Widać nawet bunkier Putina? Google Maps ujawnił tajne obiekty wojskowe w Rosji
redakcja naTemat
19 kwietnia 2022, 11:20·3 minuty czytania
Publikacja artykułu: 19 kwietnia 2022, 11:20
Google usunął funkcję ukrywania z baz i obiektów uznanych za tajne na satelitarnych zdjęciach w Rosji. Internauci publikują zdjęcia lotnisk, baz marynarki wojennej, kosmodromu, a nawet rzekomego bunkra Władimira Putina.
Wszystkie tajne obiekty rosyjskiej armii może obejrzeć każdy z nas na Google Maps
Od kilku dni internauci publikują zdjęcia rosyjskich obiektów wojskowych, a nawet rzekomego bunkra Władimira Putina
Google przekazał rosyjskiej agencji TASS, że nie wprowadzono w tym zakresie żadnych zmian. Zdaniem amerykańskiego giganta rosyjskie obiekty wojskowe były i są widoczne w Google Maps
Cenzura w Google Maps i Street View działa od wielu lat. Zdjęcia satelitarne obiektów wojskowych są z reguły zamazane lub wyświetlane w gorszej jakości, aby chronić ich tajność. Ukrytych miejsc na mapach jest mnóstwo i to z wielu różnych powodów. Jednym z nich może być na przykład tajemnica wojskowa lub inne klauzule, którymi obejmuje się strategiczne obiekty. Okazuje się, że Federacja Rosyjska jest wyłączona spod tego rodzaju ochrony.
O rosyjskim uzbrojeniu mówi cały świat
Lotniska, bazy marynarki wojennej, kosmodrom, a nawet rzekomy bunkier Władimira Putina – wszystkie tajne obiekty rosyjskiej armii może zobaczyć teraz każdy z nas. I to w wysokiej rozdzielczości.
"Ktoś 'wędrując' po tajnych miejscach w Rosji być może poszuka bunkra Putina" – napisał ukraiński portal Defence Express. "Teraz każdy może zobaczyć rosyjskie wyrzutnie, silosy międzykontynentalnych pocisków balistycznych, stanowiska dowodzenia i tajne obiekty z rozdzielczością do 0,5 m na piksel" – przekazała z kolei ukraińska armia, bazując na tych doniesieniach.
O rosyjskim uzbrojeniu mówi cały świat, a internauci chwalą się swoimi "odkryciami". Na zdjęciach są m.in. okręty podwodne na Kamczatce na Dalekim Wschodzie, wojskowa baza lotnicza w Kursku – 150 km od granicy rosyjsko-ukraińskiej czy magazyn broni jądrowej pod Murmańskiem.
Niektórzy wskazują również rzekomy bunkier nuklearny Władimira Putina i jego luksusową rezydencję w Gelendżyku na kaukaskim wybrzeżu Morza Czarnego.
Walerij Solowiew, rosyjski politolog i były profesor w Moskiewskim Państwowym Instytucie Stosunków Międzynarodowych, uważa natomiast, że bunkier Putina to tak naprawdę wielkie i wyposażone w nowoczesne technologie podziemne miasto.
Jak już informowaliśmy w naTemat, jego zdaniem jest to luksusowa kryjówka, znajdująca się w górach Ałtaj, w pobliżu granicy mongolskiej i kazachskiej. Brytyjski "Daily Mail" podał nawet nazwę ośrodka: "Altayskoye Podvorie" i zamieścił zdjęcia, sugerując, że "to może być gdzieś tu".
Jak twierdzi gazeta, może chodzić o górską daczę zbudowaną przed laty na tym terenie przez Gazprom – w rejonie, jak precyzuje gazeta, ongudajskim w Republice Ałtaju, na Syberii przy granicy z Mongolią, Chinami i Kazachstanem.
Mają o tym świadczyć otwory wentylacyjne, linia wysokiego napięcia wystarczająca do zasilenia małego miasta oraz fakt, że w trakcie ich konstrukcji na miejscu widziano niemieckie maszyny do drążenia tuneli.
Zdjęcia wojskowych obiektów w Rosji od zawsze są widoczne?
Google przekazał rosyjskiej agencji TASS, że nie wprowadzono żadnych zmian, jeśli chodzi o zdjęcia satelitarne rosyjskich obiektów wojskowych. Zdaniem amerykańskiego giganta rosyjskie obiekty wojskowe były i są widoczne w Google Maps.
Zmian nie zauważył też Konrad Muzyka, ekspert wojskowy i analityk. "Nigdy nie widziałem zamazanej rosyjskiej bazy wojskowej na Mapach Google czy Google Earth. A wierzcie mi, spędziłem 'trochę czasu' w tych aplikacjach" – napisał na Twitterze.
Sąd w Moskwie zagroził też firmie Google i właścicielowi Wikipedii (fundacji Wikimedia) grzywnami za nieusunięcie "fałszywych" informacji o konflikcie ukraińskim. Jak podała agencja Interfax, Google może zostać obciążony grzywną w wysokości do 12 mln rubli (około 133,4 tys. euro), natomiast Wikipedia – do 8 mln rubli.
W ubiegłym tygodniu Roskomnadzor oskarżył YouTube o "sianie dezinformacji" ws. rosyjskiej inwazji na Ukrainę. W związku z tym urząd zakazał właścicielowi serwisu, czyli koncernowi Google, i jego platformom reklamowania się w Rosji.