Albert Sosnowski nie składa broni. Chce jeszcze zostać mistrzem Europy w boksie.
Albert Sosnowski nie składa broni. Chce jeszcze zostać mistrzem Europy w boksie. fot. Bartosz Bobkowski

Cała sportowa Polska była w totalnym szoku, gdy dowiedziała się, że Albert Sosnowski będzie walczył o mistrzostwo świata z Witalijem Kliczko. Walczył. Próbował. Przegrał, nie przynosząc nam hańby. Od tego czasu nie dostaje jednak dużych walk. Najbliższą ma stoczyć w styczniu 2013 roku. Mówi, że bardzo chce zostać ponownie mistrzem Europy.

REKLAMA
Jego ostatnia walka miała miejsce na turnieju Prizefighter. Przegrał tam w półfinale, z cenionym Amerykaninem Kevinem Johnsonem. Zdaniem większości ekspertów, został oszukany przez sędziów. I właśnie Prizefighter ma być imprezą od której zacznie następny 2013 rok. Turniej ma się tym razem odbyć w Anglii. Sosnowski dostał ofertę startu. Ofertę, jak mówi, poważną.
Najlepszą ofertę w życiu dostał ponad dwa lata temu. W maju 2010 roku stanął naprzeciw wielkiego Witalija Kliczki, w walce, której stawką było zawodowe mistrzostwo świata. Nikt mu nie dawał szans. Przegrał przez nokaut w 10. rundzie. Jedni mówią, że Kliczko bawił się cały czas, z całą walkę mógł już zakończyć na samym początku. Inni - ta opinia raczej dominuje - że Sosnowski zaprezentował się z dobrej strony, pokazał niezły boks starał się, próbował atakować i w walce z Ukraińcem zrobił więcej niż Tomasz Adamek.
Walka Kliczko - Sosnowski:

Przed walką z Kliczką musiał zrzec się pasa mistrza Europy EBU, który zdobył w 2009 roku. Zapytany niedawno w magazynie "Ring" o swoje sportowe ambicje na przyszłość, mówił właśnie o mistrzostwie Europy. Że to jest pas, który pragnie odzyskać.
W ostatnim czasie Sosnowski zajął się głównie komentowaniem walk. Mówi, że mało dostawał propozycji walk na zadowalających warunkach finansowych. Po zakończeniu kariery być może zostanie trenerem. Już teraz planuje zapisać się na odpowiedni kurs, by udoskonalić swe umiejętności.
Albert Sosnowski w Orange Sport, prawie się pobił z Marcinem Najmanem:

Przepytywany przez Kamila Wolnickiego i Janusza Pinderę, przyznał, że trochę mu jeszcze brakuje do tego, by móc się nazwać bokserem spełnionym. Ma jeszcze czas - w wieku 33 lat wielu zawodników osiągało najwyższą formę.