logo
Już nie zobaczycie w internecie rosyjskich TiR-ów na granicy polsko-białoruskiej. Fot. Mateusz Jagielski/East News
Reklama.

Obserwuj naTemat w Wiadomościach Google

  • Pomimo 42 dni wojny w Ukrainie Polska nadal nie zablokowała tranzytu dla białoruskich i rosyjskich ciężarówek
  • Ich obecność na polskich granicach wzbudza oburzenie Polaków i Ukraińców
  • Rząd postanowił pozbyć się problemu, TiR-y zniknęły, ale na razie tylko z internetu
  • Tranzyt do Rosji i Białorusi działa bez przerwy

    Przez długi czas w polskim internecie bardzo popularne było nagranie z apelem Ukraińca mieszkającego w Polsce. Stojąc na przejściu granicznym z Białorusią w Kukurykach stwierdza on, że przez nasz kraj jadą ciężarówki z tajemniczym ładunkiem z Niemiec na Białoruś i dalej do Rosji.

    Jego zdaniem, to zapasy leków i zaopatrzenie, które potem zostanie wysłane rosyjskim wojskom na front. Na nagraniu widać, że sam blokuje też jedną z ciężarówek, by przedstawić swoje poglądy białoruskiemu kierowcy. Ukrainiec zachęca, żeby kierowcy ci nie przyczyniali do działania rosyjskiej gospodarki i machiny wojennej.

    Do Ukraińca przyłączyło się wielu jego rodaków oraz Polaków, którzy wielokrotnie starali się zablokować ruch rosyjskich ciężarówek na granicy z Białorusią. Niestety bezskutecznie. Politycy opozycji wielokrotnie wzywali rząd do wprowadzenia ograniczeń w tranzycie dla Rosjan.

    "Autostrada A1, rzędy TIRów rosyjskich i białoruskich. Część transportuje medykamenty. Premierze Morawiecki, potrzebne sankcje towarowe i twarda ich egzekucja - TIRy rosyjskie nie powinny niczego wozić po polskich drogach" – pisał na początku marca senator Krzysztof Brejza. Rząd jednak zasłania się regułami unijnymi. Zgodnie z nimi państwo członkowskie nie może samo wprowadzać embarga na dane dobra z zagranicy.

    Problem zniknął i to dosłownie

    Politycy PiS, którzy znani są ze swojej kreatywności, czego mogliśmy posmakować choćby podczas pandemii koronawirusa, w prosty sposób "pozbyli się" problemu rosyjskich TiR-ów na granicy polsko-białoruskiej. Po prostu... wyłączono kamery internetowe na przejściach granicznych z Białorusią i Rosją.

    Zwrócił na to uwagę rzecznik PO Jan Grabiec. "Czego się boicie? Że ludzie zobaczą jak w praktyce wyglądają wasze sankcje?" – napisał poseł PO.

    Sprawdziliśmy, czy rzeczywiście obraz z kamer nie jest dostępny w sieci. Faktycznie, na polskich jak i białoruskich stronach rządowych nie ma możliwości podejrzeć, co się dzieje na przejściach granicznych między obydwoma tymi krajami. Nikt już nie zobaczy więc rzędów TiR-ów...

    Czytaj także: