Wielkie serce Roberta Lewandowskiego. Spotkał się z mistrzem olimpijskim i oddał mu złoty medal
Krzysztof Gaweł
21 marca 2022, 21:32·2 minuty czytania
Publikacja artykułu: 21 marca 2022, 21:32
Robert Lewandowski spotkał się w niedzielę z Dawidem Tomalą i oddał mu złoty medal olimpijski, który w styczniu wylicytował za 280 tysięcy złotych, by wspomóc kosztowne leczenie Szymona z Żor. Mistrz olimpijski i kapitan Biało-Czerwonych spotkali się w restauracji Nine's, która należy do piłkarza. – Wiem, jak ciężko zdobyć takie trofeum, dlatego wiedziałem, że musi wrócić do właściciela – powiedział "Lewy".
Robert Lewandowski i Dawid Tomala spotkali się 8 stycznia podczas Balu Mistrzów Sportu w Warszawie. Zaczęło się od żartów i zaczepek chodziarza, który był bohaterem gali, a na sportowych salonach czuł się jak ryba w wodzie. Ale zaskoczył wszystkich nie tylko świetnym humorem i obyciem. Wygrało wielkie serce.
– Czwarte miejsce? Słabo troszkę. Liczyłem na więcej – zażartował Dawid Tomala odbierając swoją nagrodę podczas Gali Mistrzów Sportu "Przeglądu Sportowego". A później oznajmił, że swój złoty medal olimpijski z Tokio oddaje na licytację i chce uratować życie 12-letniemu Kacprowi Woźniakowi, którego czeka operacja. Jak powiedział, tak też zrobił.
– Wywalczyłem ten złoty medal i teraz wierzę, że pomoże on komuś stanąć na nogi. Pozdrawiam z tego miejsca Kacperka. Rusza licytacja, także wyciągać portfele i na bogato idziemy – uśmiechnął się szeroko Dawid Tomala, a jego wypowiedź przerwały rzęsiste brawa. Zainteresowanie aukcją wyraził Robert Lewandowski, który wygrał licytację. Za złoty medal lekkoatlety zapłacił 280 tysięcy złotych. I chwalił Tomalę za wspaniały występ w Tokio. Obaj przypadli sobie do gustu.
– Myślę, że wezmę udział. Daj mi tylko znać gdzie. Może zobaczysz, że jestem – mówił Dawidowi Tomali Robert Lewandowski już przed kamerami. I w weekend znów się spotkali, znów w Warszawie, w restauracji Nine's, która należy do Roberta Lewandowskiego. Nasz kapitan wrócił do kraju korzystając z przerwy reprezentacyjnej i oddał olimpijskie złoto chodziarzowi.
– Cel licytacji był ważniejszy niż wizja posiadania go w domu. Wiem, jak ciężko zdobyć takie trofeum, dlatego wiedziałem, że musi wrócić do właściciela – cytuje słowa naszego piłkarza Onet, który relacjonował całe wydarzenie. "Lewy" przybił piątkę lekkoatlecie, oddał mu medal i długo rozmawiali. To się nazywa mistrzostwo, prawda?