"Ha! Rosyjski Żyd w fotelu Prezydenta RP!" - ogłosił na prawicowym forum pewien internauta na wieść o tym, że miliarder Roman Abramowicz za prawie pięć milionów złotych wykupił lożę prezydencką Stadionie Narodowym. Problem w tym, że nazwa "loża prezydencka" wcale nie oznacza, że musi zasiadać w niej głowa państwa. Decyduje grubość portfela, a nie piastowana funkcja.
Rosyjski miliarder Roman Abramowicz za 4 miliony 900 tysięcy złotych kupił na czas Euro 2012 lożę prezydencką na Stadionie Narodowym - doniosły dziś media. Zainteresowanie wzbudza astronomicznie wysoka kwota, jaką trzeba było wydać, by mecze zbliżających się mistrzostw europy oglądać w superkomfortowych warunkach. Dla przeciętnego obywatela pięć milionów złotych to suma wręcz niewyobrażalna. Jednak dla miliardera, który kupił klub piłkarski (Chelsea Londyn) za 150 mln funtów, to pieniądze wydane lekką ręką. Zresztą nie tylko dla niego, bo podobnych krezusów na trybunach polskich stadionów przy okazji Euro 2012 będzie pewnie sporo.
Jak się okazuje, niektórych bardziej zdumiał i wzburzył fakt, że Abramowicz zasiądzie w loży zwanej "prezydencką". Wyobrażenie jest proste: rosyjski miliarder na tle biało-czerwonej flagi i godła rozsiada się w wielkim fotelu prezydenta Polski i z wysokości obserwuje rozgrywki. "Nie przyszło mi do głowy, że loża prezydencka może wogóle podlegać wykupieniu" - napisał ktoś na forum Rebelya.pl. Podobnych wpisów i opinii jest więcej. Bo jak to tak? Miliarder, i to jeszcze z Rosji, wygryzł Bronisława Komorowskiego z prezydenckiej loży? Jak śmiał wykupić miejsce przeznaczone dla głowy polskiego państwa?
Warto wyjaśnić to nieporozumienie, bo nazewnictwo "loża prezydencka" nie oznacza, że ten stadionowy apartament powstał specjalnie dla polskiego prezydenta. - Narodowe Centrum Sportu przyjęło taką nomenklaturę do nazwania tej loży. Na czas mistrzostw możemy sobie nazwać ją po swojemu - mówi naTemat Juliusz Głuski, rzecznik prasowy Euro 2012 Polska.
To właśnie ta spółka w maju wynajmie od NCS-u specjalne loże, gdzie będzie rozmieszczać oficjeli o statusie Super VIP. Takie miejsca, przeznaczone dla premierów czy prezydentów państw, nie będą dostępne w sprzedaży. - Nie ma mowy o tym, by biznesmen zasiadł obok prezydenta - przekonuje Juliusz Głuski. Przedsiębiorcy i bogacze w rodzaju Abramowicza mogą nabywać loże od UEFA w ramach skierowanego właśnie do nich programu pakietów korporacyjnych Hospitality.
Skąd "prezydencki" status loży przeznaczonej dla biznesmenów? W przypadku Stadionu Narodowego zadziałała zasada stosowana w hotelach. "Prezydenckie apartamenty" są tam często spotykane i nikt nie dziwi się temu, że po luksusowych pokojach najlepszych hoteli w Polsce nie przechadza się prezydent Bronisław Komorowski, a "zwykły" burżuj nie pełniący żadnych państwowych funkcji. "Prezydencki", w słowniku stadionowych i hotelowych apartamentów oznacza więc tyle co "ekskluzywny" i "luksusowy", a nie "przeznaczony dla prezydenta".
Wszystkich zaniepokojonych doniesieniami, że "Rosyjski Żyd" będzie rezydował w loży prezydenckiej, uspokajamy: Bronisław Komorowski na pewno nie będzie oglądał meczów w towarzystwie Abramowicza, a na stadionie znajdzie się dla niego równie komfortowe miejsce.
"Stojąca ponad prawem i jakąkolwiek kontrolą międzynarodowa mafia sprzedaje rosyjskiemu złodziejowi za grubą kasę miejsca na stadionie zbudowanym za pieniądze lokalnego podatnika"
krytykafutbolowa.blogspot
"Nasz prezydent w wyścigu o prezydencką miejscówkę przegrał z rosyjskim biznesmenem"