
Kossakowski wciąż się edukuje. "W wieku 50 lat wylądowałem na studiach"
Przemysław Kossakowski jest niekwestionowaną gwiazdą stacji TTV, a programy z jego udziałem takie jak chociażby "Down the road" cieszą się ogromną sympatią widzów. Teraz startuje nowy program, w którym także miał do czynienia z osobami z niepełnosprawnością intelektualną. Co ciekawe, wyszło na jaw, że za sprawą "Projekt Cupid" podjął decyzję o rozpoczęciu studiów.

Reklama.
"Wynikało to ze spotkania na planie programu z osobami ze spectrum autyzmu. Okazało się, że moje flow, które wystarczało w "Down the road", na planie "Projektu Cupid" tak nie działa. Stwierdziłem, że pewnych rzeczy musze się nauczyć. W wieku 50 lat wylądowałem na studiach" – powiedział w rozmowie z Plotkiem.
"Mam jeszcze jeden zjazd i później wezmę udział w sesji egzaminacyjnej. Wróciłem na studia po latach i usłyszałem w dziekanacie, żebym spoważniał, bo w tych czasach nie ma już indeksów. To wielki zawód. Bardzo często życie nie wygląda tak, jakbyśmy chcieli" – dodał.
Warto dodać, że Kossakowski jest arteterapeutą (może pracować z dorosłymi, młodzieżą, dziećmi, seniorami, osobami uzależnionymi, chorymi psychicznie, cierpiącymi na różnego rodzaju zaburzenia, depresję, mającymi problemy rodzinne czy takimi, które doznały traumy albo szoku).
Arteterapia zakłada wykorzystanie różnych dziedzin sztuki w celach leczniczych – malarstwa, rysunku, rzeźby, garncarstwa, filmu, teatru, tańca, muzyki, w zależności od potrzeb i predyspozycji podopiecznych. Kossakowski stale poszerza wiedzę i angażuje się zatem w pracę z osobami z niepełnosprawnością intelektualną nie tylko na potrzeby programów, ale z własnej woli i chęci.
Na kilka dni przed premierą programu, po 6 miesiącach wszyscy uczestnicy oraz prowadzący spotkali się na uroczystej gali, aby podsumować miłosne podboje. Przed kamerami naTemat opowiedzieli o swoich doświadczeniach i emocjach. Nie zabrało także prowadzących: Barbary Kurdej-Szatan oraz Przemysława Kossakowskiego.
Przy okazji Kossakowski wyjawił, czy traktuje swoje programy jako życiową misję. – Nigdy nie miałem poczucia, że ja robię rzeczy, którymi chciałbym wpłynąć na rzeczywistość. Nigdy nie miałem takich planów i ambicji dopóki nie zaczęliśmy realizować "Down the road". Wtedy wszystko się zmieniło – przyznał w rozmowie z naTemat.
– Tak naprawdę "Projekt Cupid", a przedtem "Down the road" jest wynikiem propozycji, którą dostałem od mojej szefowej Lidki Kazen. Ja w to wszedłem i okazałem się dobry. Traktuję to więc jako misję, która się udała. To spadło na mnie i porwało ze sobą – podkreślił.
Czytaj także:Reklama.