20 listopada minie 20 lat od premiery kultowych “Psów” Władysława Pasikowskiego. Filmowi o byłych esbekach towarzyszyła aura skandalu nie mniejsza, niż ta, która otacza dzisiaj “Pokłosie”. Kim jest reżyser, który znów wzbudza kontrowersje, stawiając ważne pytania o Polskę?
– Po premierze jego debiutu, filmu “Kroll”, stwierdziłem, że trochę nie podoba mi się to, jak “rozmiękczył”, zmitologizował temat “fali” w wojsku. Pasikowski zapewnił wtedy, że jego następny film będzie realistyczny aż do bólu, że będzie walił na odlew. Miał rację. “Psy” to naprawdę było coś – wspomina Wiesław Kot, krytyk filmowy.
"Psy" – skandal i kasowy sukces
Trudno nie zgodzić się z Wiesław Kotem i odmówić “Psom” wyjątkowego statusu w historii polskiego kina. Celność społecznej obserwacji, świetne dialogi, wartkość akcji i kreacje aktorskie pamiętane do dziś to najważniejsze atuty tego filmu. – “Psy” wchodziły do kin w atmosferze dużego poruszenia. Jeden z krytyków na festiwalu w Gdyni po pokazie wstał i powiedział, że choć jest zdystansowany do różnego rodzaju filmowych prowokacji, scena z pijanymi ubekami śpiewającymi “Balladę o Janku Wiśniewskim” to po prostu przesada – wspomina Kot.
Film odniósł jednak ogromny komercyjny sukces. Krytyk wspomina, że wkrótce po pokazie “Psów” był w wypożyczalni kaset video, gdzie zapytał właściciela, czy planuje wstawić na półkę którykolwiek z filmów pokazywanych w Gdyni. “Raczej nie, to wszystko badziew. Poza 'Psami'” – opowiada Wiesław Kot.
Skryty i taktowny czy arogancki i wyniosły?
Dziś, po wielu latach od premiery “Psów”, Pasikowski znów jest w centrum zainteresowania. Nie tylko dlatego, że jego “Pokłosie” okrzyknięto filmem antypolskim. Wielu osób nie przestaje zadziwiać niechęć reżysera do występowania w mediach. Pasikowski odmówił udziału w programie Moniki Olejnik, przesyłając na ręce dziennikarki list, w którym pisze: "Nie przyjąłem zaproszenia do Pani programu, tak jak nie przyjąłem do kilkunastu innych przez te dwadzieścia lat, odkąd robię filmy".
Czy to tylko poza, czy rzeczywiście Pasikowski jest człowiekiem skrytym? – Nie wiem, myślę, że on po prostu nie lubi kontaktów z mediami, nie czuje się w tym najlepiej – twierdzi Jerzy Radziwiłowicz, który z Pasikowskim współpracował przy serialu “Glina”, a ostatnio wystąpił w jego “Pokłosiu”. – Na co dzień to jednak przemiły, sympatyczny człowiek, choć może rzeczywiście nie jest gadułą – mówi aktor.
– To świadoma strategia. Pasikowski bardzo rzadko udzielał wywiadów. Mam wrażenie, że wychodzi z założenia, że “moja mocna sztuka mówi za mnie”. Niestety, jego niechęć do mediów czasem objawiała się w tym, że na konferencjach prasowych odpowiadał półsłówkami, bywał arogancki, traktował dziennikarzy z góry – komentuje Wiesław Kot.
Zupełnie inne zdanie na temat Pasikowskiego ma jednak Edward Linde-Lubaszenko. – To człowiek niezwykłej delikatności. Urzekł mnie tym już przy naszym pierwszym spotkaniu. Jego imponujący wzrost mocno kontrastował właśnie z tym taktownym i delikatnym podejściem do ludzi. Mam wrażenie, że jego stosunek do mediów nie wynika z chęci izolacji, ale właśnie z owej delikatności – twierdzi aktor. Dodaje, że właśnie taki Pasikowski jest także na planie, na którym daje aktorom bardzo dużo swobody, nie ingerując zanadto w ich grę.
– Ufa swoim aktorom i daje im poczucie bezpieczeństwa – mówi operator Paweł Edelman, który sfilmował z Pasikowskim nie tylko “Pokłosie”, ale także “Krolla” oraz “Psy”. – Potrafi jasno oddzielić rzeczy istotne od drugoplanowych, co daje niezwykłą elastyczność w codziennej robocie na planie. Jest jednym z nielicznych reżyserów w pełni i we wszystkich aspektach kontrolujących tworzony film, ma pełną jasność, czego film potrzebuje i jakimi środkami to uzyskać – mówi.
Kariera "schodkowa"?
Niektórzy komentatorzy zarzucają Pasikowskiemu, że swój talent rozmienił na drobne i po rewelacyjnych “Psach” nie nakręcił już równie dobrego filmu. – “Psy 2”, czy “Słodki gorzki” to produkcje świadczące o tym, że zabrakło mu już pomysłu. W późniejszych latach Pasikowski nieco się wycofał. Dziś powrócił z “Pokłosiem” i mam wrażenie, że nie do końca mu się ten powrót udał. Nie udźwignął tego tematu – twierdzi Kot.
Gdy pytam Pawła Edelmana o porównanie ostatniego filmu Pasikowskiego z “Krollem”, mówi: – “Kroll” był debiutem, my byliśmy młodzi i chcieliśmy robić nowe kino, uwolnione od patriotyczno-historycznych zobowiązań. Chcieliśmy, żeby nasze filmy były atrakcyjne, szybkie, interesujące, żeby mówiły o współczesności językiem, który publiczność będzie rozumiała i akceptowała – opowiada. Podkreśla, że dla porównania “Pokłosie” to film, w którym Pasikowski powraca do wielkiej tradycji polskiego kina, jakie sam kiedyś kontestował.
– Intencją tego filmu, jest przypomnieć o narodowej traumie, którą ciągle ukrywamy, a bez której ujawnienia trudno jest zachować społeczne zdrowie psychiczne – mówi Edelman.
Wiesław Kot podkreśla z kolei, że w twórczości Pasikowskiego można doszukiwać się odniesień nie tylko do Szkoły Polskiej, ale i do tradycji polskiego romantyzmu. – Zauważmy, że Franz Maurer jest klasycznym bohaterem romantycznym, który traci wszystkich bliskich i sam stawia czoła światu. Co ważne, zachowuje przy tym swój moralny kościec. Stąd jego kultowe “W imię zasad, sk...synu” – mówi krytyk filmowy.
Zaletą najlepszych dzieł Pasikowskiego, zwłaszcza “Psów”, było umiejętne wplatanie w świetnie zrealizowane kino gatunkowe uszlachetniających je wątków i tematów. – Mam jednak wrażenie, że dorobek tego reżysera to przykład “kariery schodkowej”. I są to niestety schodki w dół. Wciąż czekamy na jego “jump up” po serii słabszych filmów nakręconych po świetnym debiucie. Niestety, jak na razie się nie doczekaliśmy – kwituje Kot.
Sam reżyser najprawdopodobniej nie powiedział jednak ostatniego słowa. Małgorzata Fiejdasz w portalu culture.pl przywołuje jego wypowiedź: "Jestem gotowy każdego dnia zrobić film. Juliusz Machulski powiedział kiedyś, że cała polska kinematografia musiałaby produkować tylko moje filmy, żeby nadążyć.” Nie pozostaje więc nic innego, jak trzymać kciuki za to, aby Pasikowski stworzył jeszcze film, który sprosta legendzie “Psów”.
Reklama.
Edward Linde-Lubaszenko
To człowiek niezwykłej delikatności. Urzekł mnie tym już przy naszym pierwszym spotkaniu. Jego imponujący wzrost mocno kontrastował właśnie z tym taktownym i delikatnym podejściem do ludzi.
Wiesław Kot
krytyk filmowy
“Psy 2”, czy “Słodki gorzki” to produkcje świadczące o tym, że zabrakło mu już pomysłu. W późniejszych latach Pasikowski nieco się wycofał. Dziś powrócił z “Pokłosiem” i mam wrażenie, że nie do końca mu się ten powrót udał. Nie udźwignął tego tematu.