Antek Królikowski uchylił rąbka tajemnicy na temat swojego nowego biznesu. Aktor został właścicielem i włodarzem nowej organizacji freak fightowej MMA "Royal Division". – Będę bił innych, tyle że cudzymi rękoma. Na naszej gali będą znani ludzie, których nazywam herosami, bo trzeba mieć charakter, żeby wejść do klatki – oświadczył 33-letni gwiazdor. Wspomniał też o "skandalu na międzynarodową skalę".
Antek Królikowski jest głodny nowych wyzwań. Gwiazdor, który od miesiąca ma złą prasę przez doniesienia o zdradzie żony, Joanny Opozdy, założył nowy biznes. Mowa o MMA w freakowym wydaniu.
Debiutancka gala nowej organizacji "Royal Division" MMA zorganizowana będzie 30 kwietnia w Opolu na obiekcie Stegu Arena. W najbliższą sobotę (2 kwietnia) we Wrocławiu odbędzie się zaś pierwsza konferencja prasowa.
Aktor opowiedział o tym, skąd wziął się pomysł na założenie własnej federacji MMA i zostanie włodarzem. Wyjawił, co go denerwuje i czego można spodziewać się po wydarzeniu.
Antek Królikowski wziął się za MMA. Założył własną federację "Royal Division"
Pierwsze doniesienia o nowej organizacji freak fightowej pojawiły się na profilu aktora we wtorek (29 marca). Antek Królikowski oświadczył, że startuje z własną federacją "Royal Division" MMA.
"Czas na potężne wybuchowe info. Każda rozgrywka, a zwłaszcza królewska potrzebuje mistrza gry, który będzie rozdawał karty. Nastał więc czas, aby odpowiedzieć na jedno z najczęściej zadawanych przez was pytań, kto pociąga za sznurki. Poznajcie potężnego włodarza Royal Division, którym jest znany i lubiany Antek Królikowski" – przekazano.
Nowy post na oficjalnym profilu organizacji Królikowskiego zagościł w czwartek (31 marca). Tam pojawiło się parę słów o samym gwiazdorze. "On wciąż jest spragniony kolejnych prób swoich sił na nowych płaszczyznach. Od niedawna jest dumnym ojcem Vincenta. Królikowski postawił sobie nowy cel. Chce przebić kolejną barierę. Tym razem na niwie sportowej jako włodarz ROYAL DIVISION. Federacji MMA, która jedyną przemoc, jaką akceptuje to sportową, pełną poświęcenia na macie podczas treningów" – czytamy.
Tymczasem Królikowski wypowiedział się na łamach portalu sport.pl, ujawniając genezę pomysłu na organizowanie freakowych gali. – Denerwuję mnie wojna, pandemia i to, że w mediach oraz na świecie coraz więcej patologii i to na wielu poziomach. Fejkowi ludzie, fejkowe niusy, fejkowe problemy. Ludzie bez przerwy mnie oceniają, więc jak tu nie być wk****onym? – oznajmił.
– Muszę na czymś się wyładować. Chcę dać wyraz swojej frustracji, a może nie tyle frustracji, ile sprzeciwu. Buntu wobec dzisiejszego zwariowanego świata, w którym brakuje człowieczeństwa i pomocy drugiemu człowiekowi, a przepełniony jest przemocą, przez którą cierpią niewinni – dodał Królikowski.
Organizacje freak fightowe w Polsce stale się mnożą i nie brakuje chętnych na rozkręcenie takiego biznesu, ale także tych, którzy pragną stanąć w oktagonie za duże pieniądze. Aktor zapewnił, że jego organizacja będzie trzymać poziom. – To będzie prawdziwe szaleństwo, ale zarazem produkt klasy premium, Nie zobaczycie u nas patologii, co nie znaczy, że nie będzie niebezpiecznie – przekonywał.
– Można dać sobie po mordzie, ale z klasą, i to w miejscu które jest do tego przeznaczone, a nie jak Will Smith na Oscarach. Jak można stosować przemoc na oczach całego świata, gdy w Ukrainie toczy się wojna? – zapytał gwiazdor.
Królikowski ma zamiar przekazać część zysku ze sprzedaży PPV na rzecz ofiar wojny w Ukrainie. Zawodnicy i karta walk zostanie przedstawiona (2 kwietnia) na konferencji. Aktor podkreślił, że jest przekonany o sukcesie gali i wysokiej oglądalności.
– Jak ludzie się dowiedzą, kto będzie się bił w walce wieczoru, to wybuchnie wielki międzynarodowy skandal. I wcale nie żartuję (...) Chcemy zestawiać popularnych ludzi, którzy mają szansę sprawdzić się w nowej sytuacji i dać gdzieś wyraz swojej złości – tłumaczył.
Królikowski wyznał, że jest po konsultacjach ze swoim kolegą, Maciejem Kawulskim, czyli współwłaścicielem KSW i reżyserem (np. "Jak pokochałam gangstera"). Podzielił się z nim radami w kilku kwestiach.
– Maciek ma wiele rzeczy na głowie. To człowiek-orkiestra. Na tego typu projekty patrzy z przymrużeniem oka, bo zajmuje się prawdziwym sportem, jednak znalazł czas, aby mi doradzić w kilku kwestiach. Podpowiedział mi, na co uważać. Doradził także w kwestiach technicznych, jak na przykład temat PPV – przyznał aktor.
Redaktorka, reporterka, koordynatorka działu show-biznes. Tematy tabu? Nie ma takich. Są tylko ludzie, którzy się boją. Szczera rozmowa potrafi otworzyć furtkę do najbardziej skrytych zakamarków świadomości i rozjaśnić umysł. Kocham kolorowych i uśmiechniętych ludzi, którzy chcą zmieniać szarą Polskę. Chcę być jedną z tych osób.