Obserwuj naTemat w Wiadomościach Google
Liczna grupa uchodźców uciekających przed wojną z Ukrainy została przyjęta przez właścicieli hoteli, pensjonatów oraz pozostałych kwaterodawców na Podhalu. Teraz jednak zbliżają się majówka i sezon, a pomoc finansowa rządu dla osób, które zapewniły schronienie uchodźcom, na dniach się skończy.
Wiele pokoi zajętych przez uchodźców była już wcześniej zarezerwowana. – Odwołanie rezerwacji oznaczałoby zbyt duże straty. Tym bardziej że rząd płaci tylko 70 zł na dzienne utrzymanie jednego uchodźcy z wyżywieniem. Wiele obiektów przy tej stawce musi dokładać pieniądze z własnej kieszeni – powiedział Onetowi Karol Wagner z Tatrzańskiej Izby Gospodarczej.
Czytaj także: Skandaliczne słowa radnej PiS do Trzaskowskiego. Później obraziła uchodźców z Ukrainy
Stąd Tatrzańska Izba Gospodarcza poprosiła małopolskich samorządowców o pomoc w relokacji Ukraińców. – Są one konieczne, ponieważ my też musimy żyć i zarabiać. Szczególnie, że jesteśmy po dwóch latach wyniszczeni covidem – zaznaczył Wagner w rozmowie z "Gazetą Wyborczą".
Właściciele hoteli i pensjonatów w Zakopanem zwrócili się z zapytaniem do burmistrza Leszka Doruli, czy istniałaby możliwość przekwaterowania grupy około 340 uchodźców do kilku pensjonatów, których właścicielem jest miasto.
– Burmistrz Zakopanego zarządza majątkiem, w którym jest m.in. spółka hotelarska Polskie Tatry. Skoro zarządza w naszym imieniu majątkiem mieszkańców Zakopanego, to myśleliśmy, że w obliczu wojny wykaże się empatią i da schronienie uchodźcom – zaznaczyła z Agata Wojtowicz z Tatrzańskiej Izby Gospodarczej.
Jak informuje "Tygodnik Podhalański", Dorula jednak odmówił. W liście do hotelarzy oznajmił, że "rozpatrzenie powyższej prośby nie leży w kompetencji Urzędu Miasta", bo "nie zajmuje się on relokacją uchodźców".
Czytaj także: "Pani Kempa mówi nieprawdę". Ochojska punktuje błędy rządu PiS ws. uchodźców
"Działania podejmowane pozasystemowo i niezgodnie z wdrażanymi procedurami miały charakter inicjatywy oddolnej, za którą odpowiadają organizatorzy. Wiązało się to z ryzykiem sytuacji, z którą teraz mamy do czynienia, a w której osoby chroniące się u nas przed wojną znów znajdą się w trudnej i stresującej sytuacji związanej ze zmianą miejsca zamieszkania" – przekazał Dorula.
Wojtowicz podkreślała, że decyzja odmowna burmistrza jest szczególnie zaskakująca, nie tylko biorąc pod uwagę fakt, że miasto posiada kilka pensjonatów, ale też dlatego, że już na początku marca przedsiębiorcy powiedzieli wiceburmistrz Agnieszce Nowak-Gąsienicy, że w sezonie będą musieli skończyć udzielać pomocy Ukraińcom.
– To nie jest tylko nasz problem. Tu chodzi o ogromną rzeszę azylantów – wskazała. Dodała, że 34 uchodźców udało się przesiedlić dzięki pomoc starosty, jednak już w maju trzeba będzie przekwaterować ponad 30 osób, a na koniec czerwca 25.
Do zmieszania odniosła się na specjalnie zorganizowanej konferencji posłanka Platformy Obywatelskiej Jagna Marczułajtis-Walczak. – To zaskakujące, że od 4 kwietnia w mieście, ani w całym powiecie tatrzańskim nie działa już żaden punkt pomocy zorganizowany przez wojewodę czy urząd miasta – powiedziała.
Czytaj także: Jaki uderza w UE za brak pieniędzy na pomoc Ukraińcom. Tymczasem PiS "nie chce się prosić"
Podkreśliła, że pomoc jest udzielana uchodźcom oddolnie, przez mieszkańców i ludzi dobrej woli. – To jest dramat Zakopanego i tych ludzi, którzy zostali pozostawieni sami sobie. Pomoc rządowa, o której tak pięknie mówi premier Morawiecki, nie istnieje – przyznała.
W trakcie konferencji Anna Karpiel-Semberecka z zakopiańskiego urzędu miasta próbowała bronić burmistrza. – Musimy przestrzegać procedur – oznajmiła. Dodała jednak, że na początku maja zostanie uruchomiony nowy punkt pomocy humanitarnej dla uchodźców w Zakopiańskim Centrum Edukacji.