Raport Antoniego Macierewicza w sprawie katastrofy smoleńskiej to de facto powtórzenie tez, które opinia publiczna słyszy od 12. lat. Przypomniano o tym w "Faktach" TVN. – Usłyszeliśmy o bombach i o wybuchach, ale słowa to nie dowody – powiedział Piotr Kraśko.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Dwa wybuchy w lewym skrzydle i centropłacie, podłożenie materiałów podczas remontu samolotu w Samarze to główne założenia raportu Macierewicza
Dokument składający się z 338 stron nie udowadnia tezy o zamachu, choć daje politykom Prawa i Sprawiedliwości podkładkę do powtarzania teorii spiskowych
– Słowa to nie dowody. Jakub Sobieniowski pokaże, od ilu lat słyszymy to samo, a jak daleko jesteśmy od symulacji do prawdy – powiedział Piotr Kraśko w "Faktach"
"Fakty" TVN o rewelacjach Macierewicza: Słowa to nie dowody
– Dla naukowców sprawa jest już rozstrzygnięta. Ta brzoza nie była powodem tragedii. Powodem była eksplozja – ogłosił Antoni Macierewicz. "Fakty" TVN przypomniały, że dowodem są m.in. niepoważne fragmenty rozmów Bogdana i Zygmunta Klichów z podłożonym głosem lektora.
– Cztery lata po zamachu jeszcze nie było komisji, a Macierewicz już prezentował ustalenia nazywane przełomowymi. Okrasił je tym samym zdjęciem i tymi samymi powtórzeniami – dodał Jakub Sobieniowski.
"Fakty" TVN przypomniały, że informacje o świadkach, którzy mieli słyszeć eksplozje także były powtarzane regularnie. – Powtarza się właściwie wszystko. Kolejne raporty komisji opierały się na eksperymentach na niskim poziomie – wytknął dziennikarz.
Chwilę po prezentacji raportu Krzysztof Brejza pokazał, że do jednego z eksperymentów wykorzystano tunel foliowy do ogórków. Celem było wysadzenie materiału, by wykazać wybuchowość ładunku paliwowo-powietrznego.
Zwrócono też uwagę, że "dowodem na wybuch" 100 metrów przed brzozą miała być trzysekundowa, niskiej jakości wizualizacja, która została zapętlona trzykrotnie. – Macierewicz nie pokazał nic nowego i przełomowego, a dziennikarze muszą to powiedzieć, bo Kaczyński obiecał nową, wielką zmianę – dodał dziennikarz TVN.
– Nawet w temacie samego raportu nie było nic nowego. Nie był to nawet raport końcowy. Raport nie zakończył pracy komisji i nie jest nowy. Powstał w sierpniu zeszłego roku – przypomniał Sobieniowski.
Raport Antoniego Macierewicza nie udowadnia zamachu
Jak pisaliśmy w naTemat, raport w sprawie katastrofy smoleńskiej nie wykazał podstawowej kwestii – dowodu w sprawie podłożenia materiałów wybuchowych w TU-154M. – Komisja nie jest w stanie stwierdzić, jak ładunki wybuchowe się tam znalazły – przyznał były minister.
Do samego raportu dołączono około 2 tysiące załączników, z czego 1 638 z nich to... zwykłe, przypadkowe zdjęcia. Nie działa także opis załączników, a część została z nich dodana w sposób nieprawidłowy. Zamieszczono jednak materiały o "polityce energetycznej Lecha Kaczyńskiego".
Przypomnijmy, że załączniki do raportu miały stanowić materiał dowodowy
W rozmowie z Anną Dryjańską dla naTemat głos zabrali także bliscy ofiar katastrofy smoleńskiej. "Kpina", "demagogia", "dyletanci" – komentowali prof. Jerzy Nowacki, Barbara Dolniak, Paweł Deresz i Małgorzata Sekuła-Szmajdzińska.