Ze świetnej strony pokazali się polscy panczeniści podczas sobotniej rywalizacji o medale na dystansie 500 metrów. Najlepszym z Polaków był mistrz Europy Piotr Michalski, który udowodnił, że jest w czołówce światowej, zajmując piąte miejsce. Do medalu zabrakło Polakowi trzech tysięcznych sekundy.
Dziennikarz sportowy. Lubię papier, również ten wirtualny. Najbliżej mi do siatkówki oraz piłki nożnej. W dziennikarstwie najbardziej lubię to, że codziennie możesz na nowo pytać. Zarówno innych, jak i samego siebie.
Piotr Michalski styczniu w Heerenveen został mistrzem Europy. W finałowej rywalizacji Polak zabrał pewny wydawało się tytuł Merijnowi Scheperkampowi, wygrywając z nim o 0,01 sekundy. Do Pekinu Michalski jechał zatem z nadziejami na udany występ na swoim koronnym dystansie - 500 metrów.
Prywatnie partner Natalii Maliszewskiej nie zawiódł oczekiwań. Michalski pojechał bardzo dobrze i właściwie tylko w jednym fragmencie trasy popełnił błąd, który - jak się później okazało - zadecydował o medalu olimpijskim.
Michalski w rywalizacji sprinterów wśród panczenistów był najwyżej sklasyfikowanym Europejczykiem. Michalski uzyskał czas 34,52 s. Trzy tysięczne sekundy lepszy rezultat dawał brązowy krążek, który wywalczył Japończyk Wataru Morishige. Polak musiał zatem w Pekinie pobić rekord Polski, żeby myśleć o miejscu na olimpijskim podium.
Rywalizacja została zdominowana przez reprezentantów krajów Azjatyckich. Zwyciężył Chińczyk Tingyu Gao, bijący w swoim wyścigu rekord olimpijski. Rywalem reprezentanta gospodarzy był zresztą inny z Biało-Czerwonych, Damian Żurek. W swoim debiucie olimpijskim Polak zajął ostatecznie wysokie, jedenaste miejsce. Szesnasty rywalizację zakończył za to Marek Kania.
W sobotę na torze pojawił się również Polki walczące w rywalizacji sztafet. Biało-Czerwone w składzie: Natalia Czerwonka, Magdalena Czyszczoń i Karolina Bosiek - przegrały jednak swój bieg ćwierćfinałowy. Polki uzyskały kiepski czas nie dający kwalifikacji, a we wtorek powalczą w tzw. finale D o siódme miejsce na ZIO.