
Damięcka zrobiła wymowny rysunek Kaczyńskiego. Nawiązała do rocznicy katastrofy smoleńskiej
Matylda Damięcka w ostatnim czasie słynie z wykonywania celnych grafik, które komentują bieżące wydarzenia w kraju i na świecie. Teraz przy okazji obchodów 12. rocznicy katastrofy smoleńskiej w wymowny sposób narysowała postać, przypominającą Jarosława Kaczyńskiego.

Reklama.
Obserwuj naTemat w Wiadomościach Google
Czytaj także:
Artystka podpisała publikację krótko: "amunicja". Dodała także trzy hasztagi: "Puste naboje, martwe naboje", "Nie chcę, żeby martyrologia była naszą cechą narodową, zasługujemy na więcej, jesteśmy czymś więcej" oraz "Martworologia nas nie definiuje".
– Dziś chce państwu powiedzieć, że w ciągu tych trzech lat nastąpiła tu wielka zmiana i wynika ona nie tylko z tego tragicznego kontekstu, a więc wojny w Ukrainie, która potwierdza, że Rosja się nie zmieniła, że "postkomunizm" jest równie zbrodniczy jak komunizm. Zmiana wynika też z tego, co dziś wiemy o "katastrofie" – wygłosił prezes PiS.
Kaczyński zapowiedział wówczas, że już w najbliższych tygodniach opinia publiczna pozna "pełną" i "zweryfikowaną przez różne ośrodki" prawdę o katastrofie smoleńskiej.– Chciałem to w 12. rocznicę katastrofy, a tak naprawdę zbrodni, zamachu, państwu powiedzieć – podkreślił.
Prezes PiS w ostrych słowach zwrócił się też do przywódców Zachodu podkreślając, że "tchórzostwo i głupota zawsze przegrywa, a w Moskwie potrafią to wykorzystać".
– Wzywam Europę do wielkiej mobilizacji w obronie Ukrainy. A częścią tej mobilizacji jest ostateczne wyjaśnienie tej sprawy (katastrofy smoleńskiej - przyp. red.) i postawienie sprawców przed sądem. I to jest nasz cel – podsumował.
Jak informowaliśmy w naTemat.pl, 11 kwietnia przewodniczący podkomisji smoleńskiej Antoni Macierewicz w czasie konferencji zaprezentował raport. Opowiadał o ustaleniach, z których kluczowe okazało się powtarzanie formułek o "wybuchach w samolocie".
– Głównym i bezspornym dowodem ingerencji był wybuch w lewym skrzydle na 100 m przed minięciem brzozy na działce nad terenem, gdzie nie było ani wysokich drzew, ani innych przeszkód – tłumaczył.
Powołano się na relacje świadków, do których mieli dotrzeć członkowie podkomisji. – Wielu z nich słyszało eksplozję, zanim samolot uderzył w ziemię. Podkomisja zgromadziła ponad 200 relacji świadków – mówił były szef MON.
Powtórzono również teorie o trotylu na szczątkach polskiego samolotu, a także przekonywano, że doszło do wykorzystania broni termobarycznej.
Czytaj także:Reklama.