Barbara Kurdej-Szatan zadebiutowała w roli prowadzącej programu "Projekt Cupid". Po pierwszym odcinku jej udział ocenili widzowie. Posypało się wiele krytycznych komentarzy.
W naTemat jestem dziennikarką i lubię pisać o show-biznesie. O tym, co nowego i zaskakującego dzieje się u polskich i zagranicznych gwiazd. Internetowe dramy, kontrowersyjne wypowiedzi, a także ciekawostki z życia codziennego znanych twarzy – śledzę je wszystkie i informuję o nich w swoich artykułach.
W niedziele w stacji TTV wyemitowano "Projektu Cupid". To pogram randkowy, który ma normalizować choroby osób z niepełnosprawnościami, a przede wszystkim pomóc im znaleźć miłość.
Prowadzącymi tego świeżego projektu zostali Barbara Kurdej-Szatan i Przemek Kossakowski, który miał już doświadczenie w podobnym formacie, czyli w "Down the Road".
Emocje po pierwszym odcinku jeszcze nie opadły. Internauci chętnie komentują opublikowane w mediach społecznościowych fragmenty. Okazuje się, że występ Kurdej-Szatan wzbudził kontrowersje.
Pojawiło się wiele głosów za tym, że aktorka spełniła oczekiwań i nie nadaje się do prowadzenia nowego programu TTV.
"Baśka tu nie pasuje, jest sztywna i nie ma w sobie szczerości i ciepła", "Pani Basia chyba średnio tu pasuje, z całym szacunkiem", "Przemek - osoba na właściwym miejscu. Co do Barbary... ciężko zapomnieć to, co się działo z jej udziałem, w dodatku jakoś tak to sztucznie u niej wychodzi" – pisali.
Niektórzy sugerowali nawet, że Kossakowski powinien prowadzić program sam, a Kurdej-Szatan ma wyraźne trudności w kontaktach z uczestnikami. "Pani prowadząca nie odnajduje się. Może nie ma wrodzonej empatii?", "Ona tam pasuje jak piąte koło u wozu, sztuczna, nienaturalna w obyciu, jakby przestraszona tymi ludźmi", "Basia jako prowadząca to słaby pomysł. Nie pasuje swoją osobowością, jest mało empatyczna" – czytamy w komentarzach.
Barbara Kurdej-Szatan w rozmowie z naTemat
Ostatnie miesiące nie były łaskawe dla Barbary Kurdej-Szatan. Skrytykowała na Instagramie Straż Graniczną oraz działania rządu Prawa i Sprawiedliwości. To zaowocowało wieloma nieprzyjemnościami, wśród których można wymienić m.in. wyrzucenie z produkcji TVP, wszczęcie dochodzenia przez Prokuraturę Okręgową w Warszawie czy też zniknięcie z reklam sieci Play.
Do tego wszystkiego doszła fala hejtu ze strony kąśliwych internautów, którzy czepiali się każdego jej postu. Jak dodała coś charytatywnego, od razu zarzucali jej, że tego typu publikacjami "ociepla swój wizerunek".
W rozmowie z naTemat odniosła się do tej sprawy. – Po pierwsze ja zawsze angażowałam się w akcje charytatywne. Zawsze udzielałam się pomocowo i nie zamierzam tego nagle zmieniać. Nie chodzi tu zatem o żadne ocieplanie wizerunku, bo ja zawsze tak działałam i to lubię – powiedziała nam artystka.
Kurdej-Sztan zdradziła, że "Projektu Cupid" był nagrywany w ubiegłe wakacje, zatem przed aferą związaną z jej wpisem o strażnikach.
– Był nagrywany pół roku temu, czyli przed całą nieprzyjemną sytuacją. Jedno z drugim nie ma zatem związku. Dzisiaj nagrywaliśmy finał i byliśmy ogromnie ciekawi, jak tam nasi bohaterowie, czy trwają w swoich związkach i miłości. Cieszę się bardzo, że jestem jego częścią – dodała.
Posłuchaj "naTemat codziennie". Skrót dnia w mniej niż 5 minut