Od początku wojny w Ukrainie wiemy, że walka nie toczy się tylko na froncie. Internet i wszelkie media są przestrzenią walki pomiędzy faktami, a rosyjską dezinformacją i putinowską propagandą. A ta przeszła także do rosyjskiego kościoła, którego główny patriarcha Cyryl uznał, że winny konfliktu w Ukrainie jest Zachód. A ludobójstwo odbywa się przez to, że "Donbas nie organizuje parad gejowskich".
Rosyjski patriarcha Cyryl znalazł powód wojny w Ukrainie.
Patriarcha uznał, że agresja Rosji to efekt represji, jakie spadły na mieszkańców Donbasu.
Odrzucenie przez Donbas pomysłu organizowania parad gejowskich, ma być powodem prześladowań i konfliktu Rosji z Ukrainą.
Rosyjska dezinformacja
Od początku wojny rosyjska dezinformacja działa bardzo silnie. Mieszkańcy Rosji słyszą, że w Ukrainie prowadzona jest specjalna akcja, która ma na celu osiągnąć pokój i powstrzymać ludobójstwo Rosjan z terenów Ukrainy.
Rosyjscy żołnierze, którzy do tej pory zostali pojmani jako jeńcy wojenni, opowiadają Ukraińcom o tym, że nie mieli pojęcia, że jadą na wojnę. W Rosji słyszeli, że będą witani kwiatami jako wyzwoliciele ukraińskiego narodu.
W sieci pojawia się wiele zmanipulowanych treści, które mają pokazywać, że Rosjanie przyjechali do Ukrainy w celach pokojowych, jest nim między innymi filmik z Melitopola, na którym widać rosyjskich żołnierzy rozdających jedzenie i potrzebne ludności ukraińskiej dobra.
Mieszkańcy Rosji nie mają skąd czerpać informacji, wiarygodne sceny z wojną oglądają tylko dzięki atakom hakerów Anonymous, jednak wielu rosyjskich obywateli nie chce wierzyć w to, co robi Putin. Lub boi się powiedzieć tego na głos - za używanie samego wyrażenia "wojna w Ukrainie" grozi 10 lat więzienia.
Propaganda pojawiła się także w rosyjskim kościele, co jest szczególnie niebezpieczne, bo przekaz przyjmie wielu wiernych, którzy uważają patriarchę Cyryla za najważniejszego kościelnego zwierzchnika.
Ten postanowił w czasie niedzielnego nabożeństwa w Soborze Chrystusa Zbawiciela w Moskwie wyjaśnić, co dzieje się w Ukrainie. Wygłosił kazanie, w którym odniósł się do konfliktu Rosji z Ukrainą. Agresję Rosji wyjaśnił jako efekt represji, których ta doznawała nieustannie ze strony Ukrainy.
Zachód i parady gejów winne wojnie
Z represjami mieli się spotykać głównie mieszkańcy Donbasu. Konflikt jest według patriarchy o wiele bardziej skomplikowany, a ważną rolę w nim odgrywają... homoseksualni mężczyźni, a dokładnie sprzeciw Donbasu wobec parad równości.
"Od ośmiu lat podejmowane są próby zniszczenia tego, co istnieje w Donbasie. A tam istnieje odrzucenie tak zwanych wartości, które są dziś oferowane przez tych, którzy roszczą sobie prawo do władzy światowej. Dziś jest test na lojalność tego rządu, swoista przepustka do tego "szczęśliwego" świata, świata nadmiernej konsumpcji, widzialnej wolności" - powiedział Cyryl podczas niedzielnego kazania.
Podkreślał, że bracia i siostry, którzy cierpią w Donbasie, cierpią za "lojalność wobec kościoła".
"Test jest bardzo prosty, a jednocześnie straszny. To parada gejów. Żądania od wielu osób zorganizowania parady gejów są sprawdzianem lojalności wobec bardzo potężnego świata. Wiemy, że jeśli ludzie lub kraje odrzucają te żądania, to nie wchodzą w ten świat, stają się dla niego obcy" – manipulował.
"Kto dziś atakuje Ukrainę, gdzie od ośmiu lat trwają represje i eksterminacja ludzi w Donbasie; osiem lat cierpienia i cały świat milczy - co to znaczy? Ale wiemy, że nasi bracia i siostry naprawdę cierpią. Ponadto mogą cierpieć za lojalność wobec Kościoła" - siał propagandę, stając się coraz mniej zrozumiały.
Podsumował tłumacząc, że on sam oraz rosyjska autorytarna władza podjęła walkę, która nie ma znaczenia fizycznego, lecz metafizyczne.