Bartosz Węglarczyk został nowym zastępcą redaktora naczelnego w "Rzeczpospolitej". Dziennikarz, kojarzony głównie z TVN, "Gazetą Wyborczą" czy Kubą Wojewódzkim teraz będzie mógł odnaleźć się w nowej roli redakcyjnej-kierując prawicowym dziennikiem. Czy to sposób na wyciągnięcie "Rzepy" z trotylowego dołka? O potencjalnych skutkach decyzji Presspubliki rozmawiamy z medioznawcą UW prof. Maciejem Mrozowskim.
Prof. Maciej Mrozowski: Czas pokaże. Bartosz Węglarczyk zdobył sobie pewną pozycję w mediach. To człowiek o szerokich horyzontach, ma kwalifikacje. Nie widzę wielkiego ryzyka związanego przydzieleniem mu funkcji zastępcy redaktora naczelnego. Jest naczelnym "Sukcesu", ale inaczej kieruje się miesięcznikiem, a inaczej dziennikiem.
Odkąd do "Rzepy" przyszedł Tomasz Wróblewski, dziennik zdawał się radykalizować i przesuwać coraz bardziej w prawą stronę. Zastanawiam się, jak zareagują na to radykalni czytelnicy. Przełkną kojarzonego z mainstreamem Węglarczyka?
Nawet jeśli nie przełkną i odejdą od "Rzeczpospolitej", do dziennika wrócą ci, którzy odeszli na skutek tej radykalizacji. Być może "Rz" wróci do tradycji z lat 90., kiedy była prestiżowa, obiektywna. Bartosz Węglarczyk wpisuje się w te ramy. Wydaje mi się, że ma miękkie podejście do rzeczywistości, opisuje, a nie ocenia. Nie ma potrzeby manifestowania swoich przekonań. Jeśli uda mu się tego ducha przenieść na redakcję, "Rzeczpospolita" mogłaby się zrównoważyć. Choć z drugiej strony rynek prasowy się zmienił. Dziś trzeba być wyrazistym. Trzeba mieć sztandar i machać nim, wpasować się w pewien pejzaż. W przeciwnym razie można pozostawać niezauważonym.
Wielu internautów obok słowa dziennikarz, przy opisywaniu Bartosza Węglarczyka używa słowa "celebryta". Być może przez to, że kojarzy się go z Kubą Wojewódzkim. Jednak czytając pierwsze komentarze w internecie na temat decyzji Presspubliki widzę, że nie za bardzo spodobał im się taki krok…
Nie powiedziałbym, że Bartosz Węglarczyk jest celebrytą. To powszechnie znana osoba, to fakt, lecz jeszcze się nie pyszni. Wydaje mi się, że taki transfer wzmocni rynkową pozycję "Rzeczpospolitej". W dzisiejszym świecie trzeba się trochę "celebrytyzować". Ważne, by zachować umiar. Jej dawka nie może być zbyt duża. Rozsądek musi wziąć górę.
Jak środowisko medialne zareaguje na Bartosza Węglarczyka jako wicenaczelnego "Rzeczpospolitej"?
W przyrodzie są zwierzęta, które mają naturalnych wrogów. Bartosz Węglarczyk natomiast nie. Nie wydaje mi się, by ktoś zawzięcie go atakował. Komentatorzy mogą pomyśleć sobie: "to coś nowego, zobaczymy jak sobie poradzi". Tomasz Wróblewski często zmieniał pracodawców. Przesiadał się z bolidu na bolid, aż w końcu rozbił się na zakręcie. Teraz w kierownictwa redakcji dołączył ktoś z innej półki, który może wnieść coś nowego.