Ramzan Kadyrow obraził się na Dmitrija Pieskowa i wyraźnie skrytykował go w mediach społecznościowych. O co poszło? Czeczeński przywódca ma żal do rzecznika Władimira Putina, że ten nie wspomniał podczas wywiadu o... jego awansie.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Widać to było w niedzielnej tyradzie przywódcy Czeczenów na Telegramie. Kadyrow otwarcie skrytykował Dmitrija Pieskowa, rzecznika prasowego Władimira Putina, gdyż ten nie skomentował podczas wywiadu w białoruskiej telewizji nadania mu stopnia generała porucznika.
Zamiast tego Pieskow skupił się na rosyjskim prezenterze telewizyjnym i komiku Iwanie Urgancie.Od początku wojny Urgant nie pojawił się na antenie. Wcześniej krytykował działania Rosji w Ukrainie. Podobno wyjechał z kraju i wrócił dopiero niedawno. Według Pieskowa prezenter jest "wielkim patriotą".
– Może mieć własne zdanie na temat obecnej sytuacji, ale nie wyraża swoich poglądów publicznie – powiedział Dmitrij Pieskow.
Te słowa rzecznika Putina zdenerwowały Kadyrowa, który w poście na Telegramie stwierdził, że "łatwo zostać patriotą" w Rosji.
"Wystarczy krytykować działania Rosji, robić szum wokół swojej osoby. Na czas politycznej zawieruchy należy wyjechać z kraju i wrócić, dopiero gdy opadnie kurz. Iwan Urgant został za takie działania nazwany przez Pieskowa 'wielkim patriotą'" – stwierdził Kadyrow.
Ale to nie koniec krytyki przywódcy Czeczenów, który stwierdził, że w wypowiedzi Pieskowa doszło do "przewartościowania pojęcia patriotyzmu" oraz że znacznie trudniej niż "uciekać z kraju" jest "biegać w mundurze i siedzieć kilka dni w zimnym okopie". Wtedy właśnie padł zarzut, że Pieskow nawet nie wspomniał o jego awansie.
"Jestem bardzo zaskoczony, że nie skomentował nadania mi stopnia generała porucznika, rzekomo dlatego, że nie widział dekretu. Uczestniczymy w 'specjalnej operacji wojskowej' w Ukrainie jako wolontariusze. Mógł użyć lepszej wymówki niż to, że 'nie widział dekretu'. Z drugiej strony mamy tchórza w postaci Urganta, który w kluczowym momencie wyjechał na 'wakacje' i jest teraz nazywany 'wielkim patriotą'" – napisał Kadyrow.