Terror w 1939 roku. Taki koszmar Rosjanie rozpętali, gdy poprzednio uderzyli na europejskie państwo
Artykuł PR-owy wydawnictwa Bellona
07 kwietnia 2022, 14:30·7 minut czytania
Publikacja artykułu: 07 kwietnia 2022, 14:30
Ile zarabiał typowy mieszkaniec Generalnego Gubernatorstwa i co mógł kupić za swoją pensję? Jak działał system kartkowy, mający na celu zagłodzenie społeczeństwa podbitej Rzeczpospolitej? Ilu Polaków działało w podziemiu i jakie skutki przyniosły akcje Armii Krajowej? Jaki wreszcie jest krwawy bilans IV rozbioru Polski – mordów, przesiedleń, grabieży i barbarzyńskiej destrukcji?
Reklama.
Zespół portalu WielkaHISTORIA.pl – najpopularniejszego w Polsce magazynu o historii – prezentuje panoramę najbardziej dramatycznego okresu w naszych dziejach. "Okupowana Polska w liczbach" to fascynujące kompendium wiedzy o epoce, gdy podzelowanie butów kosztowało równowartość miesięcznych zarobków, na kilo kiełbasy trzeba było harować przez dwa tygodnie, a każdy dzień mógł przynieść łapankę i wywózkę na niewolnicze roboty do Rzeszy. Ale też o czasach bezprecedensowego bohaterstwa, kiedy to nad Wisłą stworzono pełnoprawne, podziemne państwo działające w cieniu wrogiego reżimu.
Autorzy: Martyna Grądzka-Rejak, Kamil Janicki, Dariusz Kaliński, Rafał Kuzak, Sebastian Pawlina, Aleksandra Zaprutko-Janicka
Rozdział 10, Terror sowiecki, Rafał Kuzak
Sowiecki terror w 1939 roku. Taki koszmar Rosjanie rozpętali, gdy poprzednio uderzyli na europejskie państwo.
Pierwsza sowiecka okupacja polskich Kresów Wschodnich trwała 21 miesięcy. Wkraczając 17 września 1939 roku na terytorium sąsiada Sowieci mieli już gotowe listy ludzi, których należało aresztować. Masowe zatrzymania obywateli II Rzeczpospolitej prowadzono aż do czerwca 1941 roku. Skala represji była zatrważająca.
Kiedy 17 września 1939 roku Armia Czerwona – wypełniając ustalenia paktu Ribbentrop-Mołotow – rozpoczęła inwazję na Polskę, w ślad za oddziałami frontowymi poruszały się specjalne grupy operacyjne NKWD. Funkcjonariusze sowieckiej bezpieki dysponowali zawczasu sporządzonymi zestawieniami „wrogów ludu”, których należało jak najszybciej aresztować.
Na listach proskrypcyjnych znaleźli się między innymi policjanci, wojskowi, wyżsi urzędnicy administracji państwowej, sędziowie, prokuratorzy, działacze partii politycznych oraz współpracownicy wywiadu. Ponadto trafili tam również „zdrajcy idei komunistycznej”, tacy jak byli członkowie Komunistycznej Partii Polski, Komunistycznej Partii Zachodniej Białorusi, Komunistycznej Partii Zachodniej Ukrainy czy uciekinierzy z „robotniczego raju”, którzy we wcześniejszych latach szukali schronienia na Kresach.
Poza NKWD w początkowym okresie okupacji licznych aresztowań dokonywały również milicje lub gwardie robotnicze, a nawet sama Armia Czerwona. W tych przypadkach częstym kryterium decydującym o zatrzymaniu danego człowieka był „test dłoni”. Podobnie jak to miało miejsce w czasie rewolucji bolszewickiej sprawdzono czy ręce nosiły ślady pracy fizycznej. Jeżeli nie, nieszczęśnika uznawano za „wroga ludu”.
Profesor Włodzimierz Bonusiak w pracy Polityka ludnościowa i ekonomiczna ZSRR na okupowanych ziemiach polskich w latach 1939–1941 podaje, że według sowieckich archiwów do końca września 1939 roku tylko na Zachodniej Ukrainie aresztowano 3914 osób, w tym:
– żandarmów, policjantów, oficjalnych i tajnych agentów wywiadu i policji – 2539,
– obszarników i burżujów – 293,
– oficerów i osadników – 381,
– aktywistów UNDO, OUN i innych partii – 144,
– petlurowców, uczestników ugrupowań bandyckich – 74,
– pozostałych – 483 osoby.
Sytuacja wyglądała podobnie również na Zachodniej Białorusi. Już 7 października za kraty trafiło tam 2708 osób. Wśród nich znalazło się między innymi 241 członków partii politycznych, 128 „kułaków”, 30 uciekinierów z ZSRS oraz 171 agentów policji. O rozkręcającej się spirali prześladowań najlepiej świadczy fakt, że dwa tygodnie później zatrzymanych było już 4315.
Prowadzenie tak szeroko zakrojonych represji wymagało rozbudowanego aparatu tajnej policji. Już w pierwszym tygodniu listopada 1939 roku komisarz ludowy spraw wewnętrznych ZSRS Ławrientij Beria wydał rozkazy, na mocy których znacznie zwiększono stan osobowy placówek NKWD na obszarze Zachodniej Białorusi i Zachodniej Ukrainy. Po sprowadzeniu funkcjonariuszy z innych rejonów było ich odpowiednio 965 i 1326.
Tysiące aresztowanych należało też gdzieś przetrzymywać. W grudniu 1939 roku na terenie Zachodniej Białorusi funkcjonowało 17 „ogólnych” więzień NKWD. Na Zachodniej Białorusi podobnych placówek uruchomiono 25. Do czerwca 1941 roku ogólna liczba enkawudowskich więzień na wcielonych ziemiach Rzeczpospolitej wzrosła do 46.
W teorii mogły one pomieścić 18 562 osadzonych, ale jak podkreśla profesor Krzysztof Jasiewicz w książce Polska 1939-1945. Straty osobowe i ofiary represji pod dwiema okupacjami:
Więzienia kresowe (jak również te w głębi ZSRR) były skrajnie przepełnione. W byłych polskich aresztach lub więzieniach w celach przeznaczonych dla kilku osób przetrzymywano przeważnie kilkadziesiąt. Zagęszczenie było tak duże, że śpiący na podłodze więźniowie musieli się obracać jednocześnie.
Standardowe wyżywienie składało się z kilkuset gramów niskiej jakości chleba, około pół litra wodnistej zupy, zwanej w żargonie więzienno-łagiernym „bałandą” oraz kipiatku, czyli wrzątku; czasami trafiała się jakaś symboliczna porcja kaszy z odpadami mięsnymi lub rybnymi.
Również warunki sanitarne urągały ludzkiej godności. Więźniowie bardzo rzadko mieli okazję się umyć. Co do zasady w celach nie było klozetów. Osadzeni musieli załatwiać potrzeby fizjologiczne wykorzystując kubły zwane „paraszami”, które opróżniano raz na dobę. Wszystko to sprawiało, że „prawdziwą plagę stanowiły insekty, zwłaszcza wszy, pluskwy i pchły”. Niewiele w tej sytuacji dawały przeprowadzane co jakiś czas dezynfekcje.
Poza standardowymi więzieniami istniały jeszcze tak zwane specjalne cele odbiorczo-rozdzielcze NKWD, które mogły pomieścić od 50 do 100 osadzonych. Zwykle znajdowały się w budynkach bezpieki. O tym jakie panowały w nich warunki możemy się przekonać sięgając na przykład do wspomnień Michała Krupy. Wpadł on w ręce NKWD w czasie próby nielegalnego przekroczenia granicy. Po brutalnym przesłuchaniu został zaprowadzony do piwnicy gdzie nie było:
(…) okien ani żadnej wentylacji. Nie było też podłogi, tylko ziemia. Zakrywając nos i usta fragmentami postrzępionej koszuli, zorientowałem się, że ten odór nie do wytrzymania pochodzi ze stosu ludzkich odchodów, wymiocin i moczu, które pokrywały praktycznie całe dno piwnicy.
W przeciwieństwie do ziem, które znalazły się pod okupacją niemiecką, na Kresach Wschodnich nie ustanowiono żadnych nowych praw, które miałyby służyć specjalnie do karania Polaków. Wystarczyły już istniejące przepisy z osławionym artykułem 58 Kodeksu Karnego ZSRS na czele.
Zawierał on aż 14 paragrafów, obejmując między innymi zdradę, szpiegostwo, terror, sabotaż, dywersję, udzielanie pomocy wrogom ZSRS, udzielanie pomocy międzynarodowej burżuazji czy działalność propagandową wymierzoną przeciwko sowieckiemu imperium. Dodatkowo, jak podkreśla profesor Bonusiak w książce Polska podczas II wojny światowej:
Możliwości interpretacyjne artykułu 58 znacznie rozszerzały art. 19 k.k., zezwalający na karanie za „przygotowanie czynu” (a nawet sam zamiar), i art. 16 k.k., wprowadzający pojęcie per analogiam — stosowany, gdy nie można było ustalić zarzutu, który przewidywał kodeks.
W efekcie oskarżonego można było skazać nie posiadając żadnych dowodów. Co więcej w sowieckich realiach prawo działało wstecz. Dlatego można było sądzić obywateli II Rzeczpospolitej za rzekome przestępstwa popełnione przed wrześniem 1939 roku.
Ferowaniem wyroków zajmowały się sądy ludowe oraz Kolegia Specjalne przy NKWD. Powołano je do życia w 1934 roku. Początkowo mogły skazywać na drodze administracyjnej na 10, a potem nawet na 25 lat łagru. Od 1937 roku ich uprawnienia rozszerzono, tak że wydawały wyroki śmierci przez rozstrzelanie oraz konfiskaty mienia skazanego.
Od ich decyzji – podejmowanych zwykle bez udziału podsądnego – nie było odwołania. Kluczowa dla losów polskich więźniów na Kresach była decyzja Biura Politycznego Komitetu Centralnego partii bolszewickiej z 5 marca 1940 roku. Na jej mocy NKWD miało „rozpatrzyć w trybie specjalnym, wymierzając najwyższy wymiar kary – rozstrzelanie” sprawy:
Znajdujących się w obozach dla jeńców wojennych 14 700 byłych polskich oficerów, urzędników, obszarników, policjantów, funkcjonariuszy wywiadu, żandarmów, osadników i strażników więziennych. Aresztowanych i przebywających w więzieniach w zachodnich obwodach Ukrainy i Białorusi 11 000 członków różnych szpiegowskich i dywersyjnych organizacji kontrrewolucyjnych, byłych obszarników, fabrykantów, byłych polskich oficerów, urzędników i dezerterów.
Ostatecznie „specjalna trojka” NKWD, w skład której weszli Wsiewołod Mierkułow (pierwszy zastępca Ławrientija Berii), Leonid Basztakow (naczelnik wydziału specjalnego) oraz Bogdan Kobułow (naczelnik wydziału administracyjno-gospodarczego NKWD) wydała w kwietniu i maju 1940 roku 21 857 wyroków śmierci. Wśród ofiar zbrodni katyńskiej znalazło się 14 700 jeńców oraz 7305 osadzonych w więzieniach na zajętych polskich Kresach.
W tym miejscu należy podkreślić, że w sowieckich realiach status polskich jeńców wojennych, których przetrzymywano w Kozielsku, Starobielsku i Ostaszkowie jest trudny do jednoznacznego określenia. Władze nie respektowały reguł, jakie powinny odnosić się do jeńców wojennych, często traktując oficerów jak zwykłych aresztantów. Część z nich znalazła się w obozach po wcześniejszym zatrzymaniu przez NKWD.
Nie brakowało również przypadków, gdy oficerowie wzięci do niewoli we wrześniu 1939 roku byli później przewożeni do więzień, a następnie poddawani brutalnym przesłuchaniom. Według zachowanych dokumentów niezależnie od zbrodni katyńskiej na rozstrzelanie skazano łącznie ponad 1200 więźniów znajdujących się w rękach NKWD. Do tego należy jeszcze doliczyć około 10 000 osadzonych zamordowanych w czerwcu 1941 roku podczas ucieczki Sowietów przed nacierającym Wehrmachtem. Wyrok śmierci nie był jednak najczęstszą karą. Większość aresztantów skazywano na pobyt w łagrach, najczęściej na 3,5 do 8 lat.
Do dzisiaj trwają spory ilu dokładnie mieszkańców Kresów zostało aresztowanych przez Sowietów od września 1939 do czerwca 1941 roku. Zachowana dokumentacja NKWD mówi o około 110 000 ludzi. Z tego w przybliżeniu 60% stanowili Polacy. Część badaczy tematu uważa jednak, że dane są znacząco zaniżone. Według profesora Krzysztofa Jasiewicza osadzonych mogło być nawet 150 000. Z kolei liczba zmarłych oraz zamordowanych wynosiła od 35 000 do nawet 50 000.