Legia kontra Widzew. Dziś to starcie faworyta z ligowym średniakiem. Ale kiedyś to były mecze, którymi żyła cała Polska. Dramatyczne, decydujące o tytule mistrza Polski. Scenariusz najczęściej był taki sam. Legia prowadzi albo właśnie odrobiła straty, czuje, że wygra. Ale nie - to Widzew zadaje ostateczny cios. Najczęściej w samej końcówce spotkania. Oto ranking 5 najbardziej dramatycznych meczów Legii z Widzewem.
5. Widzew - Legia 3:2. Typowy scenariusz i zarazem wynik, który bardzo często padał w tych meczach. Sezon 1998/1999. Widzew do przerwy prowadzi 2:0 i schodzi spokojny do szatni. Chce się później cofnąć i strzelić coś z kontry. Ale w drugiej połowie to Legia zdobywa dwa gole i chce pójść za ciosem. Tymczasem na 10 minut przed końcem Radosław Michalski dostaje piłkę, pędzi na bramkę, próbuje mu ją odebrać Maciej Murawski. Ten sam Murawski, po którym Wojciech Kowalczyk dość mocno przejechał się w swojej biografii. Obejrzyjcie skrót, a trochę zrozumiecie dlaczego.
4. Legia - Widzew 5:3 To jedno z nielicznych dramatycznych spotkań obu drużyn, wygranych przez Legię. Rok 1982. Do przerwy było 2:3. Na 15 minut przed końcem jeszcze był remis. To były inne czasy, bo mecz rozgrywano w sobotę w samo południe. Inne czasy, bo wtedy Widzew był liderem tabeli, a Legia przed meczem zajmowała 11. miejsce. Inne czasy, bo Legię prowadził śp. Kazimierz Górski. Inne czasy, bo aż dziewięciu piłkarzy, którzy występowali w tamtym meczu, pojechało parę miesięcy potem na mundial. I zajęło tam trzecie miejsce. Legia wtedy wygrała, ale Widzew i tak sięgnął po tytuł.
Bohdan Łazuka, po tamtym meczu
cytowany przez futbolnet.pl:
Dla nas to był fantastyczny mecz! Nikt się nie nudził, nikt nie wygłupiał, każdy z zapartym tchem oczekiwał ostatecznego rozstrzygnięcia
3. Legia - Widzew 1:2 Tym razem 1996 rok i tym razem jesteśmy już na Łazienkowskiej. 22 maja. Pamiętam ten dzień, bo miałem wtedy komunię, czy próbę do komunii. Bramka Wieszczyckiego, 1:0 dla Legii, wychodzę z myślą, że gospodarze wygrają. Wracam po dwóch godzinach i słyszę, że końcowy wynik brzmi 1:2. Nie mogłem uwierzyć. Ale to i tak nic w porównaniu z tym, co zdarzyło się później (o tym w punkcie pierwszym). A kibice? Fragment ciekawego tekstu, który ukazał się dzisiaj na Weszło.com: "Te mecze na Legii - zakończone wynikami 1:2 i 2:3 - oczywiście też pamiętam, aż za dobrze. I to, kiedy po powrocie z 1:2 ktoś w autobusie linii 185 zaintonował "Liga Mistrzów dla Widzewa - TAKI CH..", co okazało się dość marnym proroctwem". Marnym bo Widzew dzięki tej wygranej zdobył tytuł, a potem jako ostatni polski zespół grał w elitarnych rozgrywkach.
Legia prowadzi, Widzew wygrywa
2. Widzew - Legia 3:2. W 1999 roku Legia przegrała na Widzewie 2:3. Jest następny rok, znowu mecz w Łodzi i znów wynik ten sam. W siatkówce często się mówi, że grają punkt za punkt. Tu grano gol za gol. Strzela Widzew, strzela Legia, Widzew, Legia. Wszyscy czekają już na koniec spotkania. I nagle błąd warszawskiej obrony, strzał, dobitka i w doliczonym czasie gry wynik rozstrzyga Dariusz Gęsior. Gęsior, który ma patent na strzelanie Legii w końcówce, bo podobnej rzeczy dokonał kilka lat wcześniej. W Łodzi na stadionie euforia, choć tak naprawdę stało się to, co w meczach Legia - Widzew działo się prawie zawsze. Czyli z ich punktu widzenia był thriller z happy endem.
1. Legia - Widzew 2:3 Najbardziej dramatyczny mecz w historii polskiego futbolu. Mecz owiany legendą i tajemniczością. Bo jak wytłumaczyć fakt, że w spotkaniu, decydującym o mistrzostwie Polski w sezonie 1996/97 Legia prowadzi tuż przed końcem meczu 2:0, by w parę minut stracić trzy gole? I jak wytłumaczyć fakt, że dzieje się to chwilę po tym, jak jakiegoś dziwnego urazu doznaje sędzia spotkania Andrzej Czyżniewski? Wiele osób twierdzi, że ten mecz był ustawiony. Wiele osób ze środowiska dziennikarskiego przekonuje, że paradoksalnie był czysty. Że pokazał, jak piękna może być piłka nożna. Że warto walczyć do końca. To dzięki takim spotkaniom jak ten zaczęło się mówić, że Franek Smuda robi cuda. To był cud. Naprawdę.