Ukraińska armia, choć mniej liczna od armii agresora, skutecznie odpiera atak. Rosja może natomiast mówić o ogromnych stratach. Pierwsze dni wojny w Ukrainie najpewniej nie wpłynęły dobrze na morale rosyjskich żołnierzy. Potwierdzać mogą to nagrania publikowane w sieci.
Reklama.
Reklama.
Na jednym z filmów, które pojawiły w sieci, widać rosyjskiego żołnierza, z którym rozmawiają żołnierze ukraińscy. Ten pierwszy jest widocznie przestraszony. Nie ma w nim ani agresji, ani chęci do konfliktu.
– Jeśli nasi chłopcy tu przyjdą, będą mogli się poddać? – pyta Ukraińców.
– Tak, my nikomu nie zrobimy krzywdy. Nam to nie jest do niczego potrzebne – słyszy w odpowiedzi.
Rosjanin dodaje też, że oni nie rozumieją, co się dzieje. "Nie chcieliśmy jechać walczyć do waszego kraju" – mówi. "Jak oddacie się do niewoli, to nie będziemy was zabijać. Ja bym chciał, żeby było jak wcześniej, my żyliśmy, wy żyliście" – podkreślają żołnierze ukraińscy.
Według informacji przekazywanych przez ukraińskie wojsko do popołudnia w piątek poddało się 200 Rosjan. Okazuje się również, że wielu z nich, w trakcie przesłuchań, mówi, że sądzili, iż biorą udział w ćwiczeniach i że nie wiedzieli, gdzie są wysyłani.
Jeńca wojennego widać na innym nagraniu. Ukraińcy zadzwonili z telefonu mężczyzny do jego matki i kazali mu powiedzieć, gdzie jest i co robi. Matka Rosjanina jest zaskoczona, że przebywa on w Ukrainie. Ten odpowiada, że nie wie, dlaczego tu jest. Po prostu kazali mu jechać.
Ukraińcy wrzucają do sieci również takie znaleziska, jak porzucony przez rosyjską armię transporter BMP-2, czy choćby kamizelka kuloodporna.
Nie brakuje także sygnałów, że Rosjanie mają problemy logistyczne. Niektórym zaczyna brakować jedzenia. Jak donosi gazeta.pl, mieszkańcy rejonu Konotopy przekazali, że Rosjanie chodzą po domach i oferują wymianę paliwa na żywność. Nie wiadomo jednak, czy problemy te dotyczą dużej część rosyjskiej armii.
24 lutego o godzinie 3:45 czasu polskiego prezydent Rosji Władimir Putin ogłosił w telewizyjnym orędziu rozpoczęcie operacji wojskowej we wschodniej części Ukrainy. Władimir Putin swoją decyzję argumentował "zagrożeniem ekspansją NATO", którą uważa za "nie do zaakceptowania". Zapowiedział "demilitaryzację i denazyfikację" Ukrainy i dodał, że Rosja nie planuje jej okupować.