Reklama.
"Moim celem jest wsadzenie tego drania za kraty, gdzie jego miejsce" – pisał jeszcze rok temu Łukasz Michnik z Lewicy. W środę Krzysztof Śmiszek przekazał, że po interwencji śledczy postawili zarzuty dla księdza dyrektora, który miał znęcać się nad wychowankami w domu dziecka.
Miał nękać i krzywdzić dzieci z domu dziecka. Ksiądz Mariusz S. z zarzutami
Zanim ujawniono przemoc, do której dochodziło w poznańskim domu dziecka, działacze Lewicy przez ponad rok gromadzili świadectwa pokrzywdzonych. Podopieczni mieli być bici, a w ich łóżkach miały gromadzić się pluskwy.Czytaj także: Kaczyński na kolejnej mszy w intencji swojej matki. Ksiądz zachwalał Jadwigę Kaczyńską
"Wychowanka, zaszła w ośrodku w ciążę i poroniła. Ksiądz na forum przy wszystkich rówieśnikach to, co się stało podsumował w słowach: Sk***iłaś się i dlatego straciłaś to dziecko, to kara Boga za ku***enie się" – zrelacjonował Michnik.
Inna uczennica miała trafić do izolacji na miesiąc za "ucieczkę z ośrodka". W rzeczywistości dziewczynka miała udać się do toalety za zgodą księdza. Podopieczni mieli otrzymywać przeterminowaną, często niezdatną do spożycia żywność.
"Pewnego dnia wychowanka zauważyła, że w zupie znajduje się robactwo (...) Ksiądz zastraszył ją, że jeśli jeszcze coś powie, to zje wszystko u niego w gabinecie" – czytamy w komunikacie. Co więcej, dzieci miały być zmuszane do żebrania o datki. Zebrane środki znikały zaraz po przekazaniu ich księdzu.
Zawiadomienie do prokuratury wraz z Krzysztofem Śmiszkiem złożyła Katarzyna Ueberhan. "To olbrzymi krok w stronę sprawiedliwości dla dzieci, które padły jego ofiarą. Nasze interwencje są skuteczne! Dość bezkarności kleru" – skomentował parlamentarzysta Lewicy.
Jak wynika z zawiadomienia, ofiarami przestępstw Mariusza S. miało być aż 10 osób. W rozmowie z Radiem Poznań prokurator Łukasz Wawrzyniak wskazał, że zakonnik nie przyznał się do winy. Przed sądem będzie domagać się uniewinnienia.
Do sprawy odniósł się także pełnomocnik księdza Krzysztof Wyrwa. – Uważamy, że ten zarzut, którzy został przedstawiony, nie opiera się na materiale dowodowym, który mógłby pozwalać na przyjęcie, że ksiądz dopuścił się wobec tej osoby jakichkolwiek uchybień lub jakichkolwiek naruszeń – ocenił w rozmowie z rozgłośnią.