Pierwsza tura wyborów prezydenckich we Francji już 10 kwietnia. Z najnowszych sondaży wynika, że do drugiej tury wejdą obecny prezydent, raz po raz dzwoniący na Kreml, oraz szefowa Zjednoczenia Narodowego, która nie kryje swojego uwielbienia dla Władimira Putina. Mowa oczywiście o Emmanuelu Macronie i Marine Le Pen. Przy czym badanie wskazuje, że przewaga Macrona nad Le Pen systematycznie maleje.
Wybory prezydenckie we Francji: pierwsza tura odbędzie się 10 kwietnia, drugą zaplanowano na 24 kwietnia
Według najnowszego sondażu BVA Emmanuel Macron może liczyć na 27 proc. głosów, a Marine Le Pen na 21 proc.
W ostatnich dniach poparcie dla Macrona topnieje, a dla Le Pen rośnie. Kurczy się więc przewaga prezydenta nad szefową Zjednoczenia Narodowego
Wybory prezydenckie we Francji. Sondaż
To pewne, że wybory prezydenckie we Francji nie zakończą się na pierwszej turze. Żaden z dwanaściorga kandydatów nie jest w stanie zgromadzić ponad połowy głosów. Niemal pewne jest, że w drugiej turze wyborów 24 kwietnia zmierzą się walczący o reelekcję prezydent Emmanuel Marcon oraz liderka francuskich narodowców Marine Le Pen.
Z najnowszego sondażu ośrodka BVA dla Orange i RTL wynika, że Macron może liczyć na 27 procent głosów (mniej o 1 punkt procentowy w porównaniu z poprzednim badaniem), a Marine Le Pen na 21 procent (więcej o 2 punkty w porównaniu z poprzednim sondażem). Na trzecim miejscu uplasował się kandydat lewicy Jean-Luc Melenchon z 15,5 proc.
Na dalszych miejscach znaleźli się kandydatka Republikanów, Valérie Pécresse i oraz pisarz i publicysta, który niedawno założył partię Rekonkwista, Éric Zemmour – oboje mają poparcie na poziomie 9,5 proc. Słupki pozostałych kandydatów są o wiele niższe.
Co istotne, sondaż wskazuje, że w drugiej turze wygra Emmanuel Macron. Według badania BVA obecny prezydent w ostatecznym starciu zdobędzie 54,5 proc. głosów, zaś Le Pen może liczyć wówczas na 45,5 proc. głosów. Jak zauważają francuskie media, ta przewaga topnieje – w ciągu tygodnia zmniejszyła się o 1,5 punktu procentowego.
Marine Le Pen na początku marca wobec wojny wywołanej przez prezydenta Rosji znalazła się w kropce – szefowa Zjednoczenia Narodowego musiała szybko wycofać ponad milion ulotek wyborczych, na których pozowała z gospodarzem Kremla. Oficjalnie Le Pen potępiła wojnę.
Wcześniej jednak prawicowa populistka zapowiedziała więc, że po ewentualnym przejęciu władzy doprowadzi do wyprowadzenia Francji z NATO, "aby nie dać się wciągać w konflikty, które nie są francuskie".
Le Pen już wcześniej dwukrotnie ubiegała się o stanowisko prezydenta Francji. W 2012 roku przegrała elekcję z wynikiem 17,9 proc. W 2017 roku pokonał ją Emmanuel Macron. Wówczas w drugiej turze uzyskała 33,9 proc. poparcia.
Dziennikarz zajmujący się tematyką społeczną, polityczną i kryminalną. Autor podcastów z serii "Morderstwo (nie)doskonałe". Wydawca strony głównej naTemat.pl.