nt_logo

"Cywile często są głównym celem". Jak Lekarze bez Granic pomagają w Ukrainie

Anna Dryjańska

04 kwietnia 2022, 18:33 · 2 minuty czytania
Zdjęcia z Buczy wstrząsnęły światową opinią publiczną. Zbrodnie wojenne rosyjskich żołnierzy w Ukrainie zostały potępione przez światowych przywódców, w tym kanclerza Scholza, który – jak raportuje AFP – chce nałożyć kolejne sankcje na Rosję. – Cywile często są głównym celem – mówi w podcaście poliTYka Draginja Nadaždin, dyrektorka polskiego oddziału Lekarzy bez Granic.


"Cywile często są głównym celem". Jak Lekarze bez Granic pomagają w Ukrainie

Anna Dryjańska
04 kwietnia 2022, 18:33 • 1 minuta czytania
Zdjęcia z Buczy wstrząsnęły światową opinią publiczną. Zbrodnie wojenne rosyjskich żołnierzy w Ukrainie zostały potępione przez światowych przywódców, w tym kanclerza Scholza, który – jak raportuje AFP – chce nałożyć kolejne sankcje na Rosję. – Cywile często są głównym celem – mówi w podcaście poliTYka Draginja Nadaždin, dyrektorka polskiego oddziału Lekarzy bez Granic.
Draginja Nadaždin, dyrektora polskiego oddziału Lekarzy bez Granic. fot. naTemat.pl

Draginja Nadaždin przyznaje, że widziała wstrząsające zdjęcia z Buczy. Widać na nich zabitych ludzi – czasem z zawiązanymi rękami – których odnaleziono na ulicach i w budynkach miejscowości, z których wycofywali się żołnierze rosyjscy. Aktywistka mówi, że Lekarze bez Granic sa obecni w Ukrainie, ale obecnie nie w Buczy.

– Pracujemy w warunkach wojennych, bardzo często w tak zwanych konfliktach zapomnianych, gdzie codziennością jest przemoc i codziennością jest to, że giną cywile i popełniane są zbrodnie – w tym najgorsze zbrodnie – mówi dyrektorka Lekarzy bez Granic.

Medycy i aktywiści skupieni wokół LbG pomagają w regionach ogarniętych wojną lub klęską żywiołową.

Jak mówi Nadaždin, działałność Lekarzy bez Granic wyznaczają dwie zasady: po pierwsze dotarcie do osób, które potrzebują pomocy medycznej, a także dawanie świadectwa przemocy, którą obserwują medycy.

Lekarze bez Granic w Ukrainie

Nadaždin opisuje, że LbG pomagają na kilka sposobów.

Po pierwsze sami leczą ludzi, którzy zostali ranni lub są ciężko chorzy, a nie mają dostępu do opieki medycznej. Po drugie organizują transporty leków i środków opatrunkowych, których nigdy nie jest dość w rejonach konfliktów zbrojnych. Po trzecie szkolą miejscowych medyków z udzielania pomocy w warunkach polowych, gdy nagle rannych zostaje wiele osób jednocześnie.

– W ostatni weekend zorganizowaliśmy pierwszy pociąg medyczny. Z Zaporoża udało się ewakuować ośmiu pacjentów i przywieźć ich do Lwowa – relacjonuje Draginja Nadaždin.

Jak mówi aktywistka, Lekarze bez Granic zostali postawieni przed trudnym wyborem. Mogli zabrać ograniczoną liczbę pacjentów w ciężkim stanie, ale na tyle stabilnym, by jednocześnie przeżyli 20-godzinną podróż.

LbG chce zorganizować następny, większy pociąg. – To mała kropelka w morzu potrzeb – ocenia dyrektorka polskiego oddziału organizacji, który zaczął działać praktycznie równolegle z wybuchem obecnej fazy wojny w Ukrainie.

Draginja Nadaždin mówi, że wojna lub klęska żywiołowa nie tylko nie wymazują hierarchii społecznej, ale sprawiają, że staje się ona jeszcze bardziej wyraźna, co w ekstremalnej sytuacji może decydować o życiu lub śmierci.

- Bardzo często grupy społeczne narażone na wykluczenie na co dzień, jeszcze bardziej doświadczają wykluczenia w nadzwyczajnych warunkach – mówi dyrektorka LbG Polska.

Jednocześnie aktywistka zaznacza, że podczas konfliktów zbrojnych żołnierze z rozmysłem atakują ludność cywilną.

– Bardzo często mamy do czynienia z działaniami wojennymi, w których cywile są głównym celem – przyznaje Draginja Nadaždin.

Z podcastu poliTYka dowiesz się również:

  • Czy Lekarze bez Granic pomagają ludziom, których funkcjonariusze na rozkaz władzy wyrzucają na śmierć do lasów na białorusko–polskiej granicy
  • Za co organizacja dostała Pokojową Nagrodę Nobla
  • Jak można dołączyć do Lekarzy bez Granic nawet gdy się nie ma wykształcenia medycznego