Rodzina Halyny Hutchins pozwała Aleca Baldwina. Aktor odpowiedział na zarzuty
redakcja naTemat
17 lutego 2022, 14:29·2 minuty czytania
Publikacja artykułu: 17 lutego 2022, 14:29
Rodzina tragicznie zmarłej operatorki Halyny Hutchins pozwała Aleca Baldwina i osoby pracujące na planie filmu "Rust". Bliscy tragicznie zmarłej operatorki zarzucają pracownikom produkcji nie zachowanie zasad bezpieczeństwa. Z kolei zachowanie aktora na planie nazwali "lekkomyślnym".
Reklama.
Reklama.
Tragiczny wypadek na planie westernu "Rust"
Do tragicznego wypadku na planie westernu "Rust" doszło pod koniec października ubiegłego roku. Ostateczna wersja zdarzeń wygląda mniej więcej tak, że Alec Baldwin otrzymał od asystenta reżysera broń, która z niewiadomych przyczyn była załadowana ostrą amunicją.
Nieświadomy tego aktor, zaczął ćwiczyć tzw. ciąg krzyżowy i oddał strzał, który trafił w operatorkę Halynę Hutchins. 42-letnia kobieta została trafiona kulą w brzuch i trafiła do szpitala.
Jeszcze parę miesięcy temu ojciec tragiczniej zmarłej Hutchins twierdził, że nie ma żalu do aktora. – Ja nie winię Aleca Baldwina. Odpowiedzialność spoczywa na ludziach zajmujących się rekwizytami – powiedział wówczas w rozmowie z tabloidem "The Sun".
Najwyraźniej on i inni członkowie rodziny zmarłej operatorki musieli zmienić zdanie, gdyż skierowali pozew zarówno przeciw osobom pracującym na planie, jak i samemu Baldwinowi.
Rodzina Halyny Hutchins pozywa Aleca Baldwina
Niecałe cztery miesiące po tragicznym wypadku, rodzina Halyny Hutchins postanowiła pozwać Aleca Baldwina oraz ekipę filmową (producentów, asystentów produkcji, specjalistów od broni itd.), pracującą na planie westernu "Rust".
Bliscy zmarłej operatorki 15 lutego zamieścili 10-minutową animację, będącą rekonstrukcją zdarzeń, do jakich miało dojść 21 października 2021 roku na planie filmowym w Nowym Meksyku. Rzeczone wideo stanowi część materiału dowodowego, na podstawie którego wysunięto pozew przeciwko kilkunastu osobom.
Rodzina Hutchins określiła w pozwie zachowanie Baldwina jako "lekkomyślnie". Zdaniem bliskich operatorki, do wypadku doszło również ze względu na "cięcie kosztów" w obszarze bezpieczeństwa pracowników na planie.
Zgodnie z przedstawionym przez nich materiałem dowodowym, Baldwin miał nie przejść specjalistycznego szkolenia. Ponadto, członkowie ekipy filmowej w mailach i wiadomościach prywatnych mieli narzekać na kompetencje osób zatrudnionych w roli specjalistów od broni.
Prawnicy Aleca Baldwina już zabrali głoś na łamach "Entertainment Tonight". Jak stwierdzili, "jakiekolwiek twierdzenie, że Alec zachowywał się lekkomyślnie, jest całkowicie nieprawdziwe".
Rzecznicy podtrzymują, że gdy aktor otrzymał na planie broń, poinformowano go, iż jest ona "zimna", co w żargonie filmowym oznacza, że ma pusty magazynek. Jako osobę winną wskazują niedoświadczoną ekspertkę od broni, która wniosła na plan ostrą amunicją. Zdaniem prawników Baldwina, odpowiedzialność ponosi także asystent, który zapewniał aktora, że broń jest bezpieczna.