"To propaganda na poziomie żenady". Jak PiS chwalił się odcięciem od rosyjskiego gazu
Wioleta Wasylów
28 kwietnia 2022, 14:53·5 minut czytania
Publikacja artykułu: 28 kwietnia 2022, 14:53
Rosja zakręciła przysłowiowy kurek z gazem Polsce. Z kolei politycy PiS mówili o tym, że rząd odniósł sukces w uniezależnianiu się od surowców z Rosji i dywersyfikacji dostaw. – W trochę żenujący sposób próbują pokazać, że mają wszystko pod kontrolą, a nie do końca tak jest – oceniła w rozmowie z naTemat posłanka Polski 2050 Paulina Hennig-Kloska. Nieco bardziej wyrozumiały dla poczynań rządzących był inny nasz rozmówca: były minister gospodarki Janusz Steinhoff.
Rosjanie zdecydowali się wstrzymać dostarczanie Polsce gazu, ponieważ nie chciała ona płacić za import tego surowca w rublach.
Politycy PiS w swojej narracji przekonywali o sukcesie w uniezależnianiu się od surowców z Rosji i dywersyfikacji dostaw gazu.
Czy rzeczywiście rząd ma powody do zadowolenia, ocenili w rozmowie z naTemat: posłanka Polski 2050 Paulina Hennig-Kloska oraz były minister gospodarkiJanusz Steinhoff.
Minister klimatu Anna Moskwa oznajmiła, że "rząd od początku wojny deklarował, że jest gotowy na pełną niezależność od rosyjskich surowców". Zapewniała też, że gazu Polsce nie zabraknie, bo magazyny są zapełnione w 76 proc. Pełnomocnik rządu ds. strategicznej infrastruktury energetycznej Piotr Naimski wskazał zaś, że nasz kraj bierze gaz nie tylko bezpośrednio z Rosji.
– Spółka Gaz-System, zajmująca się przesyłem surowca, dysponuje różnymi wejściami do polskiego systemu przesyłowego. To jest Gazoport w Świnoujściu czy też wejście z Niemiec. Mamy możliwość fizycznego rewersu gazu w gazociągu jamalskim" – powiedział. Przypomniał, że w październiku uruchomiony będzie Baltic Pipe, czyli system gazociągów łączących Polskę, Norwegię i Danię.
Także premier Mateusz Morawiecki utrzymywał, że "Polska przygotowała się już wcześniej do dywersyfikacji dostaw gazu". – Poziom wypełnienia naszych magazynów jest dużo wyższy niż większości krajów Europy. Dlatego także zanim Gazociąg Bałtycki zostanie uruchomiony, będziemy mogli czerpać z naszych zasobów, oraz pozyskiwać gaz ze wszystkich możliwych innych kierunków, w tym Niemiec i Czech – dodał.
Jeszcze przed ogłoszeniem przez Rosjan zakręcenia tzw. kurka z gazem Polsce, premier stwierdził, "że od gazu w każdej chwili możemy odciąć się sami".
O tym, jak PiS chwali się odcięciem od rosyjskiego gazu
Nie tylko premier i minister klimatu, ale także inni politycy rządzącego Prawa i Sprawiedliwości starają się forsować narrację mówiącą o sukcesie w uniezależnianiu się od surowców z Rosji i dywersyfikacji dostaw gazu. "Historyczny dzień. Polska niezależna od rosyjskiego gazu. Koniec z szantażem Moskwy. Tak się dba o interesy Polski. Na rządy PO-PSL spuśćmy kurtynę milczenia" – napisała na Twitterze europosłanka Beata Mazurek.
Jest jednak pewien szkopuł. Pierwsze kroki w celu zróżnicowania dostaw podejmowano jeszcze przed rządami PiS. Po drugie, to Rosja sama zakręciła kurek Polsce. Po trzecie, jak przewidują eksperci, Polska na razie nie odetnie się całkowicie od rosyjskiego gazu. Szacuje się, że ok. 1/3 dostaw będzie pochodziła z rewersu jamalskiego, czyli dostaw z "wejścia niemieckiego". Chodzi o gaz z Rosji, ale nie brany bezpośrednio stamtąd, tylko od Niemców.
"To ogromne zaniechanie ze strony PiS"
– To propaganda na poziomie żenady, chwalą się tym, że Putin postawił polski rząd pod ścianą i że mają zakręcony kurek z gazem – tak do słów polityków PiS odniosła się w rozmowie z naTemat posłanka Polski 2050 i ekspertka od gospodarki Paulina Hennig-Kloska.
– To ogromny grzech zaniechania ze strony PiS. Za długo mówili, że chcą wprowadzić sankcje i doszło do tego, że Rosja sama je na siebie nałożyła. Rząd pozwolił Putinowi na pokaz siły i propagandę, że to on rozdaje karty w Europie, jeśli chodzi o surowce energetyczne, i że może sobie pozwolić na takie ruchy – tłumaczyła.
Jak stwierdziła, "tweeta pani Mazurek można porównać do putinowskiej propagandy". – PiS w trochę żenujący sposób próbuje pokazać, że ma wszystko pod kontrolą, a nie do końca tak jest. Mamy wiele szczęścia, że jest sezon letni. Gdyby był sezon grzewczy, to nasze zapasy w magazynach wystarczyłyby na miesiąc – zauważyła nasza rozmówczyni.
Hennig-Kloska o umowie z Norwegią i współpracy z Niemcami
– Dziś Polacy nie potrzebują tego typu wpisów ze strony pani europoseł, tylko odpowiedzialnego rządu, który zapewni odpowiednią ilość gazu w rozsądnej cenie i bezpieczeństwo energetyczne na jesień – podkreśliła Hennig-Kloska.
Wskazała, że poza tym potrzeba trzech rzeczy: "pieniędzy na transformację energetyczną, w tym pilnego odblokowania 253 mld zł z Krajowego Planu Odbudowy; zmiany prawa w celu szybszego rozwoju odnawialnych źródeł energii; i przede wszystkim dobrej dyplomacji".
– Teraz w dużej mierze będziemy zależni od dobrej współpracy z partnerami w Europie, którzy mogą nam zapewnić rewersy gazu i udostępnić infrastrukturę gazową do przesyłu. Przede wszystkim konieczne jest zawarcie dobrych kontraktów z Norwegami, bo sama infrastruktura, którą mamy, to tylko pierwszy krok, ale kluczowe jest wypełnienie jej gazem – oceniła posłanka Polska 2050.
– Śmiem twierdzić, że nie mamy jeszcze kontraktu, który zabezpieczyłby odpowiedni poziom dostaw gazu. Gdyby rząd go miał, premier Morawiecki machałby nim cały dzień na konferencji. Powinien więc usiąść do stołu i przeprowadzić parę rozmów polityczno-biznesowych. Musimy skorzystać z każdej wyciągniętej ręki: i tej niemieckiej i norweskiej, bo o gaz w Europie będą się jesienią "bić" wszyscy – przyznała nasza rozmówczyni.
Polski rząd nie stronił od krytycznych wypowiedzi w stosunku do Niemców. Teraz jednak wskazywał na współpracę w kwestii dostaw gazu. – To dość przewrotne i złośliwe względem polityków PiS, że los zmusza ich do pójścia w tym kierunku. Wierzę, że rząd niemiecki podejdzie do sprawy odpowiedzialnie, bo zdaje sobie sprawę, z jak poważnym wyzwaniem mierzy się dziś Europa, i że musimy być solidarni – stwierdziła Hennig-Kloska.
– Jeżeli jesienią dalej uzależnieni będziemy od rosyjskiego gazu, tylko z tą różnicą, że płynąć do nas będzie on z Niemiec, to rząd okaże się niepoważny i niesprawny. Udowodni, że nie dał rady. To ośmieszy nas w oczach opinii publicznej na świecie i w Europie. Bo ten, który najwięcej krzyczy, nadal będzie uzależniony od Putina – zaznaczyła przy tym.
Dodała, że najlepszym rozwiązaniem dla PiS byłaby możliwość uruchomienia pełnej przepustowości rurociągu z Norwegii i gazoportu w Świnoujściu. – Jeżeli będziemy w stanie wypełnić te dwie infrastruktury, to takie rewersy od Niemców nie będą potrzebne. Powstaje tylko pytanie, czy rząd będzie w stanie załatwić konkretne kontrakty – tłumaczyła.
"Kwestia dywersyfikacji dostaw gazu była omawiana już za rządów premiera Buzka"
Z kolei inny rozmówca naTemat, były minister gospodarki Janusz Steinhoff podkreślił, iż nie jest przekonany o tym, że Polska będzie kupowała gaz rosyjski z Niemiec. – Nie wiem, czy rosyjski gaz na niemieckim rynku się w ogóle pojawi, dlatego że Europa zapowiedziała ograniczenie odbioru gazu z Rosji o 70 proc. do końca roku – tłumaczył.
– Nie liczmy na to, że będziemy kupować gaz rosyjski. Jestem przekonany o słuszności wprowadzenia ostrego embarga na dostawy gazu. To przysporzy Unii Europejskiej wiele problemów, ale uważam, że trzeba je przyjąć na siebie ze względów etyczno-moralnych i po to, by bronić suwerenności Ukrainy – dodał.
Podkreślił, że "problem dywersyfikacji dostaw gazu był już przedmiotem działań rządu Jerzego Buzka". – Wtedy powstała koncepcja budowy połączenia z Norwegią i podpisano stosowne umowy. Następcy nie kontynuowali tego projektu, a szkoda. W czasach pierwszego rządu PiS pojawił się projekt budowy gazoportu i to oni rozpoczęli jego budowę. Potem PO to kontynuowała i zbudowała terminal gazowy. Gdy PiS ponownie objął władzę, postanowił zrealizować projekt Baltic Pipe – wymieniał.
Steinhoff miał też lepsze zdanie na temat działań rządu w kwestii dostaw gazu niż Hennig-Kloska. – W wielu sytuacjach nie podoba mi się postępowanie rządu, ale uważam, że akurat dla idei dywersyfikacji dostaw minister Naimski zrobił wiele dobrego. To było porozumienie ponad podziałami, ponieważ PO kontynuowało budowę terminala w Świnoujściu. Teraz jesteśmy w sytuacji zdecydowanie lepszej niż wiele innych krajów UE – ocenił.