Zwolennicy Prawa i Sprawiedliwości wyciągają zdjęcia Viktora Orbána z Donaldem Tuskiem. Europoseł PiS Ryszard Czarnecki stwierdził, że jeśli komuś można zarzucić związki z Orbánem, to nie PiS-owi. Czy zaraz – w ramach zamrażania relacji z premierem Węgier i polityki "odwracania kota ogonem" – możemy spodziewać się narracji, że w ogóle nigdy z nim blisko nie byli? Gdyby taki był zamiar, tak łatwo się tego nie wyprą. Tak latami wyglądało bratanie się PiS z Viktorem Orbánem.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Jarosław Kaczyński spotkał się z Viktorem Orbánem już w 2010 roku, po przejęciu władzy przez Fidesz. Ale w 2015 roku odmówił z nim spotkania. Wtedy PiS przeszkadzały związki Orbána z Rosją.
Mateusz Morawiecki z pierwszą zagraniczną wizytą jako premier udał się do Budapesztu, to samo zrobił Orbán po wygranych przez siebie wyborach.
Gdy w 2010 roku Viktor Orbán doszedł do władzy, w pierwszą oficjalną podróż zagraniczną udał się do Warszawy. Był 1 czerwca, blisko dwa miesiące po tym, jak Fidesz zdobył większość konstytucyjną w węgierskim parlamencie. W Polsce rządziła wtedy PO, premierem był Donald Tusk i oczywiście Orbán spotkał się z nim. Dużo mówił wtedy o współpracy w ramach Grupy Wyszehradzkiej.
Ale oprócz Tuska spotkał się także z Jarosławem Kaczyńskim, który do władzy miał dojść dopiero za pięć lat. W agencji East News zachowało się zdjęcie z tamtego spotkania. Orban miał wtedy 47 lat, prezes PiS 61.
Rok później Kaczyński wypowiedział pamiętne słowa: – Jestem głęboko przekonany, że przyjdzie taki dzień, kiedy będziemy mieli w Warszawie Budapeszt.
Jan KUCHARZYK/East News
Jednak gdy na początku 2015 roku Orbán ponownie przyjechał do Warszawy, Kaczyński – wciąż jeszcze jako lider opozycji – tym razem nie chciał się z nim spotkać. Patrząc z dzisiejszej perspektywy nastąpiło całkowite odwrócenie wizji świata PiS.
Kaczyński odmówił spotkania z Orbánem
– Z otoczenia premiera Węgier nadeszło zaproszenie dla premiera Jarosława Kaczyńskiego na spotkanie. Premier Kaczyński odmówił tego spotkania ze względu na to, że postawa premiera Węgier burzy solidarność europejską – tak wyjaśnił powód odmowy Mariusz Błaszczak, wówczas szef klubu PiS. Stwierdził też, że ze względu na sytuację polityczną takie spotkanie w ocenie PiS nie ma sensu.
Tu bardzo wyraźnie możemy zobaczyć, jak punkt widzenia bardzo zależy od punktu siedzenia.
Orbán dosłownie chwilę wcześniej gościł w Budapeszcie Władimira Putina. Nie ukrywał relacji z Rosją, był już mocno krytykowany w Europie, ale na Węgrzech wygrał kolejne wybory. Tymczasem PiS do wyborów dopiero się szykował. I wtedy bardzo polityka Orbána mu się nie podobała.
Tak bardzo, że Błaszczak atakował premier Ewę Kopacz za to, że się z nim spotkała.
"Prezes PiS odmówił takiego spotkania i podobnie powinna zachować się Ewa Kopacz. (...) Naprawdę można było wysłać do Budapesztu czytelny sygnał, że nie podoba nam się ich polityka. (...) Jeżeli chodzi o relacje między Węgrami a Rosją, to oczywiście oceniamy krytycznie politykę, jaką w ostatnim czasie prowadzi Viktor Orbán. Uważamy, że premier Węgier rozbija swoimi działaniami solidarność europejską" – mówił w wywiadzie dla portalu w polityce.pl.
Zabawnie brzmi to dziś, gdy podczas napaści Rosji na Ukrainę, przy krytyce Orbána lejącej się strumieniami i mimo nawoływań zwykłych ludzi i opozycji, rząd PiS przez ponad miesiąc nie potrafił zdecydowanie odciąć się od premiera Węgier i oficjalnie pokazać, że nie podoba mu się jego prorosyjska polityka.
Dlatego przypomnijmy, jak wszystko zmieniło się po dojściu PiS do władzy, jak politycy Prawa i Sprawiedliwości spotykali się z premierem Węgier, jak zmienili optykę na jego temat i jak przez lata kwitła ich współpraca.
Trzeba przyznać, żyje tym Twitter – po słowach Czarneckiego, ale też w reakcji na zamieszczanie zdjęć Orbana z Tuskiem przez zwolenników prawicy, którzy najwyraźniej chcieliby udowodnić, komu było bliżej do premiera Węgier.
Wielu internautów kpi, przypominają jak z Orbánem spotykali się Kaczyński, Morawiecki, Duda i inni.
Z punktu widzenia Orbána pewne nie zawsze przyjaźń szła w parze z własnym interesem. Wystarczy przypomnieć słynne głosowanie 27:1 w sprawie Donalda Tuska, gdy Orbán nie stanął po stronie PiS i na prawicy wielu okrzyknęło go zdrajcą.
Do pierwszego spotkania doszło w styczniu 2016 roku. To Kaczyński zaprosił premiera Węgier do Polski i była to prywatna, nieoficjalna wizyta – w pensjonacie w Niedzicy, która wzbudziła również zainteresowanie za granicą. Spotkanie trwało sześć godzin i przełamało lody. PiS i Fidesz miały m.in. podobne zdanie w kwestii imigrantów.
"Financial Times" pisał wręcz o potajemnym spotkaniu polityków: "W skromnym pensjonacie na granicy polsko-słowackiej premier Węgier Viktor Orban odwiedził kogoś, kto go podziwia od dawna – prezesa polskiej partii rządzącej, Jarosława Kaczyńskiego".
Od tamtej pory spotkania nabrały tempa. Choć polityka Orbana wcale się nie zmieniła, wciąż trzymał z Rosją i psuł nerwy w UE, ale teraz najwyraźniej to już nie przeszkadzało.
W tym samym roku, niedługo po urlopie ma Pomorzu, Kaczyński gościł w Budapeszcie – był tam m.in. razem z Markiem Kuchcińskim i Ryszardem Terleckim. "Spotkanie liderów" – pisał Joachim Brudziński, który też był obecny i sam zamieścił kilka zdjęć.
Z kolei w grudniu tego samego roku Orban przyjechał do Krakowa. Z Kaczyńskim spotkał się w restauracji, rozmawiali blisko trzy godziny, m.in. o przyszłości Europy, a w spotkaniu uczestniczyli też ówczesny wicepremier Mateusz Morawiecki, marszałek Sejmu Marek Kuchciński oraz wicemarszałkowie Joachim Brudziński i Ryszard Terlecki.
Były także wspólne wieńce przy grobie Lecha i Marii Kaczyńskich na Wawelu.
Beata Szydło, która wówczas była premierem, miała z Orbánem oddzielne spotkania.
Z kolei w 2017 roku Viktor Orbán gościł w polskim Sejmie. Kancelaria Sejmu zamieściła komunikat z wydarzenia: "Współpraca na forum Unii Europejskiej oraz zacieśnianie stosunków dwustronnych – to główne tematy piątkowego spotkania Marszałka Sejmu Marka Kuchcińskiego i prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego z Premierem Węgier Viktorem Orbánem. W rozmowie uczestniczyli także Wicemarszałkowie Sejmu: Ryszard Terlecki i Joachim Brudziński".
Widzieli się także w Katowicach, gdy Orbán przyjechał na spotkanie Grupy Wyszehradzkiej. Ostatni raz spotkali się w Warszawie, podczas zjazdu ugrupowań konserwatywnych i nacjonalistycznych.
Już choćby tu widać, jak dziwnie może brzmieć ocena europosła Ryszarda Czarneckiego, który powiedział w rozmowie z rp.pl: "Były plany współpracy, ale między planami współpracy a rzeczywistą współpracą, która przez paręnaście lat była dziełem PO i PSL-u. Jeśli komuś można zarzucić związki z Orbánem, to nie nam".
Dodał jeszcze: "Faktem jest to, że nie byliśmy z partią Fidesz Viktora Orbána w żadnej strukturze, ani na poziomie PE, ani na poziomie partii politycznej europejskiej'".
To prawda. Ale razem z Węgrami Polska stała się czarną owcą w UE – wisi nad nią unijna procedura za praworządność i unijne kary. A bliskich związków z Orbánem przez lata było więcej. Prezydent Andrzej Duda również spotykał się z nim kilka razy, m.in. w 2016, 2017 i 2018 roku.
Relacje Morawiecki-Orbán
Gdy w 2018 roku Mateusz Morawiecki został premierem, z pierwszą wizytą zagraniczną udał się do Budapesztu. Od Orbána usłyszał, że Polska i Węgry to narody przyjacielskie, które czują do siebie wzajemny szacunek, a Kornel Morawiecki to wielki bohater Solidarności.
Morawiecki zdradził wtedy, że pierwszy raz spotkał Orbána w 1989 roku podczas oficjalnego pogrzebu Imre Nagya, premiera i bohatera powstania węgierskiego 1956 roku. Dla premiera Węgier był to przełomowy moment w jego karierze politycznej. Jako młody, nieznany wcześniej 26-latek, wygłosił przemówienie, w którym wezwał do wycofania radzieckich wojsk z Węgier i przeprowadzenia wolnych wyborów, a jego przemowa przeszła do historii.
– Nie wiem, czy pan premier mnie pamięta. Ale ja pamiętam, miał pan wtedy piękną mowę o tym, że wojska radzieckie powinny opuścić Węgry, bo musimy sobie stawiać odważne cele. Od tego czasu Polska i Węgry stawiają sobie takie cele. W 1989 r. zrzuciliśmy jarzmo komunizmu, dziesięć lat później wspólnie weszliśmy do NATO, a w 2004 – do Unii Europejskiej – powiedział mu Morawiecki.
"Jeszcze Polska nie zginęła, póki my żyjemy” – napisał z kolei Orbán na Facebooku.
Z Orbánem spotykali się potem wielokrotnie podczas unijnych szczytów w Brukseli i w ramach Grupy Wyszehradzkiej. Premier Węgier bywał w Warszawie. Jeszcze w 2018 roku, po kolejnych wygranych przez siebie wyborach, Orbán wybrał Polskę jako cel swojej pierwszej wizyty zagranicznej.
A Morawiecki w międzyczasie jeszcze raz był w Budapeszcie – tym razem podczas odsłonięcia pomnika ofiar katastrofy smoleńskiej "Memento-Smoleńsk". Potem z okazji 171. rocznicy powstania węgierskiego. Spotykał się też w Budapeszcie z Orbánem oraz z liderem prawicowego włoskiego ugrupowania Liga Północna Matteo Salvinim. Potem obu gościł w Warszawie.
– Chcemy budować lepszą przyszłość, nowoczesność, chcemy europejskiego poziomu życia na Węgrzech i w Polsce – deklarował. Zawsze też z obu stron padały słowa tym, że Polska i Węgry chcą silnej Europy.
Sami zwolennicy prawicy chwalili się w ostatnich latach tą współpracą.
Gdyby zwolennicy prawicy chcieli kiedyś dowodzić, że PiS z Fideszem nie łączyły tak bliskie relacje, to nie da się tego tak łatwo wymazać. W powszechnym odbiorze, zwłaszcza w unijnej perspektywie, chyba zawsze będą już razem kojarzeni. Nawet jeśli dziś różni ich wojna w Ukrainie. I jak przed laty Mariusz Błaszczak znów dał sygnał, że bratanie Orbana z Rosją mu się nie podoba.