W grudniu 2021 roku Marine le Pen przyjechała do Warszawy na szczyt prawicowych partii europejskich. W rozmowie z "Rzeczpospolitą" powiedziała, że Ukraina leży w "rosyjskiej strefie wpływu". Krzysztof Brejza zaapelował wówczas do Mateusza Morawieckiego o potępienie tych słów. Przedstawiciel premiera odpowiedział po... czterech miesiącach.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Mateusz Morawiecki ogłosił, że od listopada informował władze UE o planowanym pełnowymiarowym ataku na Ukrainę
Tymczasem, dziennikarze i politycy przypomnieli, że w grudniu PiS gościł w stolicy Marine Le Pen, która powiedziała, że Ukraina należy do rosyjskiej strefy wpływu
Krzysztof Brejza zaapelował do premiera o potępienie tych słów, jednak władza przekonuje, że... wizyta Le Pen nie była elementem realizowania rządowej agendy
Premier nie zamierza także krytykować Węgier, choć chętnie zarzuca Niemcom bierność wobec wojny. – Nie próbujcie kierować naszej uwagi na boczny tor – zarzucił prasie
Morawiecki nie skrytykuje Le Pen i Orbána, ale uderzy w Niemcy
– Unia odegrała rolę strażaka-piromana. Można mówić, co się chce, ale Ukraina należy do sfery wpływów Rosji. Próbując naruszyć tę strefę, tworzy się napięcia, lęki i dochodzi się do sytuacji, jakiej dziś jesteśmy świadkami – powiedziała podczas grudniowej wizyty w Warszawie Marine Le Pen.
Przypomnijmy, że 6 grudnia Krzysztof Brejza skierował apel do Mateusza Morawieckiego o oficjalne potępienie słów francuskiej polityczki. "To skandaliczne słowa będące ciosem dla naszego sąsiada, który boryka się z okupacją Krymu i destabilizacją wschodniej części Ukrainy" – czytamy.
Po upływie czterech miesięcy na pismo odpowiedział przedstawiciel premiera Jarosław Wenderlich. "Należy podkreślić, że spotkanie z Marine Le Pen nie odbyło się w ramach realizowania agendy rządowej" – przekazał.
Przypomnijmy więc, że w grudniowym szczycie organizowanym przez PiS uczestniczył wicepremier do spraw bezpieczeństwa Jarosław Kaczyński. Wicepremier, który kilka miesięcy później żądał od NATO misji pokojowej w Kijowie.
"Obecnie Ukraina pozostaje największym odbiorcą polskiej współpracy rozwojowej od 2005 roku. Łączna kwota oficjalnej pomocy rozwojowej wyniosła prawie 300 milionów euro" – dodał pracownik Centrum Informacyjnego Rządu.
Wenderlich zaznaczył, że kluczowymi ukraińskimi obszarami wspieranymi przez Polskę są pomoc stypendialna, wsparcie w tworzeniu profesjonalnej kadry urzędniczej, pomoc dla poszkodowanych w wyniku konfliktu na wschodzie Europy oraz rozwijanie przedsiębiorczości.
– To Niemcy są głównym hamulcowym dla zdecydowanych sankcji. Orbán nie powstrzymywał sankcji. To wielkie państwa boją się o swój biznes. Nie próbujcie kierować naszej uwagi na boczny tor – odpowiedział na pytanie o postawę premiera Węgier ws. Ukrainy.