„Prasa umiera” - wieszczą medioznawcy. Wciąż jednak nie brakuje odważnych którzy wierzą w druk. W ostatnich miesiącach zadebiutowało kilka ekskluzywnych magazynów. Pojawił się kulinarny „Magazyn Smak”, przewrotne „Zwykłe życie” czy znane wcześniej w sieci „FUTU”. Utracjusze czy wizjonerzy?
„Dziś nikt nie czyta gazet”, „prasa nie ma sensu, bo wszystko można już znaleźć w internecie”, „druk to przeżytek”. Z takimi opiniami spotykamy się na co dzień. Medioznawcy dawno już wywróżyli śmierć prasie, zarzucając jej spowolnioną reakcję i małą innowacyjność w stosunku do internetu. Wbrew jednak trendom i badaniom rynku, znalazła się grupa, które w druk wierzy i nie ma zamiaru się poddać. Ostatnie miesiące obfitują w debiuty magazynów, które ze zwykłymi gazetami nie wiele mają wspólnego. Różni je nie tylko jakość papieru i zdjęć, ale przede wszystkim cena. Magazyny książkowe, które wyglądem niejednokrotnie przypominają albumy, to nowość na naszym rynku. Czy jednak w dobie powszechnej digitalizacji mają szanse przetrwać?
– W „Magazyn Smak” włożyliśmy własne pieniądze, więc siłą rzeczy musimy w niego wierzyć – żartuje Kamil Antosiewicz, wydawca pisma. – Na pomysł założenia magazynu wpadliśmy razem ze znajomymi. Brakowało nam na rynku czegoś, co byłoby szczere, bezpretensjonalne i dotyczyło świata, w którym żyjemy. „Magazyn Smak” nie jest typowym pismem kulinarnym; nawet nasi czytelnicy często mówią, że bardziej przypomina on album. Przepisy i gotowanie stanowią punkt wyjścia do poszukiwań i odkrywania ciekawych kontekstów - głównie w Polsce. Więcej jest obszernych wywiadów z ludźmi, dla których jedzenie lub gotowanie jest pasją, sztuki, antropologii jedzenia, designu, stylu życia a nawet polityki. Zdjęcia robimy sami i zamawiamy u najlepszych fotografów z zagranicy, gdyż w Polsce dobra fotografia kulinarna praktycznie nie istnieje. Postawiliśmy na ciepły w dotyku, niepowlekany papier, w odróżnieniu od błyszczących magazynów wydawanych na kredzie. Magazyn powstał z pasji i serca, i czuć to absolutnie na jego każdej stronie – dodaje Antosiewicz.
Czy pasja i serce wystarczą by utrzymać się na brutalnym rynku prasy? Profesor Władyka szczerze w to powątpiewa. – Tworzenie ekskluzywnych magazynów jest rozwiązaniem, o którym często się ostatnio mówi. Jednak pomysłów na uratowanie prasy słyszałem ostatnio tak dużo, że nie jestem przekonany, czy akurat ten jest tym właściwym. Na rynku magazynów szybko pojawia się duża konkurencja. Często ktoś wpada na świeży pomysł, a za miesiąc pojawiają się już jego wierne kopie pełne słabych tekstów i wariacji redaktorskich, z których nic nie wynika – podsumowuje profesor.
Wydawcy wydają się jednak nieprzekonani. Sebastian Kustra, naczelny „Monitora” w swój lifestylowy magazyn zainwestował własne pieniądze. Jak twierdzi inwestycja się opłaciła, bo magazyn sprzedaje się świetnie. Czyżby niszowy tytuł był przepisem na sukces? – Najważniejsza jest wysoka jakość i świadomość rynku – mówi naczelny. – Kiedy ruszaliśmy z „Monitorem” miałem pewność, że będziemy pierwszym pismem, które jest skierowane do pokolenia „30 plus”. Postawiłem na pomysł, świetnych autorów i szczerość. Nasz magazyn nie jest wyrachowany i tak jak większość gazet na rynku przepełniony PR-owymi tekstami. U nas tak samo jak wygląd, liczy się treść i mam wrażenie, że czytelnicy to doceniają – tłumaczy Kustra.
Rzeczywiście, tego czego nie można odmówić „Smakowi”, „Monitorowi” czy „Zwykłemu życiu” to piękna. Magazyny są świetnie zaprojektowane, mają dobre zdjęcia i zwykle ciekawą treść. Choć w większości z nich bardziej liczy się to pierwsze. Mają też niestety cenę, która może odstraszyć przeciętnego czytelnika. Za 115 stron kwartalnika trzeba zapłacić około 20 złotych. Co prawda w zamian dostaje się unikatowy materiał, ale też mocno niszowy. Nowe magazyny postawiły na profil. Grupa odbiorców chociażby nowo powstałego „Slow” jest mocno ograniczona. W końcu kuchnia, podróże i życie na zwolnionych obrotach, to tematy zarezerwowane dla osób, które na takie styl mogą sobie pozwolić. Podobne problemy przynosi magazyn „Magazyn Smak”, w którym znajdziemy raczej nietypowe przepisy z trudno dostępnych produktów.
Oczywiście magazyny nie mają ambicji trafić do wszystkich. Ekskluzywność jest wpisana w ich pomysł, choć czasem budzi wiele kontrowersji. Magazyn „Zwykłe Życie” z założenia ma opowiadać o celebrowaniu prostoty i codzienności. Czy jednak w „zwykłe życie” przeciętnego Polaka wpisuje się lektura pisma za 20 złotych? Trudno sobie to wyobrazić. W tej sytuacji najlepiej wypada „FUTU Paper”, które z założenia drukowane jest na tanim, ekologicznym papierze. Dzięki temu jest tańsze w produkcji a przy tym wciąż interesujące w treści.
Ekskluzywne magazyny to trend, który od pewnego czasu można zaobserwować na Zachodzie. Trudno jednak powiedzieć czy przyjmie się w Polsce. Wysyp takiej prasy w ostatnim czasie może na to wskazywać. Pytanie tylko ile z tytułów przetrwa do następnego roku? Debiuty zwykle są głośne, upadki odbywają się po cichu. To czego nie brakuje autorom wszystkich, to wiary i pasji. Czy to wystarczające atuty żeby przekonać czytelników? Zapewne części z nich tak, o resztę trzeba będzie jeszcze powalczyć. Bez ofiar się nie obędzie.