nt_logo

"O 5:30 jeszcze wierzyłem, że uda się go wydostać". Nie żyje 37-letni górnik z kopalni Pniówek

Anna Świerczek

21 kwietnia 2022, 13:27 · 3 minuty czytania
Dominik Godziek miał 37 lat. Pasjonował się piłką nożną, choć miejscem jego pracy była kopalnia. Dokładnie – kopalnia Pniówek w województwie śląskim, w której 20 kwietnia doszło do tragicznego wypadku. – Po pierwszym telefonie od jego żony modliłem się, by wyciągnęli go żywego. Nie udało się... – mówił w rozmowie z mediami przyjaciel zmarłego.


"O 5:30 jeszcze wierzyłem, że uda się go wydostać". Nie żyje 37-letni górnik z kopalni Pniówek

Anna Świerczek
21 kwietnia 2022, 13:27 • 1 minuta czytania
Dominik Godziek miał 37 lat. Pasjonował się piłką nożną, choć miejscem jego pracy była kopalnia. Dokładnie – kopalnia Pniówek w województwie śląskim, w której 20 kwietnia doszło do tragicznego wypadku. – Po pierwszym telefonie od jego żony modliłem się, by wyciągnęli go żywego. Nie udało się... – mówił w rozmowie z mediami przyjaciel zmarłego.
Jedną z ofiar wypadku w kopalni Pniówek w Pawłowicach, do którego doszło w nocy z wtorku na środę, jest Dominik Godziek. Fot. LUCYNA NENOW / POLSKA PRESS

Obserwuj naTemat w Wiadomościach Google

  • Tysiąc metrów pod ziemią w kopalni Pniówek doszło najprawdopodobniej do dwóch wybuchów metanu
  • Akcja ratownicza od wielu godzin prowadzona jest w bardzo trudnych warunkach
  • Jak dotąd poinformowano o śmierci pięcu osób. Wśród nich jest 37-letni Dominik Godziek

Jak informowaliśmy w naTemat, do tragicznego wypadku w kopalni Pniówek na Śląsku doszło w nocy z wtorku na środę. Najpierw eksplozja nastąpiła kwadrans po północy w ścianie N-6 na poziomie 1000 metrów pod ziemią. Kolejny wybuch nastąpił ok. godz. 3 w nocy, gdy już na dół zjechali ratownicy.

Według specjalistów w kopalni doszło najprawdopodobniej do dwóch zapłonów metanu, jeden został stwierdzony w czasie prowadzonej akcji ratowniczej i to on był najbardziej niebezpieczny. W zagrożonym rejonie przebywało łącznie 42 pracowników. 25 poszkodowanych przewieziono do szpitali.

Ratownikom w dalszym ciągu nie udało się odnaleźć siedmiu zaginionych górników. Na ten moment tragiczny bilans to pięć ofiar śmiertelnych. Wśród nich jest 37-letni Dominik Godziek - były zawodnik i prezes LKS Brzeźce.

To właśnie klub LKS Brzeźce poinformował jako pierwszy o śmierci swojego byłego zawodnika. "Z głębokim żalem informujemy, że dziś dotarła do nas bardzo przykra informacja. Nasz były zawodnik, Prezes, członek zarządu podokręgu Tychy, ale przede wszystkim PRZYJACIEL Dominik Godziek nie żyje. Spoczywaj w pokoju przyjacielu" – napisano na profilu klubu na Facebooku.

O swoim zmarłym przyjacielu wypowiedział się w rozmowie z portalem sportowefakty.pl Waldemar Wuzik, obecny prezes klubu LKS Brzeźce.

– O 5:30 zadzwoniła do mnie jego żona, informując, że w kopalni był wybuch i że szukają Dominika. Nogi się pode mną ugięły, ale wtedy jeszcze wierzyłem, że uda się wydostać go żywego. Niestety, potem małżonka mojego przyjaciela potwierdziła najgorszy scenariusz – zrelacjonował.

Jak podaje portal sportowy, 37-letni górnik i działacz piłkarski osierocił trójkę dzieci, dwóch synów i córkę. Podkreślmy, że akcja poszukiwawcza w kopalni Pniówek trwa cały czas, ostateczny bilans katastrofy nie jest jeszcze znany. Rodziny poszkodowanych górników zostały objęte opieką psychologów.

Akcja ratownicza w KWK Pniówek

Akcja ratownicza od wielu godzin prowadzona jest w bardzo trudnych warunkach. W rejonie przeprowadzanych działań w dalszym ciągu przekroczone są bowiem dopuszczalne stężenia gazów, które maksymalnie utrudniają pracę ratowników.

W nocy ze środy na czwartek 13 zastępów ratowników wyposażonych w aparaty tlenowe prowadziło intensywne prace mające na celu przywrócenie atmosfery w zagrożonym rejonie do bezpiecznych stężeń gazów.

"Zabudowali wentylator i ponad 200 metrów lutniociągu – instalacji umożliwiającej wtłoczenie czystego powietrza. Aby sukcesywnie i skutecznie przewietrzyć odcinkami wyrobisko przyścianowe ściany N-6 i bezpiecznie kontynuować poszukiwanie pracowników, ratownicy muszą zabudować odcinkami jeszcze około 500 metrów lutniociągu" – informuje Jastrzębska Spółka Węglowa, która na bieżąco publikuje komunikaty o działaniach.

Czytaj także: https://natemat.pl/397095,gornicy-wsciekli-na-polski-lad-dostali-14-tki-mniejsze-o-1000-zl