Boris Becker został w piątek 29 kwietnia skazany na dwa lata i sześć miesięcy więzienia za ukrywanie setek tysięcy funtów majątku po ogłoszeniu bankructwa. Słynny przed laty niemiecki tenisista ma trafić za kratki od razu po zakończeniu rozprawy. Legenda prowadziła burzliwe życie, dziś zapłaci za swoje oszustwa i ukrywanie majątku.
W naTemat jestem dziennikarką i lubię pisać o show-biznesie. O tym, co nowego i zaskakującego dzieje się u polskich i zagranicznych gwiazd. Internetowe dramy, kontrowersyjne wypowiedzi, a także ciekawostki z życia codziennego znanych twarzy – śledzę je wszystkie i informuję o nich w swoich artykułach.
Sąd w Londynie zdecydował, że Boris Becker trafi do więzienia na 2,5 roku, chociaż groziło mu nawet 7 lat odsiadki.
Śledczy ustalili, że sześciokrotny mistrz Wielkiego Szlema ukrywał znaczną część swojego majątku po ogłoszeniu bankructwa w 2017 roku. 54-latek mataczył, by unikać spłaty swoich zobowiązań.
Boris Becker skazany na 2,5 roku więzienia
Na początku kwietnia Boris Becker został już uznany za winnego czterech z 24 zarzutów w procesie o niewypłacalność. Dotyczyły one sprzedaży syndykowi nieruchomości w Leimen, udziałów w Breaking Data Corp, niespłacenia pożyczki w wysokości 825 tys. euro w banku w Liechtensteinie i przekazania kwoty 430 tys. euro różnym odbiorcom po ogłoszeniu upadłości.
29 kwietnia sąd ogłosił wyrok. Becker został skazany na 2,5 roku pozbawienia wolności bez możliwości ubiegania się o zwolnienie warunkowe. Jak podał "Tennis Magazine", były sportowiec ma rozpocząć swoją odsiadkę od razu po zakończeniu rozprawy.
Przypomnijmy, że Niemcowi groziło aż siedem lat pozbawienia wolności, bo taka była maksymalna kara za jego występki. Jednak sędzia Deborah Taylor okazała się bardziej łaskawa.
Boris Becker przed laty w tenisie był uznawany za gwiazdę numer jeden. W wieku lat 17 został najmłodszym zwycięzcą Wimbledonu, a wszystko działo się w 1985 roku. Szybko stał się ulubieńcem londyńskiej publiczności, ale też kibiców na całym świecie, którzy uwielbiali jego ofensywną grę i nazywali go "Boom Boom".
Niemiec wygrał sześć imprez wielkoszlemowych, łącznie 49 różnych imprez i zdobył na dokładkę złoty medal olimpijski w Barcelonie w 1992 roku. Jak wyliczono, zarobił na korcie ponad 20 milionów euro. Był absolutną legendą, idolem na całym świecie i wzorem. Upadł jednak bardzo nisko i do dziś płaci cenę za swoje wyskoki.
W 2017 roku Becker został ogłoszony bankrutem przez Sąd Najwyższy w Londynie. Sportowiec tłumaczył wówczas, że popadł w tarapaty po nieudanych inwestycjach. Miał pożyczyć od banku i prywatnych inwestorów ponad 6 milionów euro. Nie spłacił tej sumy. Tenisista twierdził, że resztę środków wydał na wystawne życie i wysokie rachunki.
- Zła sława nie pomagała mi w wyjściu z długów. Marka "Boris Becker" mocno ucierpiała, a długi pozostały. Jest mi wstyd, że do tego doszło i że mówią o tym media na całym świecie. Przekroczyłem bramy Wimbledonu i każdy wiedział, co się ze mną stało. Wstydzę się tego, że jestem bankrutem - opowiadał Becker.
"Sąd zlecił dokładne postępowanie i szybko okazało się, że coś jest nie tak z majątkiem Borisa Beckera" - opisywaliśmy na łamach naTemat . Podczas śledztwa ustalono, że były znakomity tenisista ukrył środki, którymi był w stanie spłacić swoje zobowiązania.