opozycję.
We wtorek w Sejmie odrzucono w drugim czytaniu ustawę covidową tzw. lex Kaczyński, która miała wprowadzić szereg przepisów pranych usprawniających walkę z pandemią. Jej projekt był zdaniem większości polityków i ekspertów fatalnie napisany, pełen błędów prawnych oraz merytorycznych.
Nic więc dziwnego, że krytyka znalazła odzwierciedlenie w głosowaniu, które obóz Zjednoczonej Prawicy przegrał i to z kretesem. Za odrzuceniem projektu zagłosowało 253 posłów, przeciwnych było jedynie 152, a wstrzymało się 37 posłów.
W środę o klęsce "lex Kaczyński" wypowiedział się w TVN24 polityk PiS Bolesław Piecha. Stwierdził, że część jego klubu nie zagłosowała zgodnie z wolą prezesa Kaczyńskiego, ponieważ.... nie żyjemy w Korei Północnej.
– My jesteśmy posłami niezależnymi, piastujemy tę rolę z woli narodu. To nie jest tak, że słowo szefa obowiązuje wszystkich. Proszę nam wierzyć, że jesteśmy bardzo demokratyczną partią – zaznaczył poseł Piecha.
– Tak, my mamy większość parlamentarną. My nie ukrywaliśmy, że mamy problem z odpowiednią grupą posłów sceptycznych wobec w ogóle pandemii, a już w ogóle wobec jakichkolwiek spraw dotyczących zakazów, nakazów, lockdownowych rozwiązań, bardzo sceptyczną. Ja ich znam, oni występowali w pierwszych szeregach również waszej stacji – stwierdził polityk PiS, który jest zastępcą przewodniczącego sejmowej Komisji Zdrowia.
Tej samej, która we wtorek zarekomendowała odrzucenie projektu. Ale winę za klęskę w głosowaniu nad projektem ustawy covidowej poseł upatruje po przeciwległej stronie sali plenarnej.
– Sprawa dotyczy tych, którzy są wątpiący albo bardzo sceptycznie nastawieni do wszystkich rozwiązań antycovidowych i ich w klubie PiS jest troszeczkę, to prawda. Ale popisała się też opozycja, która każde rozwiązanie dotyczące walki z pandemią na początku przyjmowała entuzjastycznie, a jak przyszło do "sprawdzam", to okazało się, że jest całkiem inaczej – dodał Piecha.
Piecha żalił się również na brak możliwości dodania korekt do ustawy forsowanej przez jego partię. Przyznał także, że co do niektórych jej punktów, na przykład dotyczących punktów testowania, sam miał wątpliwości, czy są one do zrealizowania.
– Mogłem polegać tylko na zapewnieniach rządu, a one były, przyznam, bardzo nieśmiałe – zauważył polityk PiS.
Posłuchaj "naTemat codziennie". Skrót dnia w mniej niż 5 minut