Na abonament, za grosze a może całkiem za darmo? Czy w kulturze cena gra rolę? Z jednej strony wciąż słychać skargi, że bilety są za drogie, koncert przepłacane, a literatura nie warta swojej ceny, z drugiej organizatorzy darmowych wydarzeń kulturalnych narzekają na niską frekwencję. Czy istnieje złoty środek?
Poznańska firma Legimi kilka dni temu wystartowała z usługą „Czytaj bez limitu”, w ramach której za symboliczną opłatę można było ściągać e-booki bez ograniczeń. Program mimo dużej popularności, działał zaledwie kilka dni. Powodem zakończenia akcji były wydawnictwa, które w wyniku nieporozumienia wycofały się z projektu. Jednym z powodów ich rezygnacji była obawa utraty pieniędzy. Choć „Czytaj bez limitu” osiągnęło sukces, który przerósł najśmielsze oczekiwania pomysłodawców, usługa została zawieszona.
– Na pomysł akcji wpadliśmy po wieloletniej obserwacji polskiego rynku e-booków – mówi Mateusz Frukacz z Legimi. – Jego największym problemem nie jest wcale dostępność, czy innowacyjność, a cena. Internetowy klient nie należy do najbardziej lojalnych. Wybiera to, co może dostać najtaniej, nawet jeśli bywa to nielegalne. „Czytaj bez limitu” miało poniekąd tej sytuacji zaradzić. To znaczy dostarczyć jak najwięcej, minimalnym kosztem i zgodnie z prawem. Niestety w wyniku złego zrozumienia przez wydawnictwa modelu działania i rozliczeń naszej firmy, usługa została zamknięta. Mamy jednak nadzieję, jak najszybciej do niej wrócić – dodaje Frukacz.
Podstawą sukcesu „Usługa bez limitu” była okazyjna cena. Czy jednak program cieszyłby się takim samym powodzeniem gdyby był darmowy? Na stronie legalnakultura.pl można znaleźć adresy miejsc, gdzie lektury można pobrać za darmo i legalnie. Książki można też wypożyczyć w każdej osiedlowej bibliotece, do której zapisać może się każdy. O dziwo jednak większą popularnością cieszą się usługi płatne, niż te które możemy mieć za darmo od ręki.
Płacimy - cenimy!
– To kwestia psychologiczna – tłumaczy Tomasz Maślanka, socjolog kultury z UW. – Badania wskazują, że wyżej cenimy koncert, na który bilet nas więcej kosztował. Poza tym nieodłącznym elementem kultury jest snobizm. Atrakcyjne jest to, co ekskluzywne. Jeżeli możemy dostać coś za darmo, to zwykle mamy podejrzenia, że jest to niepełno wartościowe. Oczywiście nasze odczucia niewiele mają wspólnego z prawdą. Chociażby organizowany co roku w Krakowie Festiwal Żydowski, jest świetnym dowodem na to, że darmowe może być wybitne. Kultura zawsze jednak musi mieć element elitarności, bez tego nie ma racji bytu – mówi Maślanka.
Z jednej więc strony chcemy płacić, żeby czuć, że dostajemy coś wartościowego, z drugiej jednak wciąż słychać głosy, że kultura jest nieprzystępna, bo za droga. Na Facebooku kwitną inicjatywy, takie jak Poznań za darmola, czy Warszawa za zero, gdzie codziennie można znaleźć darmowe wydarzenia kulturalne. Strony cieszą się dużą popularnością. Nie dziwne, udział w kulturze jest naprawdę kosztowny. Czy istnieje jakieś rozwiązanie, które pogodziłoby te dwa, pozornie sprzeczne zjawiska?
Zniżki, kupony, promocje
– Wydaje mi się, że dobrym pomysłem jest stwarzanie sytuacji, które dają możliwość partycypacji w kulturze– mówi Marta Białek-Graczyk z Towarzystwa „ę”. – W końcu to, że coś jest darmowe nie jest wcale gwarantem powodzenia. Płacić wcale jednak nie trzeba tylko pieniędzmi, ale można również zaangażowaniem. Uczestniczyć w kulturze można na różne sposoby. Moim zdaniem najlepiej sprawdza się sposób, który wymaga kreatywności czy inicjatywy. Rozmawiając o kulturze trzeba też pamiętać, że ma ona bardzo różne oblicza. Nie można tylko jej sprowadzać do pójścia do kina czy teatru. Kultura to też oddolne inicjatywy, zorganizowanie pikniku z sąsiadami czy warsztaty dla dzieci. W „ę” od 4 lat prowadzimy Laboratorium Animatorii, w ramach którego pomagamy zorganizować oddolne projekty. Wystarczy do nas zgłosić się z pomysłem, żeby dostać wsparcie, dofinansowanie czy niezbędne narzędzia. Projekt bardzo się sprawdza – przyznaje Białek-Graczyk.
Dobrym przykładem takiego rozwiązania jest organizowany co roku festiwal „Niewinni Czarodzieje”. Jego organizatorzy znaleźli dobry sposób na świetną frekwencję – stworzyli system darmowych wejściówek. Żeby wziąć udział w wydarzeniu trzeba się wcześniej zadeklarować, zapisać i odebrać bilet. W związku z tym zaspokojony jest nasz głód „snobizmu” i „elitarności”. Przy tym jednak wejściówki są darmowe, więc pomysł zadowala nas finansowo. Oczywiście biletowanie darmowych wydarzeń jest ryzykowne. Kiedy jednak wiąże się z dobrą promocją i ciekawym programem ma duże szanse na powodzenie.
Inną metodą pobudzania kulturalnej aktywności są wszelkiego rodzaju staże i wolontariaty, gdzie wynagrodzeniem za pracę jest darmowe uczestnictwo w wydarzeniu. Wilk syty i owca cała. Do kultury trzeba się mobilizować. Oczywiście nie można bagatelizować głosów, że jest ona zamknięta dla ubogich. Zanim jednak wypowie się taki sąd, warto pomyśleć o twórcach. W końcu bez nich kultura nie istnieje.