Brunon K. planował zamach na prezydenta, premiera i posłów.
Brunon K. planował zamach na prezydenta, premiera i posłów. Fot. Zrzut ekranu z serwisu nk.pl.
Reklama.
Publicysta zauważa, że Brunon K. od dawna był na oku służb, dlatego nie miał realnej szansy na przeprowadzenie ataku, każdy jego ruch był dokładnie obserwowany. Ponadto dwóch z czterech członków jego grupy to agenci ABW, działający pod przykrywką – pisze Czuchnowski w "Gazecie Wyborczej".
Sprawę zdecydowano się jednak ujawnić teraz i to przykuło uwagę dziennikarza, który zastanawia się, czy w takim razie konferencja była w ogóle potrzebna, skoro realne zagrożenie mogło nie istnieć.
Zobacz: Brunon K. należał do Platformy? Cezary Gmyz o znikającej wzmiance w życiorysie niedoszłego zamachowca

Wojciech Czuchnowski nie przesądza jednak, jak było w rzeczywistości. Zastanawiają go za to szczegóły akcji, których ABW i prokuratura nie chcą ujawniać. Przypomina, że nawet informacja o podstawionych agentach ABW jest nieoficjalna. Jego zdaniem to właśnie te szczegóły są w całej sprawie bardzo zastanawiające.
Wojciech Czuchnowski

Nie wiadomo bowiem, jak daleko posunęli się agenci "pod przykryciem", którzy współtworzyli "tajną" organizację Brunona K. Czy zachęcali go do planów ataku na Sejm lub Pałac Prezydencki, czy tylko znali takie zamiary? Czy wiedzieli, gdzie kupuje broń i składniki do produkcji bomby, czy też wręcz pomagali mu w zakupie tych materiałów? CZYTAJ WIĘCEJ


źródło: "Gazeta Wyborcza"
Publicysta pyta także o to, czy w rzeczywistości nie jest może tak, że służby wykreowały Brunona K. na groźnego terrorystę, mimo tego, że był on jedynie mało groźnym "piromanem-amatorem". Zaznacza, że o tym wszystkim rozstrzygnie już sąd.
Cały komentarz przeczytasz w "Gazecie Wyborczej".