Opozycja krytykuje to, że rosyjskie i białoruskie ciężarówki przejeżdżają przez przejście graniczne Polski z Białorusią. – TIR-y jadą tysiącami i wiozą wojenno-tajne instrumenty. Nikt tego nie kontroluje – stwierdził marszałek Senatu Tomasz Grodzki. Rząd utrzymuje jednak, że każda ciężarówka na polsko-białoruskiej granicy jest sprawdzana.
Od kilku dni według różnych doniesień, przez przejścia graniczne Polski z Białorusią jeżdżą ciężarówki z lekami, żywnością, a także częściami zamiennymi dla wojska. Transporty mają odbywać się też w przeciwnym kierunku, o czym informowaliśmy w naTemat.
A jednak Marzena Siemieniuk z Izby Administracji Skarbowej w Lublinie zapewniła w rozmowie z money.pl, że przez polskie przejścia graniczne wywożone są wyłącznie towary nieobjęte sankcjami wywozowymi.
Polska ma dodatkowo namawiać Unię Europejską do wprowadzenia wobec Rosji ograniczeń w handlu. Jak wiadomo, w związku z inwazją na Ukrainę Unia Europejska jakiś czas temu wprowadziłą sankcje na Rosję i Białoruś.
Morawiecki o TIR-ach z Białorusi i Rosji
Mateusz Morawiecki zaznaczył, że "Polska namawia europejskich partnerów, aby wprowadzić dalsze ograniczenia w handlu wobec Rosji".
– Na polsko-białoruskiej granicy każda ciężarówka, każdy TIR sprawdzany jest na wszystkie możliwe sposoby, czy nie są przewożone tam materiały nie tylko wojskowe, o charakterze tzw. podwójnego użytku, takie, które mogą być użyte na cele wojskowe – przekazał szef rządu PiS.
Celem ma być sprawdzenie, czy nie ma przemytu, który mógłby "posłużyć Putinowi do jego zbrodniczych zamiarów". Podobne zdanie do Morawieckiego prezentowali publicznie także rzecznik rządu Piotr Müller czy szef KPRM Michał Dworczyk.
– Towary, które są objęte sankcjami, nie mają prawa przez Polskę przejeżdżać. TIR-y jadą tysiącami i wiozą "wojenno-tajne instrumenty". Nikt tego nie kontroluje. Albo sankcje traktujemy poważnie, albo nie – ocenił Grodzki.
Zdaniem Grodzkiego, "sankcje, jeśli mają być skuteczne, muszą być twarde dla tych, na których są nałożone, ale wymagają też pewnych kosztów na tych, którzy te sankcje nakładają".
O doniesieniach na temat ciężarówek, które przemierzają Polskę i kierują się w stronę Białorusi, oraz Rosji, było głośno już przed tygodniem. Ładunek TIR-ów jadących na wschód był owiany aurą tajemnicy, ale pojawiały się domysły, że chodzi o leki i zaopatrzenie, które potem trafia do armii Władimira Putina.
Popularne było nagranie z apelem Ukraińca mieszkającego w Polsce. Stojąc na przejściu granicznym z Białorusią w Kukurykach stwierdził, że przez nasz kraj jadą cieżarówki z tajemnicznym ładunkiem z Niemiec na Białoruś i ostatecznie do Rosji.
Jak twierdził, to zapasy leków i zaopatrzenie wysyłane potem rosyjskim wojskom na front. Na nagraniu było widać, jak Ukrainiec sam blokuje jedną z ciężarówek, by przedstawić swój pogląd na sprawę białoruskiemu kierowcy. Ukrainiec zachęcał, by kierowcy nie przyczyniali się do działania machiny wojennej Rosji.