Teleturniej „Jaka to melodia” ma już 15 lat – to niemal wieczność w czasach, gdy formaty telewizyjne trwają kilka sezonów. Charakter programu przez te lata praktycznie się nie zmienił, podobnie prowadzący, którym jest od początku Robert Janowski. Nie ma nagich ludzi, nie ma brzydkich wyrazów, sensacji i skandali. Czy więc "Jaka to melodia" przyciąga przed odbiorniki?
Program „Jaka to melodia” przywędrował do nas ze Stanów Zjednoczonych. W 1997 roku TVP kupiło licencję na format „Name That Tune” i przystosowało do polskich standardów. – Nawet jak na warunki TVP, która często inwestuje w długoformatowe programy, "Jaka to melodia" istnieje już długo – przyznaje Damian Muszyński, medioznawca i bloger naTemat. Zasady i regulamin pozostał bez zmian, lecz pojawiły się też nowości, których zabrakło w wersji pierwotnej - występy gwiazd i tancerzy.
Co prawda nie były to gwiazdy pierwszej świeżości (Kate Ryan czy Lutricia McNeal), a niektóre z nich przestały być popularne już dawno temu (niedawny Lou Bega), lecz z pewnością jednego nie można im odmówić: reprezentowały Zachód, który dla wielu telewidzów jest ciągle światem magicznym i niezwykłym.
„Jaka to melodia” wciąż prowadzi w rankingach popularności i wyprzedza zarówno TVP2, Polsat czy TVN, lecz Wirtualne Media zaznaczają, że gdy telewidzów zawęzi się do tzw. grupy komercyjnej (18 - 49 lat), to wyniki prezentują się o wiele słabiej, a teleturniej przegrywa zarówno z Polsatem jak i TVN.
– Program jest emitowany po godzinie 17:00, czyli w czasie, kiedy zawsze jest dobra oglądalność. Teleturniej możemy oglądać przy okazji, przy obiedzie. Niezobowiązująca formuła sprawia, że czasami wystarcza nam sama fonia – mówi Muszyński. – Ważne w tym programie jest też to, że specjalizacja osób biorących w nim udział nie ma nic wspólnego z "twardą wiedzą", jaką mogliśmy obserwować chociażby w "Wielkiej Grze". To trochę jak w filmie "Rejs", lubimy to, co już usłyszeliśmy – dodaje medioznawca.
Brak większych zmian w formacie jest uroczy, ale bawi mniej więcej tak jak stare reklamy z lat 90. - przez chwilę. Potem pozostaje jedynie zmęczenie feerią barw, symboli, cekinów i dźwięków. Stylistyka zaprezentowana przez twórców na początku istnienia polskiej wersji popularnego show była z pewnością widowiskowa, lecz dekada dużo zmieniła - zarówno w modzie, jak i w stylistyce telewizyjnej. Producenci zdają się tego nie zauważać.
Józef Węgrzyn, producent programu, przyznaje, że program mimo niedużego budżetu cieszy się powodzeniem. – W "Jaka to melodia" ważna jest konstrukcja samego programu. Lokomotywą są oczywiście nagrody pieniężne, lecz ważnymi wagonami są śpiew czy taniec. Polska edycja nie mogła pozwolić sobie na tak wysokie nagrody jak w Stanach Zjednoczonych (200 tys. dolarów), więc postawiliśmy na inne atrakcje – tłumaczy Węgrzyn. Zaznacza, że mimo małego budżetu trzymają w programie poziom. – Agustin Egurrola jest odpowiedzialny za taniec, występują u nas aktorzy teatru Buffo czy Roma. Współpracujemy też z Piotrem Rubikiem – chwali się producent.
Mimo długiego stażu i niewielkich nagród „Jaka to melodia” cieszy się niezmienną popularnością i sympatią widzów. Program przeżył kilka zawieruch i zmian ideologicznych w Telewizji Publicznej bez żadnego szwanku: publiczność nadal podskakuje z radości i klaszcze ile tylko ma sił, kobiety na widowni wciąż pokazują swoje nogi (to warunek dla pań, które pragną znaleźć się na widowni!), a Robert Janowski wciąż ściska uczestników, robi śmieszne miny i śpiewa.
I to właśnie chyba postać prowadzącego wydaje się być źródłem sukcesu całego programu. Bezpretensjonalny, mimo przekroczonej pięćdziesiątki rozluźniony i naturalny, nie odmładzający się za wszelką cenę jak Kuba Wojewódzki. – Robert Janowski jest w stanie przyciągnąć przed odbiorniki zarówno starszych, jak i młodszych. Ustawia się gdzieś pośrodku - nie kokietuje, nie stara się być młodym fircykiem, ani nie jest niesamowicie poważny. Jego brak nachalności sprawia, że Janowski wyróżnia się wśród prowadzących – komentuje Damian Muszyński.
Czy „Jaka to melodia” ma szansę przetrwać w ciągle zmieniającej się telewizji, której depcze po piętach internet? Przyszłość tego typu archaicznych produkcji wydaje się przesądzony, ale... – "Jaka to melodia" to rzeczywiście teleturniej przypominający swoją konwencją te z końca lat 90., lecz wydaje mi się, że jeśli nie zmieni się pora emisji to przed nami jeszcze wiele lat z teleturniejem – przyznaje Damian Muszyński. Pozostają nam więc obiady z Janowskim i zgadywaniem, który utwór Bajmu zostanie zaśpiewany w tym odcinku.