
Oczywiście, wypowiedź Wojciechowskiej można interpretować w różny sposób. Jeśli patrzeć na to z punktu widzenia Polaków, którzy chcą adoptować dziecko, to niewątpliwie nieprawdą jest, że łatwiej o dziecko z Etiopii czy Chin, niż polskie.
Nasza rozmówczyni z Fundacji spekuluje, że "być może, gdyby ktoś miał dużo pieniędzy i był bardzo uparty", to wtedy coś w tej sprawie mogłoby się ruszyć.
Czym różni się rodzina zastępcza od adopcyjnej? Przede wszystkim stosunkiem prawny. Adopcja prawnie łączy rodziców z dzieckiem, które przysposabiają, a rodzice adopcyjni mają dokładnie takie same prawa, co rodzice naturalni. Zmienia się wtedy nawet akt urodzenia dziecka – w miejsce danych rodziców naturalnych wpisuje się dane rodziców adopcyjnych. Dziecko przyjmuje nowe nazwisko, możliwa jest także zmiana imienia. Rodzina adopcyjna, dodatkowo, nie podlega kontroli instytucjonalnej i nie otrzymuje od państwa żadnych dodatkowych środków na to.
Z kolei rodzina zastępcza to "tylko" forma pomocy dziecku i jego rodzinie. Rodzice zastępczy jedynie czasowo "zastępują" tych naturalnych. Do tego z opieki społecznej otrzymują środki finansowe na pokrycie części kosztów utrzymania dziecka, a także podlegają kontroli sądowej, jak i ze strony opieki społecznej. Do tego dziecko z rodziny zastępczej musi mieć umożliwiony kontakt z rodzicami, jeśli sąd nie uzna inaczej. Oczywiście, rodzina zastępcza jest też mniej decyzyjna niż adopcyjna: jeśli władza rodzicielska rodziców naturalnych jest zawieszona bądź ograniczona wszystkie ważne decyzje dotyczące dziecka muszą być podejmowane w porozumieniu z nimi. Jeżeli sytuacja życiowa rodziny naturalnej ulegnie trwałej poprawie, sąd może orzec powrót dziecka do własnej rodziny.
Zdaniem naszych rozmówczyń, w Polsce nawet nie ma specjalnego zainteresowania adoptowaniem dzieci spoza kraju. – W ciągu roku około 300-400 polskich dzieci jest adoptowanych przez rodziny z zagranicy. Ale żeby jakieś polskie rodziny chciały dzieci z innych krajów, to rzadko się zdarza – stwierdza Beata Dołęgowska z Fundacji Dziecko Adopcja Rodzina.
Zdaniem Dołęgowskiej, szans adopcyjnych powinniśmy szukać bliżej domu, szczególnie u naszych sąsiadów. – Powinniśmy raczej otwierać się na państwa ościenne: Ukrainę, Litwę, Łotwę. I tam i w Polsce mamy mnóstwo biednych dzieci i im jest dużo łatwiej zaadaptować się do rzeczywistości niż maluchom z Etiopii czy Chin – przekonuje prezes Fundacji.
Zarzut podróżniczki staje się jednak prawdziwy, gdy spojrzymy na to z punktu widzenia mieszkańców innych krajów. Będąc obcokrajowcem faktycznie może się okazać, że
Zabójstwo 5-latki, śmiertelne pobicie 4-latka i znęcanie się nad dziećmi. To nie scenariusz dramatu, ale rzeczywistość jednej z rodzin zastępczych z Pucka. Trudno uwierzyć, że takim ludziom powierzono opiekę nad dziećmi, a jednak… W Polsce funkcjonuje ponad 1700 zawodowych rodzin zastępczych. Wiele z nich nie ukrywa, że jest to ich zawód i podstawowe źródło utrzymania, bo pieniędzy dostają sporo. CZYTAJ WIĘCEJ
Nie należy się więc dziwić, że często rodzice muszą długo czekać. A także przechodzić przez odpowiednie procedury, które czasem – gdy na przykład rodzina ma już dzieci – są krótsze, a czasem dłuższe. – Adopcja jest w jak najlepszym interesie dziecka, dlatego taką rodzinę trzeba przeszkolić. Adoptować najczęściej chcą rodziny bezdzietne, bez doświadczenia, więc trzeba je odpowiednio przygotować, nauczyć wszystkiego od podstaw – podkreśla Barbara Passini. I nie jest to tylko kwestia spraw "technicznych", czyli tego jak fizycznie opiekować się dzieckiem, ale również szereg czynników psychologicznych, które potencjalni rodzice muszą opanować. Beata Dołęgowska z Fundacji Dziecko Adopcje Rodzina przypomina bowiem: – To nie jest decyzja na 5 minut i trzeba wszystko dokładnie potwierdzić.