Na kanale Rossija 1 swój program ma jeden z największych propagandystów rosyjskich, czyli Władimir Sołowjow. Widzowie mogli poczuć się zaskoczeni, gdy jeden z gości, zamiast pochwalić "operację specjalną" w Ukrainie, wypowiedział słowa nawołujące do wycofania się wojsk Rosji z okupowanych terenów.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Jeden z naczelnych propagandystów Władimira Putina, Władimir Sołowjow, zaprosił niedawno do swojego programu eksperta, który jawnie skrytykował działania wojsk Rosji w Ukrainie.
Gość nawoływał do wycofania się armii, mówiąc, że "denazyfikacja" Ukrainy powinna zostać dokonana przez Ukraińców.
Władze Kremla wciąż zamykają niezależne portale i serwisy, które sprzeciwiają się propagandzie prezydenta Rosji.
Odważne słowa eksperta w programie Sołowjowa
Władimir Sołowjow uchodzi za jednego z najwierniejszych propagandystów Władimira Putina. Kontrowersyjny dziennikarz prowadzi własny program na antenie reżimowej stacji Rossija 1, gdzie często daje upust swoim emocjom. Niedawno przeklął Wołodymyra Zełenskiego, nazywając go "diabłem" oraz "antychrystem".
Co więcej, Sołowjow twierdził, że z głową ukraińskiego państwa nie można negocjować, a należy go ścigać. Prognozował również, że Zełenski będzie ostatnim prezydentem Ukrainy. "Po nim już jej nie będzie" – oznajmił.
Jak można się zresztą domyślać, propagandysta przeważnie zaprasza do swojego show osoby, które mają podobne poglądy co on. Tym razem jednak sytuacja wymknęła się nieco spod jego kontroli. Jeden z gości skrytykował działania wojsk Władimira Putina w Ukrainie.
– Zostawmy denazyfikację Ukrainy Ukraińcom. My nie możemy tego za nich robić. Czy musimy pakować się w drugi Afganistan, albo nawet gorzej? – zastanawiał się ekspert, podkreślając, że w sąsiednim państwie "jest więcej ludzi, którzy potrafią się jeszcze lepiej posługiwać bronią".
– Dość tego. Armia wykonała swoje zadanie. Dajmy dyplomatom, albo jakiś organizacjom rozwiązać te problemy. Armia nie może być organem decyzyjnym w tych sprawach – dodał gość Sołowjowa.
Przypomnijmy, że obywatele Rosji za pośrednictwem telewizji otrzymują informacje od rządu, że to, co dzieje się w Ukrainie, nie jest wojną, a "specjalną operacją militarną", mającą na celu "denazyfikację i demilitaryzację" kraju. Władimir Putin z kolei nazywa najechane przez siebie państwo "bezprawnym" i rządzonym przez "neonazistów" i "narkomanów", przyjmujących rozkazy z Waszyngtonu.
Putin walczy z niezależnymi mediami
Jak pisaliśmy wcześniej w naTemat, Rosja cały czas zwalcza i zamyka media, które przekazują rzetelne informacje dotyczące dramatycznej sytuacji ludności cywilnej w Ukrainie. Niestety Rosjanom zostaje właściwie tylko propaganda Kremla, czyli takie media jak Sputnik czy RIA Nowosti.
Rząd Rosji zablokował rosyjskojęzyczny serwis "Moscow Times". Gazeta podała na swojej anglojęzycznej stronie, że jej rosyjski portal został zablokowany po tym, jak gazeta opublikowała "nieprawdziwy (zdaniem władz) raport o policjantach odmawiających walki na Ukrainie".