nt_logo

"Chcieli wracać, nie dali się przekonać". Ukraińcy wracają do kraju, a Polacy przeżywają ich wyjazdy

Katarzyna Zuchowicz

16 kwietnia 2022, 13:30 · 3 minuty czytania
Wciąż przyjeżdżają do Polski, wciąż Polacy szukają dla nich mieszkań, szkół, pracy, lekarzy. Cały czas, nieustannie, potrzebna jest pomoc i wolontariusze w całym kraju dwoją się i troją, by ją zapewnić. Ale coraz więcej ukraińskich uchodźców postanawia wracać. A Polacy, którzy ich gościli, relacjonują, że nie są w stanie ich zatrzymać.


"Chcieli wracać, nie dali się przekonać". Ukraińcy wracają do kraju, a Polacy przeżywają ich wyjazdy

Katarzyna Zuchowicz
16 kwietnia 2022, 13:30 • 1 minuta czytania
Wciąż przyjeżdżają do Polski, wciąż Polacy szukają dla nich mieszkań, szkół, pracy, lekarzy. Cały czas, nieustannie, potrzebna jest pomoc i wolontariusze w całym kraju dwoją się i troją, by ją zapewnić. Ale coraz więcej ukraińskich uchodźców postanawia wracać. A Polacy, którzy ich gościli, relacjonują, że nie są w stanie ich zatrzymać.
Tak było na początku marca na granicy z Ukrainą. Dziś wieluc uchodźców wraca do kraju. fot. Jakub Kaminski/East News

Obserwuj naTemat w Wiadomościach Google

  • Według danych Straży Granicznej od 24 lutego do 14 kwietnia z Polski do Ukrainy wyjechało 652 tys. osób.
  • – I na dworcu widać ruch, i przy odprawie. I widać, że ludzie wracają z dziećmi. Kilka dni temu byłam na granicy i obserwowałam, co się dzieje. Według mojej obserwacji było pół na pół – część osób czekała na wjazd do Polski, część na wyjazd – opowiada mieszkanka Przemyśla.
  • "Pani Lena, którą gościłam z 2 dzieci, w sobotę wróciła do Kijowa. Nie dała się przekonać, aby jeszcze poczekać, tęskniła za rodziną", "Nasza pani Ola też wyjechała na Ukrainę" – dzielą się swoimi "powrotami" Polacy.

Na facebookowych grupach, które od końca lutego żyją pomocą dla ukraińskich uchodźców, nadal jest ogromny zryw niesienia pomocy i odzew na każdy apel w każdej sprawie. Ale dziś widać też dodatkowe emocje, których kilka tygodni temu nie było i być nie mogło.

"Pani Lena, którą gościłam z 2 dzieci, w sobotę wróciła do Kijowa. Nie dała się przekonać, aby jeszcze poczekać, tęskniła za rodziną", "Nasza pani Ola też wyjechała na Ukrainę", "Przedwczoraj moja znajoma pojechała do Charkowa, udało jej się za darmo wejść do pociągu, w którym nie było już miejsc" – czytam relacje na jednej z takich grup.

Pani od Oli pisze, że kobieta chciała wracać, bo jej praca już normalnie zaczęła działać: "Nie ma tu stałej pracy, z której by mogła wynająć mieszkanie, a nie chciała dłużej siedzieć na głowie gospodarzom. Bardzo ubolewam nad tym, że pojechała na Ukrainę, mogę ją wspierać tylko mentalnie" – wyznaje.

Inna Polka, która gościła matkę z szóstką dzieci, też pisze, że wracają, w domu mają zwierzęta: konie, kozy, psy, kury: "Były u nas trzy tygodnie. Widzą, że koło Lwowa spokój, chcą do domu. Wiedzą, że zawsze mogą wrócić, ale teraz chcą do domu".

Ale są i takie głosy, że ktoś nie mógł się odnaleźć. "W mojej miejscowości też część uchodźców wróciła do Ukrainy. Wegetowali tu z dnia na dzień w nieprzyjaznym hotelu, nikt się nimi nie interesował, pozostawiono ich samych sobie. I tak powoli znikają, część już dzwoniła z Kijowa" – to relacja z Twittera.

Zastanawiają się, czy wracać

W wielu relacjach widać jednak, jak bardzo Polacy zżyli się ze swoimi gośćmi. Niektórzy piszą, że już tęsknią, że w domach po ich wyjeździe zrobiło się pusto. Inni razem z nimi cały czas przeżywają dylematy, co dalej.

– U mnie jest Galina z córkami i cały czas nie wiedzą, co robić. Wracać, czy nie wracać? Ale widzę, że coraz bardziej skłaniają się ku temu, żeby wrócić. Bo tam został dom, mąż, ojciec, praca, zwierzęta. Mieszkają 60 km od polskiej granicy, tam jest spokojnie. Ale to wszystko nie jest takie proste. Dziś znowu nad ranem Iwano-Frankiwsk został zaatakowany, to dwie godziny od ich domu. Mówię do Galiny: zastanów się, nie podejmuj pochopnie decyzji – mówi naTemat Anna Grad-Mizgała, która mieszka w Przemyślu.

Dodaje, że wszędzie wokół ukraińscy uchodźcy są na etapie zastanawiania się, co robić. – Mówią, że czas pokaże, że kluczowe będą dwa tygodnie do końca kwietnia. I wtedy okaże się, czy wracać, czy nie. Że być może, jeśli nie będzie większej eskalacji na zachodzie Ukrainy, spowoduje to większą falę powrotów, przynajmniej osób z tej części kraju – mówi.

Ale przyznaje – na granicy widać powroty. – I na dworcu widać ruch, i przy odprawie. I widać, że ludzie wracają z dziećmi. Kilka dni temu byłam na granicy i obserwowałam, co się dzieje. Według mojej obserwacji było pół na pół – część osób czekała na wjazd do Polski, część na wyjazd. Z ciekawości podeszłam do strażników granicznych i jeden z nich też ocenił, że jest pół na pół – opowiada.

Ukraińcy wracają do kraju

Ten ruch widać od pewnego czasu. Już kilka tygodni temu władze Przemyśla informowały, że pociągami jadącymi do Lwowa i Odessy każdego dnia do kraju wraca od stu do trzystu Ukraińców.

Teraz TVN24 relacjonuje: "Z przemyskiego dworca codziennie odjeżdżają dwa pociągi do Ukrainy. O 18.59 w kierunku Odessy, a o 22.35 do Kijowa. Codziennie wyrusza nimi kilkaset osób. Dlatego ruch na dworcu w nocy wcale nie jest mniejszy niż za dnia".

Praktycznie nie ma dnia, by nie pojawiały się nowe wiadomości na ten temat. "Tylko na przejściu pieszym jest to około kilkudziesięciu osób dziennie" – przekazał w rozmowie z Portalem Samorządowym wójt gminy Medyka. "W Medyce jest coraz mniej uchodźców przybywających do Polski, a z drugiej strony — coraz więcej z nich wraca na Ukrainę. I teraz powracają głównie kobiety z dziećmi" – opowiadał Marek Iwasieczko.

Według danych Straży Granicznej od 24 lutego do 14 kwietnia z Polski do Ukrainy wyjechało 652 tys. osób. Tylko 14 kwietnia – 22,5 tys. osób, 13 kwietnia – 20 tys., a np. 11 kwietnia – 16,6 tys..

Według danych ONZ w ogóle do Ukrainy wróciło już ponad 870 tys. uchodźców. Wiele osób wróciło do Kijowa, w mieście utworzyły się nawet korki. Według relacji mieszkańców, od początku kwietnia życie w mieście powoli wraca do normy.

Czytaj także: https://natemat.pl/406600,zycie-w-kijowie-powoli-wraca-do-normy-jak-wyglada-sytuacja-w-miescie