"Życie seksualne studentek" kończy posuchę w gatunku seriali młodzieżowych. Mindy Kaling znowu to zrobiła i dała widzom nieco przerysowany, ale wciąż aktualny portret studenckiego życia, w którym nie brakuje seksu, skandali i wpadek. U komediantki każda bohaterka jest chodzącą tragedią, a katastrofa goni katastrofę. I o to chodzi!
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
"Życie seksualne studentek" to nowy serial HBO Max, który w przystępny i komediowy sposób przedstawia problemy, z jakimi borykają się młode kobiety.
Mindy Kaling z "The Office" stworzyła mieszankę wybuchową, czyniąc ze swojego dzieła doskonałe połączenie "Sex Education" z "Dziewczynami". Scenarzysta wie, kiedy ma rozbawić widza, a kiedy zmusić go do myślenia.
Głównymi bohaterkami są pierwszoroczne studentki fikcyjnego Essex College. Mamy tu szarą myszkę, komediantkę, sportowczynię i szkolną miss. W ich rolach zobaczymy Pauline Chalamet, Amrit Kaur, Alyah Chanelle Scott i Reneé Rapp.
Kimberly nie ma doświadczenia w seksie, nie umie się ubierać i wszystkim chce dogodzić. Gdy zostaje wrzucona w wir studenckiego życia,r musi walczyć o przetrwanie, ponieważ w innym wypadku prawo natury, którym rządzi się koledż, zje ją na śniadanie. Tak jak to było w "Mean Girls".
Dziewczyna zostaje na wstępie przydzielona do pokoju z trzema innymi pierwszorocznymi studentkami. Każda z nich ma zgoła inne problemy, z którymi będzie musiała walczyć jak Don Kichot z wiatrakami.
Pierwszą z nich jest Leighton, blondwłosa panienka z dobrego domu, której rodzina uczęszcza do Essex College od pokoleń. Oczekiwania wobec niej są bardzo duże. Studentka czuje presję związaną z tym, czy powinna mówić światu, że jest lesbijką. W głowie ma mętlik i pełno obaw dotyczących możliwych konsekwencji swojego coming outu.
Bela to natomiast Hinduska, która oszukała swoich konserwatywnych rodziców, mówiąc im, że będzie studiować biochemię. Nic bardziej mylnego. Studentka marzy o zostaniu komediantką, a umożliwić jej to może dołączenie do słynnego kółka komediowego w Essex, którym rządzą starsi od niej mężczyźni.
Ostatnia z lokatorek Kimberly to Whitney, córka popularnej pani senator, która nie chce narobić swojej mamie kłopotów, ale i tak decyduje się kontynuować romans z trenerem szkolnej drużyny piłkarskiej.
Komedia pomyłek
I tak zaczyna się "Życie seksualne studentek", które niejednokrotnie doprowadzi widzów do zrobienia facepalmu i przywoła im najbardziej żenujące wspomnienia z młodości. Serial stworzony przez Mindy Kaling, aktorkę znaną z amerykańskiego "The Office" i reżyserkę młodzieżowego hitu Netfliksa"Jeszcze nigdy...", to komedia pomyłek, która intencjonalnie wrzuca swoje bohaterki do kotła pełnego coraz to nowszych problemów. Nie uświadczycie tutaj spokoju, ponieważ każda rozwiązana sprawa otwiera furtkę jeszcze większym kłopotom.
Kaling słynie z nietypowego, dość przerysowanego humoru, który zwyczajnie nie podejdzie niektórym osobom. Warto dlatego nawet na siłę przebrnąć przez pierwszy odcinek, będący jedynie rozgrzewką przed prawdziwą jazdą bez trzymanki. Komediantka i autorka pomysłu na serial ładnie posługuje się scenariuszem, wiedząc dokładnie, w którym momencie rozśmieszyć widza, a w którym dać mu przestrzeń do głębszej refleksji i zastanowienia się nad tym, czy sam nie jest częścią przywołanego w danym wątku problemu.
Serial w przystępny sposób zwraca uwagę na kwestie utraty "dziewictwa", zaakceptowania własnej seksualności, konieczności sprzeciwiania się molestowaniu seksualnemu i nierówności płci, a także daje jasno do zrozumienia, że oddawania moczu po seksie chroni dziewczyny przed nabawieniem się zapalenia pęcherza moczowego. Większe problemy przeplatane są tu z równie istotnymi "mniejszymi problemami", które tylko z pozoru wydają się być błahe.
"Życie seksualne studentek" stanowi idealne połączenie serialu "Sex Education" z kultowym już hitem "Dziewczyny". Jest poniekąd pomostem pomiędzy licealną historią a tragikomedią o wielkomiejskim życiu. Główne bohaterki dopiero zaznajamiają się z wyższym systemem edukacji, przez co wciąż spoglądamy na nie jak na nastolatki. Dopiero w scenach, w których dziewczyny pokonują życiowe przeszkody, dostrzegamy w nich dorosłe kobiety, ale obraz ten gubimy się w mgnieniu oka.
Studentki wpadają bowiem w błędne koło, a każdy rozwiązany przez nie problem rodzi kolejne katastrofy. Kimberly, Leighton, Bela i Whitney są niczym mityczne zwiastunki zbliżającej się powolnym krokiem tragedii. Jedna nauczka skutkuje drugą nauczką, i tak w nieskończoność.
Tym właśnie serial mnie kupił. Założenie, że każdy człowiek stale mierzy się z własnymi demonami, jest nierozerwalną częścią "Życia seksualnego studentek". Ani się obejrzysz, a los znów spłata ci figle.
Format dzieła Kaling ma to do siebie, że raczej prędko się nie znudzi. Podobnie jak w sitcomach każdy odcinek opowiada o czymś zupełnie innym, a główna linia fabularna raz po raz daje o sobie znać. Dzięki temu serial może uchronić się przed błędami wielokrotnie popełnianymi przez scenarzystów podobnych sobie produkcji. Wątpię, aby w połowie (powiedzmy) trzeciego sezonu, twórcy "Życia seksualnego studentek" stracili wątek i nie wiedzieli, co dalej począć z głównymi postaciami.
Na sukces serialu ogromny wpływ ma świetnie dobrana obsada. Pauline Chalamet (siostra Timothée'ego Chalameta z filmów "Diuna" i "Tamte dni, tamte noce") do roli Kimberly wniosła młodzieńczą naiwność i współczucie. Reneé Rapp jako Leighton i Alyah Chanelle Scott jako Whitney grają natomiast najbardziej przekonująco z całej czwórki. Największy problem mam za to z Amrit Kaur, odtwórczynią Beli, która z założenia miała być kopią samej Mindy Kaling, co w niektórych scenach wypada po prostu karykaturalnie.
Do aktorek dołączył także świetny Gavin Leatherwood znany z "Chilling Adventures of Sabrina", który w serialu wciela się w postać przyszywanego brata Leighton i "największe ciacho" na koledżu. Jego bohater stara się łamać pewne stereotypy dotyczące "greckiego stylu życia" (tak nazywane są bractwa studenckie w Stanach Zjednoczonych).
"Życie seksualne studentek" to uniwersalna opowieść o młodych dziewczynach, które wchodzą w dorosłość i muszą pilnować się zasady, że telefon do mamy lub skarga do dyrektorki nie rozwiąże ich kłopotów. Tutaj koniec jednej dramy oznacza początek następnej dramy, więc jeśli jesteście przygotowani na "krindż", to śmiało wskakujcie do tego pociągu. Nie będziecie niczego żałować.