Niebywała walka o medale, faworyt pokonany na ostatniej prostej. Kamil Stoch o włos od podium
redakcja naTemat
12 lutego 2022, 13:43·3 minuty czytania
Publikacja artykułu: 12 lutego 2022, 13:43
Ryōyū Kobayashi nie zdobył złotego medalu olimpijskiego na dużej skoczni, przegrał ostatnim skokiem z Norwegiem Mariusem Lindvikiem. Kamil Stoch znów walczył o medal i znów otarł się o podium. Dał się na finiszu wyprzedzić Karlowi Geigerowi z Niemiec i był czwarty. Szczęście było blisko, ale nasz mistrz i tak potwierdził, że jest jednym z najlepszych w historii.
Reklama.
Ryōyū Kobayashi był liderem rywalizacji o olimpijski medal na skoczni dużej w Pekinie, bo skoczył 142 metry i zdeklasował rywali, bijąc zarazem rekord skoczni. Urzędujący mistrz Kamil Stoch zajmował czwarte miejsce i tracił do podium raptem 0,4 punktu. Do Japończyka brakowało z kolei 6,7 punktu, czyli dość dużo. Ale i tak w finale zapowiadała się pasjonująca walka o tytuł. Z czterema Polakami, bo wszyscy zanotowali awans po pierwszej serii.
Bardzo dobrze po raz drugi spisał się na skoczni Paweł Wąsek, który w serii finałowej skoczył 134,5 metra, dzięki czemu przeskoczył Dawida Kubackiego (131,5 metra) i finiszował w zawodach olimpijskich na znakomitym 21. miejscu. Starszy kolega z drużyny zamknął rywalizację na dużej skoczni na pozycji 26., co z pewnością stanowi dla niego niedosyt.
Tymczasem Piotr Żyła chciał zaatakować z piętnastej lokaty, ale tym razem zabrakło mu metrów. Skoczył 131 metrów, nieźle ale też krótko, a to oznaczało spadek o trzy lokaty, za plecy liderującego w zawodach Stefana Krafta (136,5 metra). Niestety, mistrz świata sprzed roku zakończył rywalizację na 18. miejscu i na razie olimpijskich występów do udanych zaliczyć nie może.
Czekaliśmy jak na szpilkach na finałowe skoki i walkę Kamila Stocha o medal w Pekinie. Nim skoki oddała ścisła czołówka, na fotelu lidera rozsiadł się Niemiec Karl Geiger, który skoczył 138 metrów i pokazał, że kadra Stefana Horngachera budzi się z letargu. Kamil Stoch, by wywalczyć medal, musiał skoczyć około 140 metrów. Uzyskał 133,5 metra, a to oznacza, że znalazł się na drugim miejscu.
A u góry skoczni pozostało trzech zawodników. Timi Zajc ze Słowenii skoczył 130,5 metra, nie wytrzymał presji olimpijskich zmagań i w trudnych warunkach spadł na czwarte miejsce. Kamil Stoch znów znalazł się blisko medalu, ale tak daleko. Marius Lindvik nie zostawił wątpliwości, skoczył 140 metrów i został liderem zmagań. A Ryōyū Kobayashi nie poradził sobie z presją, uzyskał 137 metrów i zajął tylko drugie miejsce. Brąz dla Karla Geigera, Kamil Stoch tuż za podium.
Jak ocenić wynik naszego mistrza? Patrząc na perypetie w tym sezonie, na wzloty i upadki, to wynik kapitalny. Przecież miesiąc temu Kamil Stoch był kontuzjowany i drżał o swój wyjazd do Pekinu. A już na miejscu pokazał wspaniałą formę i dwa razy walczył o medale. Mamy nadzieję, że tak samo będzie w poniedziałek w zawodach drużynowych (godzina 12:00).
Posłuchaj "naTemat codziennie". Skrót dnia w mniej niż 5 minut