
Po niezbyt udanym występie polskich skoczków narciarskich na igrzyskach w Pekinie – gdzie brązowy medal zdobył Dawid Kubacki, choć apetyty były na znacznie więcej – coraz głośniej mówi się o tym, że z reprezentacją Polski pożegna się trener Michał Doleżal. Kto będzie jego następcą? Media mają już nawet dwóch faworytów, ale dymisja Czecha nie jest przesądzona.
REKLAMA
Obserwuj naTemat w Wiadomościach Google
To nie były tak udane igrzyska, jak byśmy tego chcieli. Dawid Kubacki wywalczył brąz na normalnej skoczni, a Polacy trzykrotnie meldowali się w czołowej dziesiątce konkursów olimpijskich. Kamil Stoch był szósty i czwarty w konkursach indywidualnych, drużynowo Biało-Czerwoni zakończyli rywalizację również na szóstej pozycji. Nie ma co ukrywać, wszyscy liczyli na więcej. Co teraz?
– W ubiegłym sezonie zadziałało to, że stworzyliśmy jedną dużą kadrę. W tym już niekoniecznie zdało to egzamin. Będziemy szukać tego, gdzie został popełniony błąd. Sport lubi zmiany. Oczywiście trzeba trzymać jeden kierunek, ale potrzebne są nowe bodźce – powiedział Onetowi jeszcze w Pekinie prezes PZN Apoloniusz Tajner i wydaje się, że jego słowa do wotum nieufności wobec trenera Michała Doleżala.
Oczywiście nie ma mowy o tym, by Czecha zwolniono już teraz. Skoczków czeka jeszcze rywalizacja w Pucharze Świata, a także prestiżowe MŚ w lotach narciarskich. Ale brak sukcesu w drużynie i tylko jeden medal to nie jest sukces dla Biało-Czerwonych, którzy w ostatnich latach rozstawiali rywali po kątach. I z dużych imprez wracali z kilkoma medalami. Tym razem się jednak nie udało i czekają nas zmiany.
Odpowiedzialność za wynik wziął na siebie czeski trener. – Trzymałem to w sobie, bo nie chciałem o tym mówić do tej pory, ale może teraz powiem. To był trochę systemowy błąd. Dzięki połączeniu grup chcieliśmy pociągnąć trochę młodych zawodników, ale przez to straciliśmy tych najlepszych – cytuje Michała Doleżala "Przegląd Sportowy". Jak się okazuje, przyczyna słabszej formy naszych skoczków jest mu już znana.
Od początku sezonu Polacy poszukiwali formy. Doszło do tego zamieszanie z COVID-19 oraz kontuzja Kamila Stocha. Do tego nie udało się Biało-Czerwonym wykorzystać nowych butów, które miały dać przewagę nad rywalami. I za to odpowiedzialność wziął na siebie Czech. Po sezonie może się okazać, że PZN podziękuje mu za współpracę. Zwłaszcza, że pojawiają się doniesienia, że w sztabie naszej kadry chwilami wrzało.
Kto będzie jego następcą? Ponoć polskiej federacji nie udało się nakłonić do współpracy Alexandra Stoeckla oraz Wernera Schustera, a zdaniem Sport.pl na faworytów wyrastają Maciej Maciusiak – który dziś jest w sztabie kadry – oraz legendarny Fin Mika Kojonkoski – to by była prawdziwa sensacja. Na kogo postawią władze naszej federacji? Szykuje się nam ciekawa wiosna w skokach narciarskich. To pewne.