
Posiedzenia komisji są zamknięte i na ogół odbywają się w specjalnej sali w Sejmie. W tym wypadku posłów zaproszono do ABW. Otrzymali tajną informację (…). Po spotkaniu wszyscy - od prawa do lewa - mówili, że rozmowa rozwiała ich wątpliwości, czy Brunon K. rzeczywiście stanowił zagrożenie. CZYTAJ WIĘCEJ
"Gazeta Wyborcza" cytuje posła PiS Marka Opiołę, który po spotkaniu z funkcjonariuszami przyznał, że zagrożenie rzeczywiście było realne. "Pokazano nam bardzo sugestywny materiał" – stwierdził.
Według naszych informacji to ona wspierała finansowo rodzinę Brunona K. Naukowiec korzystał też z jej domu pod Wieliczką, który jakiś czas temu opuścił. Czy coś tam przechowywał? Wiadomo jedynie, że posesja była obserwowana przez Agencję. CZYTAJ WIĘCEJ
Źródło: "Gazeta Wyborcza"