
Szymon Ziółkowski ostro zareagował na słowa Jarosława Kaczyńskiego podczas obchodów dwunastej rocznicy katastrofy smoleńskiej. Prezes Prawa i Sprawiedliwości nie dość, że ponownie zasugerował kwestię zamachu, to połączył kwestię z wojną w Ukrainie. Mistrz olimpijski jednoznacznie ocenił słowa polityka.
Obserwuj naTemat w Wiadomościach Google
Szymon Ziółkowski to człowiek, który w 2000 roku podczas igrzysk olimpijskich w australijskim Sydney sięgnął po złoty medal. Polak wygrał w rywalizacji lekkoatletycznej, konkretnie w rzucie młotem. Był to zresztą szczególnie udany występ Biało-Czerwonych w tej konkurencji, mistrzynią została również nieodżałowana Kamila Skolimowska.
Mistrz z Sydney po zakończeniu kariery zaangażował się m.in. w życie polityczne. Ziółkowski kandydował w wyborach samorządowych z ramienia Platformy Obywatelskiej, był posłem na Sejm VIII kadencji. Polski kulomiot nie zrezygnował z życia sportowego. Ziółkowski jest bowiem trenerem brązowego medalisty igrzysk olimpijskich z Tokio (2020), Pawła Fajdka.
W niedzielę 10 kwietnia były mistrz w rzucie młotem skomentował wypowiedź Jarosława Kaczyńskiego podczas obchodów tzw. rocznicy smoleńskiej. Prezes partii rządzącej oraz wicepremier połączył w trakcie swojego wystąpienia dwie kwestie: zamachu oraz wojny w Ukrainie. Takie postawienie sprawy spotkało się z komentarzami z różnych stron sceny politycznej. Ziółkowski zabrał głos na Twitterze, jasno "wyjaśniając" co sądzi o słowach prezesa Kaczyńskiego.
"Prezes grubo odleciał, a włączanie w swoje fobie wojny na Ukrainie, jest zwykłym skur..." - nie gryzł się w język mistrz olimpijski.
Co ciekawe, tego samego dnia - również na Twitterze - Ziółkowski zrezygnował z przynależności do swojej macierzystej partii politycznej.
"Brakowało mi takiego kręgosłupa w tym wszystkim. W sporcie nauczyłem się, że kręgosłup warto mieć, bo gdy staje się potem przed lustrem, to staje się razem z tym kręgosłupem. To mi bardzo w polityce przeszkadzało." – przyznał w rozmowie z poznańską Gazetą Wyborczą.
