W Ukrainie giną dzieci, a Macron oburza się na określenie Putina rzeźnikiem. Czas odłożyć telefon
Żaneta Gotowalska
28 marca 2022, 13:59·3 minuty czytania
Publikacja artykułu: 28 marca 2022, 13:59
Emmanuel Macron, wiszący od początku wojny na telefonie z Władimirem Putinem, oburzył się określeniem "rzeźnik", użytym wobec prezydenta Rosji. Obawia się bowiem eskalacji konfliktu. Czy można jeszcze bardziej rozjuszyć szaleńca, który - bez żadnego powodu - doprowadził do śmierci 143 dzieci?
Prezydent USA Joe Biden podczas wizyty w Polsce nazwał Władimira Putina "rzeźnikiem". Jest to i tak łagodne określenie wobec kogoś, kto od miesiąca prowadzi krwawą, regularną wojnę, w której giną cywile i wobec kogoś, kto ma wszystkie ostrzeżenia, prośby i groźby za nic.
Tymczasem okazuje się, że jest na świecie ktoś, kto nie tylko rozmawia z terrorystą regularnie, ale i którego określenie "rzeźnik" uwiera. Jest to prezydent Francji - Emmanuel Macron zachowujący się jak nadgorliwiec, który w rozmowie telefonicznej chce opchnąć nam garnki czy pościel albo ten, kto chce namówić nas na fotowoltaikę.
– Nie użyłbym tego typu sformułowań, ponieważ nadal prowadzę rozmowy z prezydentem Putinem – powiedział Emmanuel Macron w rozmowie z telewizją France 3 TV. I dodał: "Chcemy zatrzymać wojnę, którą Rosja rozpoczęła na Ukrainie bez eskalacji" . – Jeśli to jest to, co chcemy osiągnąć, nie powinniśmy eskalować ani słowami, ani czynami – przekonywał.
Jak podaje Unicef, a dane są sprzed tygodnia, od 24 lutego ponad 1,5 mln dzieci uciekło z Ukrainy, a niezliczona liczba osób w tym kraju została zmuszona do opuszczenia swoich domów.
Od początku ataku Rosji na Ukrainę, czyli w miesiąc od rozpoczęcia wojny, w wyniku działań zbrojnych zginęło 143 dzieci. Jak podało biuro Prokuratora Generalnego Ukrainy, aż ponad 216 nieletnich zostało rannych. Tylko w minioną niedzielę troje dzieci zginęło podczas rosyjskiego ostrzału wsi w okolicach miasta Izium w obwodzie charkowskim, a 15-letni chłopiec zmarł w szpitalu w obwodzie chersońskim w wyniku ran odniesionych wskutek ostrzału artyleryjskiego.
Podczas wizyty Joe Bidena w Polsce dokonano ataku rakietowego na Lwów, a Mariupol został praktycznie zrównany z ziemią - nie ma ani jednego budynku, który nie zostałby zniszczony w wyniku działań Putina i jego armii. Podczas rozmów zmierzających do "rozejmu", obiekty cywilne są wielokrotnie ostrzeliwane.
Czy można jeszcze bardziej rozjuszyć szaleńca, który - bez żadnego powodu - niszczy dom milionów Ukrainców? Czy na tym etapie krwawej wojny można jeszcze mówić: "ej, ale nie drażnijcie go"? Czy prezydent Macron byłby w stanie powiedzieć matce, która traci dziecko, że "rzeźnik" wobec Putina to jednak za mocno?!
– Chcemy zatrzymać wojnę, którą Rosja rozpoczęła na Ukrainie, bez eskalacji – mówi Macron. Prezydent Francji zdecydowanie za dużo czasu spędza na rozmowach z Putinem, a – na to wygląda - za mało śledzi doniesienia o martwych dzieciach i innych cywilach. "Rzeźnik" to dla niego zbyt ostre określenie? Na Boga. Putin to morderca. Choć i to eufemizm, którego używam, bo nie chcę rzucać niecenzuralnych słów. Kto jest innego zdania, jest sojusznikiem Putina i jego popleczników.
10 kwietnia będzie mieć miejsce pierwsza tura wyborów prezydenckich we Francji. Sondaż pracowni Ifop przynosi informacje, że połowa ankietowanych Francuzów ma wierzyć w co najmniej jedną z rosyjskich tez na temat genezy wojny na Ukrainie. Kampania w pełni. To wiele wyjaśnia.
W obliczu wojny w Ukrainie, która - nawet bez mocnych reakcji, bez powodu, bez prowokacji eskaluje w niewyobrażalnym kierunku – prezydent Macron powinien w końcu odłożyć telefon i pamiętać, że z terrorystami się nie negocjuje i że bycie łącznikiem na tym etapie to już za duże poświęcenie. I żadna kampania prezydencka nie jest tego warta.