Matylda Damięcka, znana z tworzenia wymownych grafik, otworzyła się w ostatnim wywiadzie na temat depresji. Opowiedziała także o swoich odczuciach związanych ze śmiercią oraz wizji własnego ostatniego pożegnania. "Spisałam sugestie, jak ma wyglądać mój spektakl pogrzebowy" – podkreśliła artystka.
Matylda Damięcka prywatnie jest córką Macieja Damięckiego i młodszą siostrą Mateusza Damięckiego. Jest aktorką, ale od dłuższego czasu zajmuje się prowadzeniem konta "thegirlwhofellonearth" na Instagramie. Tam często - bywa, że codziennie - publikuje własne grafiki i rysunki, które są jej komentarzem do wydarzeń związanym ze światem polityki, kultury czy gwiazd.
W ostatnim czasie chociażby opublikowała rysunek z podobizną Jarosława Kaczyńskiego, nawiązując do 12. rocznicy katastrofy smoleńskiej. "Nie chcę, żeby martyrologia była naszą cechą narodową, zasługujemy na więcej, jesteśmy czymś więcej" – tak podpisała ilustrację.
Na początku kwietnia za pomocą wymownej grafiki skomentowała masakrę w Buczy. Artystka narysowała ciało mężczyzny i psa, które jest symbolicznie połączone czerwoną smyczą. "Spacer z psem. #masłosięskończyłokupiszwracająctociastoupiekę" – napisała. Twórczość Damięckiej na Instagramie śledzi niemal 240 tys. followersów.
Damięcka nie boi się rozmawiać o śmierci. Spisała już testament
Ostatnio podczas finałowej gali konkursu na "Superbohaterkę 2021", organizowanej przez redakcję "Wysokich Obcasów", jednym z pokazów wokalnych, który uświetnił imprezę, był występ Matyldy Damięckiej. Właśnie teraz do tej gazety 36-letnia artystka udzieliła wywiadu. Nie zabrakło tematu depresji.
"Żeby utrzymać swoje natręctwa i przyjaciółkę depresję w ryzach, potrzebuję pewnych stałych, potrzebuję codziennych rytuałów" – podkreśliła. "Muszę nazwać emocje, które idą z rzeczywistości, i zrobić porządek w głowie. Każde mniejsze lub większe wahnięcie wprowadza niepotrzebnie chaos" – dodała.
Damięcka nie ukrywa, że jej strefa komfortu zamyka się na niej samej, ukochanym czworonogu, znajomych czterech kątach i pewnego rodzaju rutynie. Artyska zaznaczyła, że jej brat Mateusz stanowi dla niej wielkie wsparcie. Wspomniała moment, kiedy wysłał ją na urlop.
"Zapłacił i kazał mi natychmiast wyjechać. W dziupli na Fuercie urządziłam kopię swojego mieszkania. Kupiłam koc i duży kubek, co robię w każdym nowym miejscu. Wracałam tam kilkakrotnie, ale po przyjeździe już drugiego dnia szukałam biletów powrotnych" – przyznała.
Dalsza część rozmowy dziennikarki i Damięckiej zeszła na tematy związane ze śmiercią. "Wychodzimy z założenia, że najlepiej o niej nie myśleć i żyć tak, jakby jej nie było. A przecież ona i tak nas dogoni" – zaznaczyła córka Macieja Damięckiego.
Okazuje się, że 36-latka spisała już ostatnią wolę. "Mam przygotowany testament, który czasami koryguję. I spisałam sugestie, jak ma wyglądać mój spektakl pogrzebowy" – zwierzyła się. Damięcka nie chce, aby jej pożegnanie wyglądało jak typowa, smutna stypa. Ma właśną wizję.
"Walić konwenanse. Mój pogrzeb będzie tą imprezą. Imprezą, na której sobie odbijecie wszystkie imprezy, z których się za życia wymigałam. Zamawiam anegdoty, muzyczne interpretacje, których będę referencją. Tańczyć też pozwalam" – podsumowała.
Redaktorka, reporterka, koordynatorka działu show-biznes. Tematy tabu? Nie ma takich. Są tylko ludzie, którzy się boją. Szczera rozmowa potrafi otworzyć furtkę do najbardziej skrytych zakamarków świadomości i rozjaśnić umysł. Kocham kolorowych i uśmiechniętych ludzi, którzy chcą zmieniać szarą Polskę. Chcę być jedną z tych osób.