Wbrew pozorom, poglądy politycznie dzielą wszystkich nie tylko nad Wisłą. Właściwie chyba należy cieszyć się, że wojna ideologiczna nie zaszła jednak tak daleko, jak w Wielkiej Brytanii. Tam przynależność do niewłaściwej partii politycznej może wzbudzić wątpliwości nawet urzędników z opieki społecznej.
Okazuje się bowiem, że w jednej z najstarszych demokracji Starego Kontynentu można stracić dzieci za przynależność do niewłaściwej partii politycznej. To przydarzyło się pewnej parze Brytyjczyków, którzy od lat pełnili funkcję rodzinnego pogotowia opiekuńczego.
Pracownicy opieki społecznej nieoczekiwanie wpadli do ich domu i postanowili pozbawić ich opieki nad trójką dzieci z imigranckimi korzeniami. Urzędnicy uzasadnili swoją decyzję tym, że rodzina jest zaangażowana w działalność United Kingdom Independence Party (Parta Niepodległości Zjednoczonego Królestwa) kierowanej przez kontrowersyjnego Nigela Farage'a. Lider brytyjskich niepodległościowców słynie z głoszenia antyimigranckich poglądów, więc opieka społeczna uznała, iż członkowie tej partii muszą być rasistami. Nie będące zaś "białymi Brytyjczykami" dzieci nie są bezpieczne w takiej rodzinie.
Cały problem w tym, iż rodzina zarzeka się, że nigdy rasistowskich poglądów nie prezentowała, a sprzyjanie poglądom UKIP nigdy się z tym dla nich nie równało. - Gdybym była przekonana o tym, że UKIP to partia rasistowska, nie wstąpiłabym do niej. W rodzinie mam kolorowych przodków - powiedziała dziennikowi "Daily Telegraph" była zastępcza matka.
Podobnie sprawę ocenił także Nigel Farage, który w rozmowie z BBC stwierdził, że to "cholerny skandal". Polityk zażądał również, by całą tą historią zajął się brytyjski rząd, który potwierdzi, że legalnie działające ugrupowanie nie jest rasistowskie. Zdaniem Farage'a, dyskusja o fali imigracji zalewającej od lat Wielką Brytanię nie może być uznawana za przejaw rasizmu.
Co ciekawe, o kuriozalnej nadinterpretacji ze strony pomocy społecznej w miasteczku Rotherham wypowiedział się także największy polityczny przeciwnik Nigela Farage'a, przywódca Partii Pracy Ed Miliband. - Potrzebujemy kochających domów dla dzieci w całym kraju - stwierdził polityk. Miliband podkreślił także, że z tego właśnie powodu przynależność polityczna nie powinna nigdy być przeszkodą w opiece nad potrzebującymi dziećmi.